Rynek pecetowy jest większy od konsolowego. I co z tego?

Rynek pecetowy jest większy od konsolowego. I co z tego?

Rynek pecetowy jest większy od konsolowego. I co z tego?
Adam Bednarek
17.07.2014 00:50

Liczby nie kłamią? Owszem, “dwa razy więcej” na papierze wygląda imponująco, ale warto pamiętać o tym, jakie ma się aspiracje i z kim się konkuruje.

Patrząc po komentarzach w Sieci, można odnieść wrażenie, że wielu ucieszył ten news - rynek pecetowy jest dwa razy większy od konsolowego i generuje ponad 21 miliardów dolarów rocznie. W 2017 roku zarobi jeszcze więcej, bo ponad 23 miliardy - wieszczą analitycy.

Pecet górą?

Liczby te wywołały lawinę komentarzy. Mniej więcej takich: “Pecet nie umiera, blaszaki górą, gdzie jesteście konsolowcy?!”. Dane przyczyniły się do tego, że dyskusja “co jest lepsze: pecet czy konsola” znowu ożyła.

Zupełnie niepotrzebnie, bo z tych statystyk nic nie wynika. A przynajmniej nie dowiadujemy się czegoś, o czym byśmy nie wiedzieli.

Obraz

Naprawdę dziwi kogoś fakt, że pecetów wciąż jest więcej niż konsol? Bo mnie ani trochę. Przecież blaszak, co rzecz jasna jest jego zaletą, to nie tylko sprzęt do grania. Przydaje się w pracy, studentom, uczniom czy urzędnikom.

Wyobrażacie sobie bibliotekę, w której zamiast pecetów są konsole? Niby te drugie są coraz to bardziej funkcjonalne, ale raczej nieprędko do tego dojdzie.

Nic więc dziwnego, że sprzedaż pecetów i podzespołów trzyma się nieźle, bo i czemu miałoby być inaczej? W wielu miejscach bez blaszaka nie ma pracy. Konsola to narzędzie, które kupuje się w celach rozrywkowych. A w urzędach czy szkołach raczej miejsca na zabawę nie ma.

Pecet zawsze będzie produktem, który kupuje się najpierw. Myślicie, że co przekonuje rodziców, by wyłożyć pieniądze na blaszaka? “Mamo, tato, pecet naprawdę mi się przyda, będę się uczył, miał szybki dostęp do Wikipedii”...

PC jest wieczny

Obraz

To tak pół żartem, pół serio, bo przecież ten zabawny, dziecinny argument doskonale pokazuje, dlaczego pecet musi mieć przewagę i dlaczego nigdy nie umrze. Tak, to hasło o śmierci pecetowego rynku zawsze mnie bawiło.

A jak już ma się peceta, to ten żyje. A to się dokupi więcej pamięci, a to nową kartę graficzną. Na konsolach jest inaczej. Microsoft wypuścił w 2005 roku Xboksa 360 i przez 13 lat zarabiał tylko na nim (a właściwie to jeszcze będzie zarabiał). Teoretycznie więc twórcy pecetowych podzespołów mają łatwiej.

I jakby się nad tym głębiej zastanowić, to dojdziemy do ciekawego wniosku. No bo skoro pecety można modyfikować, skoro z racji swej wielozadaniowości trafiają do większej grupy odbiorców, skoro mają więcej możliwości, to dlaczego ten rynek jest wart tylko dwa razy więcej niż konsolowy? Tylko dwa razy!

Obraz
© ragezone.com

Może to więc żaden sukces?

Na pewno nie jest to wielkie wydarzenie dla kogoś, kto na pececie gra. Te liczby nie sprawią, że nagle wielcy twórcy przerzucą się na blaszaki i zapomną o konsolach. Raczej zerkną na sprzedaż GTA V na konsolach (ponad 25 mln opchniętych egzemplarzy) i porównają ją do wyników osiągniętych na pececie.

Statystyki i liczby rozpalają wyobraźnie, ale suche dane o niczym nie mówią i nie opisują dobrze sytuacji. A skoro tak, to zwykłemu użytkownikowi nie są do niczego potrzebne.

Obraz

No bo gdy nagle okaże się, że samochody kombi sprzedają się lepiej niż modele wyścigowe, to czy większość zgodnie stwierdzi, że “kombiaki” są lepsze? Raczej nikt, kto zajmuje się motoryzacją, tak nie powie.

I właśnie z tego samego powodu - absurdalnego porównania - nie ma sensu sugerować się liczbami dotyczącymi rynku pecetowego i konsolowego.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)