Szpiegowski program znajdzie Cię, gdy obrazisz geja albo Żyda w Sieci
MICHAŁ MICHAŁ WILMOWSKI • dawno temuSpecjalny program ma przeszukiwać strony internetowe w poszukiwaniu konkretnych obelg. A kiedy już znajdzie co trzeba, do akcji wkroczą ludzie.
Nie, tego nie wymyślił ani Jarosław Kaczyński, ani PiS-owski zespół ds. wolności przekazu. "Gazeta Wyborcza" donosi o istnieniu specjalnego programu, który ma przetrząsać polski Internet pod kątem nienawistnych słów.
Akcję ma finansować znana z raczej lewicowych sympatii Fundacja im. Stefana Batorego, dlatego badana wrogość ma dotyczyć mniejszości etnicznych, seksualnych i religijnych. Trudno powiedzieć, czy kolejność ma tu znaczenie, ale na wszelki wypadek podaję taką jak "Wyborcza".
Brak odpowiedniej dawki miłości w wypowiedziach o "ryżym", "Bolku", Michniku, Ani Musze czy innych wrogach przeciętnego internauty nie będzie brana pod uwagę. No chyba że ktoś nazwie Michnika Żydem.
Zobacz również: Gadżetomania TV: Xbox One - przedstawiciele polskiej branży gier komentują pokaz nowej konsoli
Oto, jak Amazon traktuje polskiego klienta. Nasze e-sklepy powinny się wstydzić!
Ale dość tych głupich żartów, bo autorzy programu traktują go najwyraźniej całkiem poważnie. Zamierzają nie tylko badać skalę grzechu, ale też mu przeciwdziałać. W mniej skrajnych przypadkach będą zwracać się do administratorów stron internetowych z prośbą o usunięcie wskazanych treści.
Jeśli zaś internauta naprawdę przesadzi z "mową nienawiści" (czyli pewnie chodzi tu o co drugi komentarz na większości portali), o jego wyskoku będzie zawiadamiana prokuratura. Oby starczyło wolontariuszy zajmujących się zawiadamianiem.
Ten utopijny projekt powstał dlatego, że zajmująca się uchodźcami fundacja Ocalenie zauważyła, iż Polacy mają zwyczaj obrzucać obelgami w Internecie Czeczenów.
W woj. podlaskim internetowa nienawiść przełożyła się na akty przemocy popełnione w realu. Kiedy pobito dwie Czeczenki, obrońcy praw uchodźców uznali, że czas powiedzieć "dość".
Tyle tylko, że nie mają pojęcia, jaki cel sobie postawili. Jeśli chcą podejść do zadania rzetelnie i zbadać wszystkie portale, nie spodziewajmy się raportu szybciej niż za pięć lat.
I to pod warunkiem, że szanowni cenzorzy odpuszczą sobie monitorowanie niezwykle popularnego na forach politycznych słowa "rzyd".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze