Mobilny gracz – 10 powodów, dla których nie warto nim być

Mobilny gracz – 10 powodów, dla których nie warto nim być

Zaraz zmienisz zdanie o mobilnym gamingu (fot. Asus)
Zaraz zmienisz zdanie o mobilnym gamingu (fot. Asus)
Jacek Klimkowicz
12.02.2011 20:00, aktualizacja: 11.03.2022 12:10

Laptop do gier? Kiedyś to było nie do pomyślenia. Dziś wielu graczy bez zastanowienia porzuca blaszane puszki ulegając owczemu pędowi ku notebookowym nowościom. Czy słusznie? Zapraszam na szerszą analizę, w której ja, maniak mobilnych technologii, odkryję przed Wami, dlaczego nie warto być mobilnym graczem.

Laptop do gier? Kiedyś to było nie do pomyślenia. Dziś wielu graczy bez zastanowienia porzuca blaszane puszki ulegając owczemu pędowi ku notebookowym nowościom. Czy słusznie? Zapraszam na szerszą analizę, w której ja, maniak mobilnych technologii, odkryję przed Wami, dlaczego nie warto być mobilnym graczem.

Producent wie lepiej, czego potrzebujesz

W przypadku high-endowych laptopów do gier, takich jak np. Alienware czy Clevo często możemy zadecydować jaki chcemy mieć procesor, ilość pamięci RAM, dyski twarde, karty graficzne czy rozszerzeń, niekiedy również rozdzielczość i podświetlenie matrycy. Ilość tych opcji nie jest jednak zbyt długa i zwykle nie przekracza kilku pozycji. Nie możemy zamontować dowolnego podzespołu - jesteśmy skazani na predefiniowaną przez producenta listę podzespołów i opcji.

Czasami możesz wybrać, ale z tego, co proponuje producent
Czasami możesz wybrać, ale z tego, co proponuje producent

Co więcej trzeba się z tego cieszyć - w przypadku większości tańszych modeli laptopów do gier, producenci zazwyczaj w ogóle nie umożliwiają wyboru podzespołów i trzeba wybierać spośród gotowych, nie zawsze ogólnodostępnych konfiguracji. Mobilny gracz ma ograniczony wybór.

Rozbudowa? Kup nowego laptopa albo będą problemy

Możliwości rozbudowy laptopa do gier, podobnie jak każdego komputera przenośnego, są ograniczone. Tyczy się to głównie okresu gwarancyjnego, podczas którego zazwyczaj możemy wymienić dysk (lub dyski) i rozbudować pamięć RAM.Niestety, o ile dyski, poza nielicznymi wyjątkami (np. niektóre modele MSI, np. GX660 czasami nie wykrywają dysków SSD i potrzebują restartu) można montować dowolne i działają dobrze, o tyle z pamięcią RAM nie jest tak różowo.

MSI GX660 czasami zdarza się zapomnieć, że ma dysk...
MSI GX660 czasami zdarza się zapomnieć, że ma dysk...

Kiedyś co się założyło, to działało. Dzisiaj już odchodzi się od tego trendu. Przekonałem się o tym rozbudowując pamięć RAM z 4 GB do 8 GB w mojej Toshibie Satellite A660-10X. Kupiłem 2 kości marki Patriot o identycznych z fabrycznymi parametrach, jednak laptop na nich nie uruchamiał się. Po wizycie w sklepie okazało się, że moduły A-Data, Corsair, OCZ i Kingston również nie działają. Musiałem na zamówienie sprowadzać kompatybilne kości. Oczywiście odpowiednio droższe, w moim przypadku po 35 zł/szt.. 70 zł ekstra za "Equiv. Toshiba".

Nie, nie każdą kość lubi Twój gamingowy laptop...
Nie, nie każdą kość lubi Twój gamingowy laptop...

Po okresie gwarancyjnym można pokusić się o wymianę procesora w laptopie na wydajniejszy. Trzeba jednak pamiętać, aby wcześniej sprawdzić, czy CPU nie jest przylutowany na stałe, układy chłodzenia i zasilania dadzą radę i czy jest szansa, aby BIOS go poprawnie obsłużył. Zgodność podstawek to nie wszystko, a opłacalność przedsięwzięcia często jest dyskusyjna. Jeszcze gorzej ma się sprawa z GPU, których dostępność jest bardzo słaba i zazwyczaj są przylutowane do płyty głównej.

Na dobrą sprawę pozostaje więc możliwość dołożenia dodatkowych modułów, np. tunera TV, modemu 3G. Na dodatek liczba gniazd i złączy pozostawia wiele do życzenia. Marnie to wygląda na tle blaszaków, gdzie w razie potrzeby można wymienić praktycznie dowolny element na lepszy odkręcając kilka śrubek. Mobilny gracz rzadko rozbudowuje, częściej wymienia. Warto?

Bez gniazdka z prądem zbyt długo nie pograsz

Żaden, zwłaszcza high-endowy laptop do gier, nie działa zbyt długo na akumulatorze przy pełnym obciążeniu. Przykład? Testowany przeze mnie Alienware M17x. Na 9-komorowym akumulatorze o pojemności 85 Wh przy pełnym obciążeniu wytrzymał zaledwie 50 minut. Co więcej nie oferował on podczas pracy na baterii pełnej wydajności - spowolnienie działania było wyraźnie odczuwalne. Powiecie, że nie wszystkie laptopy do gier mają 17" matryce, Core i7, dwa Radeony HD 5870 i dwa dyski.

Przedłużacze Kerg - 40 m i jesteś "mobilnym graczem"
Przedłużacze Kerg - 40 m i jesteś "mobilnym graczem"

Zgoda, ale nie wszystkie laptopy do gier mają 9-komorowe akumulatory 85 Wh. Kolejny przykład? Asus G53JW 3D z Core i7, 8 GB RAMu, 2 dyskami i GeForce'em GTX 460M. 8-komorowa bateria 75 Wh i ledwo godzina z dala od gniazdka. To oznacza tylko tyle, że bez źródła zasilania sobie nie pograsz. Mobilny gracz jest uwiązany kablem z gniazdkiem.

Cena porównywalna, wydajność... gorsza?

Wraz z wprowadzeniem procesorów Intel Core drugiej generacji różnica w wydajności między układami mobilnymi i desktopowymi zatarła się. Najnowsze, energooszczędne CPU montowane w notebookach z powodzeniem konkurują z prądożernymi odpowiednikami, co w przypadku chipów poprzedniej generacji nie było możliwe. Jednostka centralna to jednak nie wszystko. Dla gracza równie ważna jest szybka pamięć i wydajna karta graficzna.

Intel Core i7-2630QM - nowy CPU, ale pamięci maks. 1333 MHz...
Intel Core i7-2630QM - nowy CPU, ale pamięci maks. 1333 MHz...

I tutaj tak różowo nie jest. O ile w desktopach jako tako działają kości taktowane zegarami nawet 2 GHz, o tyle w laptopach 1333 MHz wciąż nie jest standardem. Sytuacja zmienia się dopiero wraz z najnowszymi, high-endowymi procesorami Intela opartymi na architekturze Sandy Bridge. Niektóre modele obsługują bowiem pamięci DDR3-1600. Niektóre...

Najwyższy wynik mobilnego GTX460M vs standardowy GTX460
Najwyższy wynik mobilnego GTX460M vs standardowy GTX460

Mobilne wersje kart graficznych również są dużo słabsze od desktopowych o takim samym oznaczeniu. Przykład? Nvidia GeForce GTX 460. Wersja mobilna GPU w 3D Marku Vantage (1280 x 1024) wyciąga średnio 6700 punktów P GPU. Tymczasem desktopowe wersje tego układu bez problemu przekraczają 12000, a nawet 13000. Liczba FPS w grach mówi sama za siebie. Mobilny gracz ma wolniej, a płaci tyle samo lub więcej.

Gotowanie na kolanie

Wydajny laptop musi się nagrzać. W przypadku high-endowych laptopów dla graczy, takich jak Alienware nie jest to zbytnim problemem - układ chłodzenia jest tak wydajny (i głośny), że z łatwością radzi sobie z odprowadzaniem ciepła z najwydajniejszych dostępnych podzespołów.

Gorzej jest w przypadku tańszych produkcji (choć nie tylko), które niejednokrotnie potrafią się solidnie nagrzać i trzymanie takiego laptopa np. na kolanach nie jest wskazane, zwłaszcza w przypadku mężczyzn. A jak nie na kolanach to gdzie? Albo na dedykowanym stoliku, albo na biurku. A skoro i tak biurko, to po co w ogóle laptop?

