Na film czy do kina? [premiery 8 lipca]
IRENEUSZ PODSOBIŃSKI • dawno temu
Ten artykuł ma 3 strony:
| Strefa X
W ubiegłym roku było głośno na temat debiutanckiego filmu Garetha Edwardsa. Reżyser zapragnął pewnie nakręcić dobry monster movie, ale oczywiście nie starczyło mu pieniędzy. W takim przypadku trzeba liczyć na własne pomysły, co się Edwardsowi udało. Do tego stopnia, że ponoć producenci z Hollywood zaproponowali mu już reżyserię kolejnego remake'u Godzilli.
Strefa X (w oryginale Monsters) zebrała całkiem dobre recenzje - IMDb 6.5/10, Rotten Tomatoes 71%. Zalety można uznać równocześnie za wady i na odwrót. Przede wszystkim, film nie jest typowym monster movie. Tytułowe potwory są tylko tłem dla historii o relacjach międzyludzkich. To w gruncie rzeczy hybryda dramatu, kina drogi i sci-fi. Akcji tutaj zbyt wiele nie uświadczycie, ale za to klimatu jest co nie miara. Wolne tempo odstraszy jednak fanów dynamicznego kina — ograniczenia budżetowe dają o sobie znać. Za to niczego nie można zarzucić stronie wizualnej. Mimo że Edwards miał do dyspozycji zaledwie 500 tys. $, wykorzystał każdego centa — świetna scenografia i naprawdę solidne efekty specjalne.
Powtarzam ku przestrodze, by nie było później zgrzytania zębami — to nie jest film akcji, lecz dramat!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze