Koniec prasy drukowanej? Nie tak prędko, panowie!

Koniec prasy drukowanej? Nie tak prędko, panowie!

Papier tylko dla staruszków? (Fot. Flickr/vivekn/Lic. CC by)
Papier tylko dla staruszków? (Fot. Flickr/vivekn/Lic. CC by)
Michał Michał Wilmowski
13.09.2011 09:24, aktualizacja: 14.01.2022 12:50

Podczas forum ekonomicznego w Krynicy ważni ludzie zachłystywali się poglądem, że papier ginie. Ciekawy artykuł na ten temat można również znaleźć na Antywebie. Pytanie tylko, czy autorzy tych poglądów nie starają się nieco przyspieszyć rzeczywistości.

Podczas forum ekonomicznego w Krynicy ważni ludzie zachłystywali się poglądem, że papier ginie. Ciekawy artykuł na ten temat można również znaleźć na Antywebie. Pytanie tylko, czy autorzy tych poglądów nie starają się nieco przyspieszyć rzeczywistości.

Prasa drukowana umiera i już się nie podniesie – taki pogląd słyszymy od dobrych kilku lat. I faktycznie, wiele gazet upada, niektóre przechodzą całkiem do Internetu, inne próbują dorabiać na płatnym kontencie w Sieci.

Tablet zamiast płachty papieru?

W Krynicy nowy pogląd z lubością głosili ci, którzy coś z tego mają czy raczej bardzo chcą mieć – np. szef "Przekroju" Grzegorz Hajdarowicz czy Zygmunt Solorz-Żak. Ten drugi – co referuje "Rzeczpospolita" - wierzy w tablety i aplikacje, które zastąpią wszystko. Nawet gazety. Za "Rzepą":

Mamy koncepcję, aby ci, co chcą robić biznes, robili aplikacje. A te aplikacje będą przez nas oferowane klientom na tabletach, smartfonach i innych nośnikach. Taką aplikacją może być dostęp do gazety.

Podczas jednego z paneli szef Cyfrowego Polsatu nie wykluczył, że opłata za e-gazety mogłaby być dołączana do abonamentu za Internet. Papierowa prasa jego zdaniem prędzej czy później całkiem zniknie.

Rewolucja? Podobnie myśli Grzegorz Hajdarowicz, który postawił paywall między czytelnikami a witryną "Przekroju" – i najwyraźniej tego nie żałuje. Bo gazeta to dla niego coś jak dorożka albo stara płyta:

Nie czytam gazet w papierze, wydaje mi się, że to oldschoolowa wersja. Nie mam też na to czasu. Miło jest ją [płytę gramofonową – MW] mieć i posłuchać starych dobrych trzasków, tylko kto ma gramofon?

Szef "Przekroju" uważa, że do 2015 roku w Polsce będzie 12 mln użytkowników tabletów (sic!). Będziemy zupełnie innym krajem. A jego gazeta zapewne będzie niepodzielnie królować?

Schyłek prasy drukowanej? Tak, ale...

Artykuł, którego autor nieco bardziej (choć wciąż nie do końca) trzyma się ziemi, znalazłem na Antywebie. Ów autor to Adrian Drózd, który zaznacza, że wcześniej napisał "biznesplan mojego projektu związanego z e-prasą".

Jego zdaniem tradycyjna prasa znajduje się w schyłkowej fazie, ma poważne problemy ekonomiczne i gorączkowo szuka źródeł finansowania. To w dużej mierze prawda, choć nie dotyczy wszystkich.

W Stanach Zjednoczonych wciąż mają się dobrze szacowne dzienniki, takie jak "The New York Times" (który na papierze notuje lekkie spadki i w związku z tym od niedawna każe płacić za treści w Sieci - ale nie wszystkie), gazety specjalistyczne, jak "The Wall Street Journal", czy znakomite magazyny z dłuższymi artykułami, jak "The New Yorker".