Comfortable 15
Comfortable 15

Inna sprawa to temperatura podzespołów. Nawet, jeśli obudowa jest chłodna, wewnątrz wcale tak być nie musi. Przykład? Testowany przeze mnie Asus G73JH. Obudowa była co najwyżej letnia, lecz karta graficzna rozgrzewała się aż do 107 stopni Celsjusza. Nie rokuje to dobrze na żywotność sprzętu, nie wspominając o temperaturze powietrza, które wydobywa się z kratek wentylacyjnych, a które może poparzyć. Podkładka chłodząca? Mój Zalman ZM-NC2000 nie zdołał zbić temperatury GPU poniżej 100 stopni. Wolę nie wiedzieć, co się dzieje latem...

Umiesz się przy nim skupić?

Wydajny układ chłodzenia rzadko kiedy jest cichy. A w laptopie do gier chłodzenie to kluczowa sprawa. Bywa więc bardzo głośno. Taki Alienware M17x podczas testów w grach był dobrze słyszalny z odległości kilku metrów i, jak wspominałem w recenzji, mógł iść w zawody ze średniej mocy suszarką do włosów, a przy nim moja Toshiba z Core i7 zdawała się być bezgłośna.

Przy 50 dB hałasu dobre słuchawki to podstawa (fot. hardwaresphere.com)
Przy 50 dB hałasu dobre słuchawki to podstawa (fot. hardwaresphere.com)

Używanie takiego laptopa w mniejszych pomieszczeniach prowadzić może do bólów głowy. Ja musiałem korzystać ze słuchawek, bo dłuższe granie bez nich było niemożliwe. Słabsze laptopy z niższych półek cenowych bywają niewiele lepsze. Tymczasem desktopa możemy zaopatrzyć w wiatraki o większej średnicy i mniejszej prędkości obrotowej, a nawet chłodzenie wodne i upchnąć pod biurkiem.

Stacjonarny laptop - mobilność to pojęcie względne

Porządne laptopy dla graczy nie są lekkie. Taki Asus G53JW 3D mimo 15,6" waży 3,93 kg. Do tego dochodzi prawie kilogramowy zasilacz, bo bez niego prawie nie pogramy. Jeszcze gorzej, jeśli zdecydujemy się na high-endową 17 z metalową obudową. Taki Alienware M17x potrafi ważyć ponad 5,5 kg bez zasilacza.

Noszenie takiego kloca to prosta droga do wad postawy. Niestety, takie są fakty. Laptopy do gier nie są zbyt mobilne - są ciężkie i krótko działają na baterii. A jeśli nie są zbyt ciężkie, to zazwyczaj mają plastikowe obudowy, które zwłaszcza w tańszych modelach nie są zbyt wysokiej jakości i nie najlepiej znoszą trudy podróży.

Overclocking - za dużo nie wyciśniesz

Overclockerów nie brakuje również wśród miłośników gier w wydaniu mobilnym. Niestety, za dużo w tej materii wskórać na laptopach nie idzie. Chłodzenie bowiem jest powietrzne, ma niewielkie rozmiary i nawet z doskonałą pastą termoprzewodzącą i podkładką chłodzącą te możliwości kończą się znacznie szybciej niż w przypadku desktopów.

O samych możliwościach wyboru napięć i częstotliwości nie wspomnę. Barierą może być także układ zasilający laptopa i jego zasilacz. Jeśli działają one na granicy przewidzianej przez projektantów za dużo nie pokręcimy. Mobilny gracz jeśli nawet podkręci, to nie za dużo.

Gdy coś się zepsuje...

Laptopy psują się i to dość często. Jak wynika z raportu firmy SquareTrade, w ciągu trzech lat od dnia zakupu psuje się blisko 1/3 laptopów. W przypadku segmentu Premium współczynnik awaryjności wynosi 18%. W ciągu dwóch lat kupna do naprawy trafia od ok. 15% do 25% komputerów przenośnych. Niby nie dużo, ale średnio 1/5 komputerów wraca do serwisu, z którego wcale prędko nie muszą wrócić. Dobrym przykładem jest tu Asus, któremu na forum Notebookcheck poświęcony jest cały wątek.

