Mortal Kombat - nie dla jarosza [recenzja]
SZYMON ADAMUS • dawno temuNowy Mortal Kombat to gra, której nie powinni tykać się wegetarianie. Chyba że mają już dość wsuwania tofu i chcą zasmakować krwistego steku podawanego na jeszcze ciepłej karkówce, wyrwanej prosto z żywego ciała. Od tej gry można dostać albo nudności, albo wielogodzinnego wzwodu.
Mortal Kombat – megaseksowny cosplay
Viagra 2.0
Mięcho jest głównym daniem w restauracji Le Mortal Kombat. Podaje się je tutaj głównie w wydaniu krwistym, ewentualnie średnio wysmażonym za pomocą naszych buzujących emocji. Wegetarianie mogą dostać zawrotów głowy i zemdleć od widoku tych wszystkich befsztyków wyrywanych z ciał przeciwników. Fani mięsnych podniet będą jednak mieli okazję do spełnienia swoich najbardziej wyuzdanych fantazji o posoce spływającej z naszpikowanego wypasem talerza.
To nie egzaltacja, to wirtualna masturbacja! U młodych graczy nowy Mortal Kombat może wywołać zmazy nocne i konieczność wieloletniej terapii leczącej przedwczesny wytrysk. W przypadku takiego dziada jak ja niesamowicie skutecznie zastępuje Viagrę. Efekt jest tak silny, że aż niebezpieczny. Pół godziny po odpaleniu tego tytułu cała krew z mózgu spływa w okolice krocza i sprawia, że Wolverine może schować w lesie ze swoimi adamantowymi, twardymi jak kamień członkami.
Zobacz również: Tak pracuje kamera GoPro HD
Syn znanego psychopaty
Szaleńcom z NetherRealm Studios udało się dokonać czegoś, co — jak sądziłem — w 2011 roku jest niemożliwe. Stworzyli grę, której brutalność osiągnęła nowy, jeszcze bardziej nienormalny poziom. Po duszeniu ludzi w Manhuncie, wyrywaniu oczu w God of War 3, odstrzeliwaniu kończyn w Soldier of Fortune 2 i krojeniu wszystkiego, co się rusza, na części w Dead Space myślałem, że nic nie jest już w stanie mnie zaskoczyć. A tu nagle pojawia się dziewiąty Mortal Kombat, który przypomina, jakim szokiem kulturowym była część pierwsza.
Tak właśnie wykańcza się przeciwników
Aż dziwne, że amerykańskie matki nie palą jeszcze kopii tej gry na stosach, skandując pieśni nienawiści. Nowy Mortal jest synem pewnego psychopaty, który kiedyś grasował po świecie i mordował zdrowie psychiczne milionów nastolatków. Ta latorośl zniszczenia wkracza w świat inny niż dawniej, bardziej przyzwyczajony do jej morderczego szału, ale robi to, wyważając kopniakiem drzwi dobrego smaku i strzelając z liścia ograniczeniom moralnym.
W nowym ciele nowy duch
Na szczęście nowa masakra to nie tylko dodatkowe kilka tysięcy litrów wirtualnej posoki i tekstury ukazujące oderwane mięśnie. To też ślizg na kałuży krwi w stronę nowej ery gier wideo. Mortal Kombat nie tylko szokuje, ale i raduje. Na długo. Jak na tytuł, w którym chodzi głównie o to, by wyrwać komuś tchawicę i wcisnąć mu ją w odbyt, jest tu wyjątkowo rozbudowany tryb fabularny. Pełen cut-scenek na silniku gry, kretyńskich dialogów napisanych na klozecie i postaci tak jednowymiarowych, że prawie niewidocznych. Ale jednak to wszystko jest! I to doprawione do smaku cyckami.
A przecież mogłoby tego wszystkiego nie być, bo to "tylko" naparzanka. Gdy do trybu fabularnego dodamy minigierki wykraczające daleko poza sztampę typowej bijatyki, zbieranie funduszy potrzebnych do otwierania concept artów, muzyki i innych dodatków, multiplayer zarówno na jednym ekranie, jak i przez net, a nawet różne tryby walki sieciowej włącznie z King of The Hill, w którym nasi znajomi z sieci mogą oglądać i komentować walkę, okazuje się, że prosta formuła rozgrywki wcale nie wyklucza możliwości zabawy przez wiele godzin.
Egzamin na masarza
Klimat i stylistyka gry nawiązują do dawnych lat. Koniec z niepotrzebnym 3D, koniec z idiotycznymi pomysłami łączenia ze światem DC. Wraca się na arenę, by po raz kolejny skopać tyłki wszystkiemu i wszystkim. Gameplay jest tak oldskulowy, że wygląda tak, jakby gra kiblowała kilka lat i dopiero teraz szykowała się do matury. A przecież to seria, która ma na karku prawie 20 lat, dwie ekranizacje, seriale i niezliczone ilości gier na wszelkie możliwe platformy. Mimo to włączając nowego Mortala, mam wrażenie, że cofnąłem się w czasie i znowu siedzę przed klawiaturą komputera tatusia, ściemniając rodzicom, że ta cała czerwień na ekranie to wina źle podłączonego kabla od monitora.
Mortal Kombat: Legacy – 2. odcinek
Nowy Mortal jest hołdem dla wspomnień pokolenia nerdów. I żeby było jasne: to nie jest bijatyka, to gra szkoleniowa przygotowująca do pracy w rzeźni. Po jej przejściu można wpisać w CV umiejętność przyrządzania mięsa na tysiąc i jeden sposobów.
Do nauki, droga młodzieży!
Źródło: Fot. na licencji CC erix! Flickr
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze