Gigantyczna luka w Facebooku. Wyciekły dane milionów internautów?

Gigantyczna luka w Facebooku. Wyciekły dane milionów internautów?

Zuck nie traci dobrego humoru (Fot. Flickr/deneyterrio/Lic. CC by)
Zuck nie traci dobrego humoru (Fot. Flickr/deneyterrio/Lic. CC by)
Łukasz Michalik
11.05.2011 17:30

Facebook nie chronił prywatności swoich użytkowników. Ogromna baza danych o internautach z całego świata okazała się nieszczelna. Dane milionów użytkowników mogły być przez wiele lat udostępniane niepowołanym firmom. Jak do tego doszło?

Facebook nie chronił prywatności swoich użytkowników. Ogromna baza danych o internautach z całego świata okazała się nieszczelna. Dane milionów użytkowników mogły być przez wiele lat udostępniane niepowołanym firmom. Jak do tego doszło?

Producent oprogramowania antywirusowego, Symantec, ujawnił niepokojący raport. Wynika z niego, że przez kilka ostatnich lat, aż do kwietnia 2011 roku, dostęp do danych użytkowników miały zewnętrzne firmy – głównie reklamodawcy korzystający z serwisu społecznościowego.

Nieautoryzowany dostęp do danych był możliwy za sprawą około 100 tys. aplikacji korzystających z pływających ramek. Jak stwierdził Symantec, aplikacje, które korzystały ze starszego niż OAuth 2.0 modelu autentykacji, publikowały tokeny dostępu do profili.

Tokeny były wykorzystywane do różnorodnych działań na profilu użytkownika – każdy z nich zawierał określony poziom uprawnień, jak np. możliwość publikowania na Tablicy czy dostęp do galerii. Warto podkreślić, że działo się to po wyrażeniu przez użytkownika zgody na korzystanie aplikacji.

Dostęp do danych nie musiał oznaczać ich wykorzystania. Jak twierdzi Symantec, wiele podmiotów mogło nie zdawać sobie sprawy z tego, że mają wgląd w prywatne dane użytkowników, jak zdjęcia czy wiadomości.

Co ciekawe, rzeczniczka Facebooka Malorie Lucich zdementowała informacje, jakoby Facebook potwierdził wielokrotne naruszenia prywatności użytkowników. Facebook potwierdził jedynie istnienie luki, a nie wycieki danych.

Malorie Lucich skrytykowała ponadto raport Symanteca. Jej zdaniem Symantec nie uwzględnił szczegółów umów, jakie zawierają reklamodawcy z Facebookiem. Serwis społecznościowy zabrania w nich wykorzystywania informacji o użytkownikach, co – teoretycznie – zapobiega nadużyciom.

Mimo uspokajających zapewnień rzeczniczki Facebook podjął działania mające na celu załatanie luk w API. Zgodnie z informacją, jaką Naitik Shah umieścił na oficjalnym blogu dla deweloperów, twórcy aplikacji zmuszeni są - z graniczną datą 1 września – do korzystania z autentykacji OAuth 2.0 i do uzyskania – do 1 października – certyfikatu SSL.

Jak wynika z raportu Symanteca, spokojni o swoją prywatność mogą być ci internauci, którzy korzystali jedynie z funkcji samego Facebooka, ignorując liczne, dostępne w serwisie aplikacje. Warto przypomnieć, że ujawniony problem nie jest pierwszą tego typu wpadką.

Pozostaje pytanie, czy informacje o kolejnych przeciekach mają jakiekolwiek znaczenie dla użytkowników serwisu społecznościowego.

Jeśli nie odstraszyły ich wcześniejsze problemy, można uznać, że albo żyją w nieświadomości, albo po prostu zaakceptowali fakt, że – jak stwierdził Mark Zuckerberg – prywatność nie istnieje.

Zgadzacie się z taką tezą? A może nadal macie nadzieję, że umieszczone w Sieci dane nie zostaną udostępnione bez Waszej zgody?

Źródło: The Next Web

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)