Ma on na chwilę obecną 19 stron. Z relacji użytkowników wynika, że serwis nie spieszy się z naprawą, trzymając laptopy niejednokrotnie nawet 30 dni i ostatnimi czasy dość często oferując "kompensację", czyli odkupienie laptopa zamiast naprawy. Oczywiście po cenie adekwatnej do jego wieku i według własnego cennika.

Zwarcie... ono gdzieś tu jest... (fot. twister2005 z elektroda.pl)
Zwarcie... ono gdzieś tu jest... (fot. twister2005 z elektroda.pl)

Jak jest u innych producentów? Mojemu koledze w Samsungu R560 po roku stanął wiatrak CPU. Odesłał laptop do serwisu w ramach gwarancji. Tam z niewiadomych mu przyczyn odmówili bezpłatnej naprawy argumentując, że usterka wynika z niewłaściwego użytkowania sprzętu i trzeba wymienić płytę główną. Koszt? 100 zł diagnostyka i 1000 zł płyta.

Kolega odmówił. Gdy laptop wrócił (z unieważnioną gwarancją) otworzył obudowę, zdemontował chłodzenie, wszystko oczyścił, złożył i... zaczęło działać. Sprzęt więc się nie zepsuł, ale za to przez miesiąc wegetował w serwisie i nie jest już na gwarancji. Nie twierdzę, że u wszystkich producentów tak jest, a sytuacje jak opisane powyżej są regułą. Na przykład wiele laptopów Della ma gwarancję NBD (Next Business Day) i są naprawiane w ciągu doby od zgłoszenia w domu klienta.

Jednak nie każdy notebook ma taką gwarancję, a nawet przy błahej rzeczy cały musi trafić do serwisu. Na dodatek jeśli za naprawę trzeba będzie zapłacić (bo np. okres gwarancji się skończył lub nam ją unieważniono), to zazwyczaj znacznie więcej niż w przypadku desktopa.

Dodatkowe akcesoria - nie tylko blaszaki ich potrzebują

Nie obędzie się również bez dodatkowych akcesoriów, takich jak mysz. Granie na touchpadzie? Zdecydowanie nie. Klawiatury, nawet w gamingowych modelach często nie są zbyt wygodne i mają znacznie mniejsze możliwości. Jednym one wystarczają, innym nie. Trzeba więc kupić zewnętrzną klawiaturę, co nie jest zbyt wygodne.

Ale laptop zajmuje mało miejsca! (fot. Dell)
Ale laptop zajmuje mało miejsca! (fot. Dell)

Nie zadowala 15" czy 17" monitor a w domu nie ma telewizora LCD? Też trzeba kupić. Podobnie jak dobrej jakości głośniki, bo te laptopowe mogą się mierzyć co najwyżej z tańszymi zestawami 2.1. I tak lista rośnie (koszty również), a laptop zaczyna robić za desktop. Z tuzinem akcesoriów ciężko nazywać się mobilnym graczem.

Podsumowanie

Wiem, że tym tekstem nie odkryłem Ameryki, ale to nie był mój zamiar. Chciałem uzmysłowić tym, którzy bezwiednie ulegają modzie, że bycie mobilnym graczem ma dużo wad. Komputer przenośny powinien być uzupełnieniem stacjonarnej maszynki, wykorzystywanym do pracy w terenie. Mimo rozwoju techniki i spadających cen laptopy wciąż sprawiają wiele problemów i inwestycja w high-endową maszynę do gier nie jest najlepszym pomysłem.

Sprzęt mobilnego gracza znacznie relatywnie szybciej się starzeje, na co wpływają kiepskie możliwości rozbudowy i overclockingu oraz gorsza wydajność niektórych podzespołów już na starcie. Na dodatek złożenie dowolnej konfiguracji jest praktycznie niemożliwe, podobnie jak granie z dala od gniazdek z prądem.

Czarę goryczy przelewa słaba mobilność, często (w przypadku tańszych laptopów do gier) pozostawiająca do życzenia jakość wykonania oraz serwis, kiedy coś się zepsuje. A o to znacznie łatwiej, jeśli zdecydujemy się zabrać kilkukilogramowego kloca na spacer.

Jesteście innego zdania? Podzielcie się nim w komentarzach, prezentując 10 własnych argumentów, dlaczego warto być mobilnym graczem.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)