Razer DeathAdder – test ostatniego wcielenia legendy

Razer DeathAdder – test ostatniego wcielenia legendy

Razer DeathAdder 2013
Razer DeathAdder 2013
Jacek Klimkowicz
23.03.2014 01:31, aktualizacja: 10.03.2022 11:27

Razer DeathAdder, produkowany od 2006 roku (oczywiście z pewnymi zmianami), jest uznawany za jedną z najlepszych myszek dla graczy jakie powstały. Chwalą ją wszyscy, od e-sportowców po casuali. Siła rozbuchanego marketingu, czy klasa sama w sobie? Przyjrzyjmy się ostatniemu, dostępnemu w polskich sklepach wydaniu DeathAddera, modelowi 2013.

TL;DR

Razer DeathAdder to prawdziwa legenda wśród myszy dla graczy i światowy bestseller. Praktyka pokazuje jednak, że nowe nie zawsze znaczy lepsze. W edycji 2013 zastosowano zdecydowanie lepszy niż w starszych modelach sensor. Całość jest znakomicie wyprofilowana. Praktyczne, matowe wykończenie powoduje, niestety, pocenie się dłoni. Nie ma przycisków do zmiany czułości w locie ani wbudowanej pamięci na ustawienia. Krótko mówiąc, DA2013 jest dobry, ale nie każdemu przypadnie do gustu.

Razer DeathAdder 2013
Razer DeathAdder 2013

Ważąca ok. 105 gram konstrukcja jest doskonale wyważona i dzięki bezgłośnym, teflonowym stopkom (które do największych nie należą) sunie szybko i gładko po każdej powierzchni. Jakość wykonania wypada mi ocenić wysoko. Nie doszukałem się niedoróbek w spasowaniu, a zastosowane materiały są pierwszego gatunku. Tyle tylko, że nie do końca podchodzi mi ich dobór. Owszem, mysz Razer DeathAdder nie palcuje się i trzyma się ją bardzo pewnie, co jest m.in. zasługą antypoślizgowych wstawek bocznych. Niestety, podczas dłuższych rozgrywek dłoń pociła mi się na niej niemiłosiernie.

Razer DeathAdder 2013
Razer DeathAdder 2013

To dla mnie spory minus, który powoduje dyskomfort. Ponadto przyzwyczajony do miłych w dotyku gryzoni Roccat Kone Pure Optical i Logitech G600 MMO nieszczególnie miałem ochotę korzystać z myszki o surowej, dość szorstkiej fakturze. Może w świecie e-sportu taka kompozycja jest jak najbardziej pożądana, ale ja wolę gryzonie, które nie powodują potnienia ręki i są miłe w dotyku. A akurat te cechy nie obniżają, w mojej ocenie, walorów gamingowych wskaźnika. Powracając do jakości wykonania – na plus zaliczam solidny, choć nieco sztywny, nylonowy oplot kabla myszki Razer DeathAdder.

Razer DeathAdder 2013
Razer DeathAdder 2013

Niby nic takiego, a nie jest on, niestety, standardem nawet w myszkach dla graczy. Szeroka, żebrowana rolka działa precyzyjnie, zbytnio nie hałasuje i jest w stanie znieść, według speców od marketingu, setki milionów przewinięć. Razer nie chwali się żywotnością zastosowanych przełączników, ale skoro są to elementy sygnowane logo Omron to można być pewnym, że nie padną zbyt szybko. Nie spotkałem się bowiem chyba z modelem, którego żywotność szacowano na mniej niż 5 milionów kliknięć. Reasumując – jest bardzo dobrze, ale do ideału trochę brakuje.

Oprogramowanie – bez zarzutu

Mysz Razer DeathAdder współpracuje, podobnie jak wszystkie najnowsze produkty amerykańskiego producenta, z oprogramowaniem Synapse 2.0. Za jego pomocą możemy np. przeprogramować klawisze (za wyjątkiem lewego głównego) przypisując im inne funkcje lub makra, które można nagrać lub ręcznie wklepać w stosownym edytorze. Można też skalibrować wskaźnik pod podkładkę i wyregulować lift-off distance, zmienić czułość (niezależnie dla osi pionowej i poziomej), częstotliwość próbkowania czy wymusić akcelerację. Nie zabrakło też ustawień do zarządzania podświetleniem.

Razer Synapse 2.0
Razer Synapse 2.0

Są one jednak wyjątkowo ubogie – można bowiem tylko włączyć lub wyłączyć podświetlenie rolki i logo na grzbiecie. Nie mamy absolutnie żadnego wpływu na tryb jego pracy czy barwę. O ile nie wymagam od myszki możliwości wyboru koloru luminacji (i jej obecności w ogóle), o tyle lubię mieć możliwość ustawienia sobie np. podświetlenia ciągłego. Tutaj jej nie mam, co trochę mnie drażni. Podobnie zresztą jak konieczność stworzenia indywidualnego konta do przechowywania ustawień w chmurze. Naprawdę nie da się wrzucić kilku kilobajtów pamięci do zapisu kilku profili w urządzeniu?

Razer Synapse 2.0
Razer Synapse 2.0

Rozumiem, że cloud computing to przyszłość, ale zdecydowanie wolę mieć opcję przechowywania profili w urządzeniu. Nie wszędzie mam ochotę i możliwość instalowania dedykowanego oprogramowania tylko po to, by korzystać ze spersonalizowanych, dobieranych w pocie czoła ustawień. I nie, nie wszyscy potrzebują setki konfiguracji, między którymi będą się przełączać. Dla wielu osób wystarczy 3-5 profili. Niestety, nie zanosi się na to, by Razer powrócił do montowania wewnętrznej pamięci. Tak po prostu jest chyba taniej. Tyle tylko, że Razer DeathAdder w dalszym ciągu do najtańszych nie należy…

Razer Synapse 2.0
Razer Synapse 2.0

Razer DeathAdder w praktyce

Przyzwyczajony do korzystania ze świetnych, delikatnie mówiąc, myszek nie miałem trudności z przesiadką na DeathAddera. Niczego nie mogę zarzucić jej precyzji działania (rozdzielczość realna pokrywa się z deklarowaną i wynosi 6400 DPI), która jest zabójcza nawet przy bardzo szybkich ruchach (do 5 m/s) i przyspieszeniu do 50g. Podwójny sensor 4G bardzo dobrze radzi sobie zarówno na matowych blatach biurek, jak i na wszelakich podkładkach, tak twardych jak i tekstylnych. Na błyszczącym, czarnym stole wskaźnik odmawia posłuszeństwa, a na szklanym nie działa w ogóle, więc warto zapatrzyć się w podkładkę.

Razer DeathAdder 2013
Razer DeathAdder 2013

Podczas rozgrywek nie zauważyłem, by DeathAddera dotyczyły zjawiska takie jak akceleracja, predykcja (przyciąganie kątowe) czy skoki kursora (jitter). Ucieszyła mnie możliwość zmiany LOD-u w 10-stopniowej skali. Korekcja tego ustawienia działa precyzyjnie i zauważalnie przekłada się na wysokość, przy której wskaźnik, po oderwaniu myszy od podkładki, przestaje reagować. Na pewno DeathAdder prowadzi się bardzo dobrze nawet w ekstremalnych sytuacjach, łatwo go wyrzuć i błyskawicznie reaguje na wszelkie ruchy i kliki. Na pewno żaden gracz nie powinien być zawiedzony osiągami, jakie oferuje produkt Razera.

Razer DeathAdder 2013 oferuje pełne 6400 DPI
Razer DeathAdder 2013 oferuje pełne 6400 DPI

Do pracy, nawet bardziej profesjonalnej, recenzowany gryzoń również się nadaje. Tyle tylko, że niezależnie od zastosowania, ja musiałem zmagać się z nadmiernie pocącą się dłonią. Po niecałej godzinie już nie miałem ochoty pracować na DA. Takiego problemu nie mam korzystając na co dzień z myszek Logitecha (M215 i G600), Roccata (Kone Pure Optical) i HP (tani, biurowy). Żałuję tym bardziej, że wskaźnik ma bardzo ergonomiczny kształt i doskonale leży w dłoni. Po prostu chce się go używać. Jednak aksamit stosowany w starszych wersjach był, w mojej ocenie, lepszy. Bardzo lekka konstrukcja (105 g) nie oferuje możliwości dociążenia, zatem nie wszystkim przypadnie do gustu.

Warto, czy nie?

W Sieci nie brakuje opinii, że DeathAdder to najlepsza gamingowa myszka wszechczasów, która praktycznie nie posiada wad i jest warta każdej wydanej złotówki. Ja, niestety, choć z marką Razer mam styczność od lat i cenię sobie produkty z jej logo, tych zachwytów nie podzielam. Owszem, model 2013 ma wiele zalet, wśród których należy wymienić znakomite wyprofilowanie i świetne osiągi, ale jest też i kilka wad. Ostatnia odsłona kultowego gryzonia nie przypadła mi do gustu pod względem zastosowanych materiałów. Szorstka, matowa powierzchnia jest praktyczna, ale powoduje szybkie potnienie dłoni, które przeszkadza i skutkuje dyskomfortem.

Nie miałbym też nic przeciwko, gdyby jednak była możliwość zapisywania profili w pamięci urządzenia. Tej jednak nie ma, więc lepiej mieć dostęp do Internetu i założone konto. Brakuje też przycisków do zmiany czułości „w locie”, tudzież systemu ciężarków. Cena wynosząca aktualnie ok. 250 zł wydaje mi się, niestety, nieco za wysoka. Fanów marki na pewno ona nie zniechęci, ale pozostałym, którzy się wahali, polecam rozejrzeć się po ofertach konkurencji. Nie twierdzę, że Razer DeathAdder 2013 jest zły, bowiem lista jego zalet jest naprawdę długa. Ale na pewno jest kilka niedociągnięć, które wielu osobom będą przeszkadzały.

Razer DeathAdder 2013

+świetne wyprofilowanie i rozmieszczenie przycisków

+znakomita czułość i precyzja w każdej sytuacji

+wysoka jakość wykonania

+praktyczne, matowe wykończenie

+spore możliwości konfiguracji

+oprogramowanie Razer Synapse 2.0

-materiały powodujące pocenie się dłoni

-brak systemu ciężarków (dla niektórych będzie za lekka)

-brak wbudowanej pamięci na profile

-problemy z działaniem na blatach o wysokim połysku

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)