Gracz to osoba otyła, najczęściej zaniedbana, często egzystuje samodzielnie, nie chodzi do szkoły, do pracy, wszystkie pieniądze wydaje na gry i akcesoria, nie potrafi gadać o niczym innym. Iście wikipediowa formułka, ale czy rzeczywiście taki jest stereotyp gracza w Polsce? Zobaczmy, jak nas widzą inni.
W celu sprawdzenia, jaki w naszym społeczeństwie jest stereotyp gracza, postanowiłem przeprowadzić mały eksperyment. Nie musiałem daleko szukać - wystarczy, że zapytałem kilku znajomych, krewnych i jakieś zupełnie przypadkowe osoby zaczepione na ulicy (Lucek i Wihajster - pozdrawiam!). Dodam tylko, że żyję w małym, 10-tysięcznym miasteczku położonym w sercu Polski. OK, pierwsza odpowiedź to...
Gracze są grubi
To chyba najpopularniejsza opinia o graczach w Polsce. Wychodzi na to, że nasze społeczeństwo uznaje, że ten, kto spędza setki tysięcy godzin, grając, musi być otyły. Pomijam już nawet fakt, że w niektórych azjatyckich krajach ludzie umierają z wycieńczenia, nie jedząc i nie pijąc, a jedynie grając w gry.
Gracze to niechluje
Robaki we włosach, pryszcze, zarośnięta twarz i odór przywodzący na myśl wiejskie rozległe tereny mazurskich "stepów".
Gracz to brudas!
Chodzi ubrudzony, w starych, często podartych ciuchach, nie zwraca w ogóle uwagi na swój wygląd, nie zwraca uwagi na nic (całe szczęście, że nie ZWRACA!).
Gracze to samotnicy
Każdy gracz to samotnik, ma swój własny eden, do którego nikogo nie chce wpuszczać. Wszędzie chodzi sam, a jego jedyną towarzyszką podróży może być przenośna konsola.
Gracze to dziwacy
Nie wiedzą, co się dzieje w polityce, nie znają najnowszych piosenek Dody, ale za to potrafią odpowiedzieć, jaki jest pierwszy "kłest" w "wowie" i na pamięć znają wszystkie dostępne warianty wyposażenia "w multi cod".
Wszystkie pieniądze wydają na gry. I sprzęt. I gry
Jeśli gracz ma pieniądze, to od razu jest osobą podejrzaną. A skoro już je ma, to pewnie i tak wyda je na nową grę, a już z pewnością nie na dezodorant z Tesco na wyprzedaży.
Gracze unikają miejsc publicznych
Nie chodzą do pracy, unikają szkoły niczym diabeł wody święconej, stronią od miejsc publicznych, choć o dziwo w akademikach jest ich dużo! Dziwne...
Ich dziewczyną jest "prawa ręka"
Gracze, jeśli już się spotykają, to tylko z osobnikami tej samej płci i wyznawcami tej samej "religii". Z pewnością żaden z nich nie ma dziewczyny. Żaden!
Gracz musi mieć okulary. Gracz bez okularów to nie gracz
Na koniec, tzw. teza okularowa. Jeśli gracz nie ma okularów na nosie, to znaczy, że nie spędził przed monitorem/TV wystarczającej liczby godzin, aby móc się nazywać Graczem przez duże G. Basta.