W Polsce wykształcił się zupełnie inny model. Najlepiej sprzedaje się to, co z rzetelną informacją ani dobrą publicystyką nie ma wiele wspólnego - i skierowane jest do czytelników, którym nowe technologie są po prostu obce.

Nie wierzycie, to spójrzcie, jak ma się "Fakt". Spójrzcie, jakim cudem wydawniczym okazało się "Uważam Rze". Spójrzcie, jak rzucili się na dziennik "Gazety Polskiej" (120-150 tys. sprzedanych egzemplarzy pierwszego dnia!). A wiecie, jak sprzedają się kolorowe magazyny?

To nie jest żaden schyłek, to jest rozkwit – przynajmniej pewnej części rynku. Faktem jest, że dobra passa nie przychodzi wydawcom bez wysiłku, tak jak kiedyś. Trzeba pomyśleć, czego chcą czytelnicy i im to dać. Amerykanie chcą rzetelnych artykułów na poważne tematy, w Polsce rządzi czytelnik mniej wykształcony, który żąda skrojonej na miarę publicystyki i takich newsów.

Tak czy siak o schyłku bym nie mówił. Mówiłbym raczej o przemianach, które wymagają przewartościowania sposobu myślenia i dostosowania się do potrzeb klienta.

Komu udało się do tej pory? Nikomu!

Spójrzmy teraz, komu z wizjonerów przyszłości już się udało. Wciąż pojawia się tutaj nazwisko Ruperta Murdocha, szefa News Corp., który uparcie wieszczy całkowity upadek papieru za najdalej kilkanaście lat.

On jako pierwszy wprowadził opłaty za korzystanie z artykułów w Sieci – i czytelnicy udowodnili, że mocno się pospieszył. Długo śmiano się z niego, że ma 5 tys. subskrybentów. Ta liczba była przez niego kwestionowana, ale nigdy nie podał innej. Wiadomo również, że tylko 2% użytkowników kupiło abonament na "The Timesa" w Sieci.

Podobnie Hajdarowicz – niedługo po ruszeniu z płatnym "Przekrojem" w Sieci chwalił się, że ma już kilka tysięcy czytelników. Kilka tysięcy! Tyle osób zagląda na stronę tygodnika, który w wersji papierowej ma się kiepsko, ale wciąż czyta go kilkadziesiąt tysięcy osób. Jak dziś wyglądają zyski "Przekroju" z paywalla, wolę nie pytać.

Autor tekstu na Antywebie cieszy się, że już w 2008 roku w Polsce sprzedawano 270 tys. e-gazet miesięcznie – i liczba ta rośnie. Nie podał, jak bardzo rośnie, ale domyślam się, że szału nie ma. 270 tys. papierowych egzemplarzy - tyle "Gazeta Wyborcza" sprzedaje dziennie. "Fakt" sprzedaje znacznie więcej.

Wizjonerzy przesadzają więc mocno z zachwytami. Większość z nich to zresztą (niemal jak w przypadku ery post-PC, o której wczoraj pisał Łukasz) osoby, które mają interes w rozwoju płatnych treści w Internecie i w związku z tym gorączkowo starają się przyspieszyć coś, co może się dokona w przyszłości, a może nie.

Tymczasem tak jak samoloty nie zastąpiły pociągów, tak samo Internet może nie zastąpić papieru. Nie spieszmy się więc stawiać pomników wizjonerom i czytajmy to, co lubimy, tam, gdzie lubimy. Zwłaszcza, że cyfrowa rewolucja może przybyć z nieoczekiwanego kierunku. A póki co warto poszukać sposobów pokojowego współistnienia.

Z pewnością są treści, na których da się zarabiać w Sieci. Są to na przykład wyspecjalizowane informacje gospodarcze czy dotyczące jakiejś konkretnej branży. Na zwykłych newsach i mądrościach smażonych przez wszelkiej maści publicystów szybko nikt w Sieci nie zarobi, bo można znaleźć tego całe mnóstwo za darmo. I to przyzwoitej jakości.

Źródło: "Rzeczpospolita"Antyweb

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)