Największe bombowce strategiczne II wojny światowej

Największe bombowce strategiczne II wojny światowej

Największe bombowce strategiczne II wojny światowej
Łukasz Michalik
05.05.2018 16:35

Potężne, wielosilnikowe maszyny, zdolne dostarczyć tony bomb na odległość tysięcy kilometrów zmieniły oblicze drugiej wojny światowej. Stosowane przede wszystkim przez zachodnich aliantów stały się bronią, której państwa Osi nie były w stanie skutecznie przeciwdziałać.

Pe-8

Obraz

W jednej ze swoich książek Wiktor Suworow (zbiegły rosyjski agent i popularyzator historii) stawia tezę, że losy radzieckiego lotnictwa strategicznego pokazują, kiedy Stalin zdecydował się na wzięcie udziału w nadciągającej, wielkiej wojnie.

Historia radzieckiego bombowca strategicznego sugeruje, że mógł to być rok 1936. Podczas blitzkriegu lotnictwo strategiczne, służące do niszczenia przemysłu przeciwnika, nie jest potrzebne, a liczą się samoloty taktyczne, przeznaczone do wspierania wojsk walczących na froncie.

Rozwój zaprezentowanego w 1936 roku samolotu prowadzony był niekonsekwentnie, co wynikało zarówno z uwarunkowań technologicznych, jak i zmiennych decyzji politycznych. Mimo problemów udało się stworzyć ciekawą konstrukcję, której atutem były dobre osiągi na dużych wysokościach. Do wybuchu wojny wyprodukowano nie więcej, niż 40 tych samolotów.

Po agresji Niemiec na ZSRR Pe-8 wzięły udział w odwetowych bombardowaniach Berlina. Przegrywający na całej długości frontu Związek Radziecki dokonał ważnego – z propagandowego punktu widzenia – wyczynu i w sierpniu 1941 roku zorganizował wyprawę bombową na Berlin.

W jej skład której weszło m.in. 7 samolotów Pe-8. Choć do bazy wróciła tylko jedna maszyna tego typu, cel został osiągnięty.

W czasie wojny produkcję kilka razy zawieszano i wznawiano. Planowano zbudować udoskonaloną wersję Pe-8, jednak rozwój tego samolotu został porzucony wraz z darem od losu, jaki Rosjanie otrzymali wraz z przymusowo lądującymi na ich lotniskach, amerykańskimi Superfortecami.

Boeing B-29 Superfortress

Obraz

Superforteca to chyba – do spółki z B-17 – najbardziej ikoniczny bombowiec drugiej wojny światowej. Pod względem technologicznym był szczytowym osiągnięciem swoich czasów: łączył wysoką prędkość, pułap, ogromny zasięg, duży ładunek bomb i potężne uzbrojenie obronne.

Do tego zastosowano w nim szereg nowatorskich rozwiązań takich jak ciśnieniowa, hermetyczna kabina, która pozwalała załodze obyć się bez masek tlenowych. Możliwa też była synchronizacja zrzutu bomb tak, aby nie zakłócić stateczności samolotu.

Wrażenie robiły też zdalnie sterowane uzbrojenie strzeleckie czy przeliczniki (nazywane błędnie komputerami), które przetwarzały dane do celowania z uwzględnieniem prędkości samolotu i warunków atmosferycznych.

B-29, które weszły do służby w 1944 roku, znane są przede wszystkim z nalotów na Japonię, gdy setki maszyn były w stanie w czasie jednej misji całkowicie zniszczyć duże miasta. To właśnie samoloty B-29 o nazwach własnych Enola Gay i Bockscar zrzuciły pierwsze i jedyne zastosowane bojowo bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki, oszczędzając tym samym Japonii milionowych strat podczas planowanej inwazji na macierzysty archipelag.

Nie tylko Stany Zjednoczone produkowały ten samolot. Gdy kilka Superfortec biorących udział w nalotach na Japonię zostało zmuszonych do lądowania na terenie Związku Radzieckiego, Rosjanie skrzętnie je skopiowali, odtwarzając w każdym, najdrobniejszym detalu. Nie było to proste, zważywszy na konieczność przeliczania systemu imperialnego na metryczny i nieznajomość wielu potrzebnych technologii. Rosyjska superforteca była produkowana pod nazwą Tu-4B.

Heinkel He 177

Obraz

Przystępując do wojny Niemcy nie miały lotnictwa strategicznego. Moce produkcyjne i wysiłek projektantów skupiono na budowie maszyn, których celem było wspieranie wojsk walczących na froncie i ataki na jego bezpośrednie zaplecze.

Początkowo nie było to kłopotliwe – blitzkrieg działał, a sukcesy w Polsce i we Francji wydawały się potwierdzać słuszność przyjętej koncepcji. Problem pojawił się wraz z bitwą o Anglię, którą próbowano wygrać nie mając do tego odpowiedniego sprzętu. Brak lotnictwa strategicznego dał o sobie znać również podczas kampanii na wschodzie, gdy okazało się, że Niemcy nie mają środków, by niszczyć radziecki przemysł, ulokowany z dala od linii frontu.

Namiastką ciężkich bombowców okazał się model He 177, którego produkcję seryjną rozpoczęto w 1942 roku. Był to samolot niedopracowany i awaryjny. Ze względu na brak odpowiednich silników zastosowano w nim nietypowe rozwiązanie – dwa silniki umieszczone we wspólnej gondoli napędzały jedno śmigło. Skutkowało to ich notorycznym przegrzewaniem się i przyniosło samolotowi niechlubny przydomek „Zapalniczka Luftwaffe”.

Samolot projektowano z uwzględnieniem możliwości bombardowania z lotu nurkowego a specjalna wersja miała być nosicielem niemieckiej bomby atomowej. Krótką serię maszyn wyposażono w 7,5-centymetrowe działo, przeznaczone do zwalczania czołgów. He 177 dał się we znaki marynarzom z konwojów na Atlantyku, które były wielokrotnie atakowane przez samoloty tego typu.

Boeing B-17 Flying Fortress

Obraz

Zbudowana przez Boeinga Latająca Forteca przeszła do historii jako samolot, który – do spółki z bombowcami brytyjskimi – w drugiej połowie wojny niszczył z powietrza niemiecki przemysł, znacząco przyczyniając się do zwycięstwa aliantów.

Wbrew stereotypom B-17 nie wyróżniał się ani rekordowym zasięgiem, ani dużym ładunkiem bomb. Atutem samolotu było za to silne uzbrojenie obronne oraz niezwykle wytrzymała konstrukcja, dzięki której zestrzelenie B-17 nie należało do prostych zadań, a do bazy wracały samoloty nawet z bardzo poważnymi uszkodzeniami.

B-17 zaistniał w popkulturze za sprawą filmu „Ślicznotka z Memphis” – świetnej produkcji z epoki, gdy zamiast robić efekty specjalne na komputerach, wykorzystywano w filmie prawdziwe, latające samoloty z czasów drugiej wojny światowej.

Avro Lancaster

Obraz

Nieco w cieniu bardziej znanych bombowców amerykańskich pozostaje ich brytyjski odpowiednik – Avro Lancaster. Ten udany bombowiec z Wysp był pod kilkoma względami wyjątkowy. Wcale nie był największy – w tej kwestii znacznie ustępował choćby starszemu Stirlingowi.

Lancaster wyróżniał się jednak ogromną komorą bombową oraz łatwością pilotażu, dzięki której nadawał się do niestandardowych misji, nieosiągalnych dla innych samolotów tego typu. Poza typowymi misjami bombowymi Lancastery przydały się m.in. w roli niszczycieli tam.

Z minimalnej wysokości, lecąc tuż nad taflą wody, samoloty zrzucały bomby, które trafiając w zapory zbiorników wodnych doprowadziły do zalania i paraliżu resztek niemieckiego przemysłu w zagłębiu Ruhry.

Lancastery brały również udział w zatopieniu pancernika Tirpitz, a niektóre z nich dostosowano do przenoszenia 9-tonowej bomby GrandSlam – najcięższego tego typu uzbrojenia, stosowanego w czasie drugiej wojny światowej.

Blohm und Voss Bv 238

Obraz

Gdyby ściśle trzymać się kryteriów, ten gigantyczny hydroplan nie powinien trafić do zestawienia, został bowiem zaprojektowany jako maszyna patrolowa. I choć planowano dostosować ją do przenoszenia bomb kierowanych, to – ze względu na koniec wojny – plany te nie doczekały się realizacji.

Po co Niemcom były potrzebne tak wielkie i dość wyspecjalizowane samoloty? Warto pamiętać, że niezwykle ważnym, choć mało spektakularnym frontem drugiej wojny światowej był Atlantyk. To tam rozegrała się jedna z kluczowych bitew, które zdecydowały o losach całej wojny.

Strategicznym celem Niemców było odcięcie Wielkiej Brytanii i Związku Radzieckiego od amerykańskich dostaw. Poza jednostkami korsarskimi, znanymi jako rajdery (w tej roli występowały niemal wszystkie typy okrętów – od pancerników po uzbrojone transportowce) główny ciężar walki spoczywał na flocie podwodnej.

Łodzie latające dalekiego zasięgu były Niemcom potrzebne przede wszystkim do wspierania działań U-Bootów, jednak gdy w 1944 roku zbudowano prototyp Bv 238, wojna o Atlantyk była już rozstrzygnięta.

Niemieccy inżynierowie zrobili zatem to, co pod koniec II wojny zdarzało im się nader często: zbudowali imponującą i ciekawą pod względem technicznym, ale całkowicie zbędną maszynę.

Consolidated B-24 Liberator

Obraz

W cieniu dwóch bardziej znanych, amerykańskich ciężkich bombowców pozostaje prawdziwy wół roboczy, czyli model B-24. Powstanie tego samolotu jest częściowo dziełem przypadku. Wynikało z ambicji właściciela wytwórni lotniczej Consolidated, która – zgodnie z pierwotnymi planami – miała produkować B-17.

Ponieważ Boeing nie był w stanie dostarczyć odpowiednio szybko wymaganej dokumentacji technicznej, właściciel Consolidated, Reuben H. Fleet przedstawił własny projekt ciężkiego bombowca, pod niektórymi względami (jak choćby zasięg) górującego nad Latającą Fortecą. Udało mu się uzyskać zgodę na rozpoczęcie produkcji.

Liberator nie był lubiany przez załogi. Dobitnie świadczą o tym nieoficjalne przydomki, jakich dorobił się podczas służby. Oficjalną nazwę Consolidated Liberator przekręcano na Constipated Lumberer (Drwal z Zatwardzeniem), a samolot był znany również jako Latająca Cegła i Latający Wagon.

Mimo tego B-24 był najliczniej produkowanym ciężkim bombowcem w dziejach – zbudowano ponad 18 tys. sztuk tego samolotu. W jednym z nich zginał w Gibraltarze polski premier i Naczelny Wódz, gen. Władysław Sikorski.

Nakajima G8N

Obraz

Kluczową siłą zapewniającą wsparcie dla japońskiej ekspansji na Pacyfiku było w początkowym okresie wojny lotnictwo pokładowe. Wraz z odwracaniem się losów wojny japońskie dowództwo zaczęło jednak coraz dotkliwiej odczuwać brak lotnictwa strategicznego.

Skutek był opłakany – Japonia, której stolica została po raz pierwszy zbombardowana już w kwietniu 1942 roku (słynny rajd Doolittle’a) nie dysponowała środkami, aby uderzyć bezpośrednio na terytorium Stanów Zjednoczonych.

Kuriozalną próbą rozwiązania tego problemu było wypuszczanie balonów, uzbrojonych w ładunki zapalające lub insekty zarażone chorobami zakaźnymi, jak również budowa podwodnych lotniskowców.

Pierwsze próby budowy lotnictwa strategicznego oparto na modelu Nakajima G5N – czterosilnikowym bombowcu, będącym rozwinięciem kupionego od Amerykanów, nieudanego samolotu pasażerskiego DC-4E. Japońska przeróbka okazała się jednak nieporozumieniem i w kolejnych latach podjęto próbę samodzielnego zbudowania bombowca strategicznego.

Jej rezultatem był model Nakajima G8N. Prace nad nim rozpoczęto jednak zbyt późno, by odegrał jakąkolwiek rolę w walkach – na przełomie 1944 i 1945 roku ukończono kilka prototypów (po kapitulacji przejętych przez Amerykanów), a rozpoczęcie produkcji seryjnej uniemożliwiły problemy zaopatrzeniowe, a następnie koniec wojny. Jedną z planowanych wersji tej maszyny miał być nosiciel samobójczych samolotów-pocisków Yokosuka MXY7 Ohka.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)