Czy potrzebna nam nowa generacja konsol, które już na starcie są przestarzałe?

Czy potrzebna nam nowa generacja konsol, które już na starcie są przestarzałe?

Czy nowe konsole mają sens?
Czy nowe konsole mają sens?
Redakcja Gadżetomanii
03.12.2013 14:34, aktualizacja: 03.12.2013 19:07

Czy nowe konsole rzeczywiście cokolwiek zmieniają? I czy jest sens kupować sprzęt, który pod znaną marką skrywa zwykłego peceta? Przekonajcie się, co na ten temat sądzą Bartłomiej Kossakowski z Gadżetomanii i Marcin Sikora, redaktor naczelny magazynu “Stuff Polska”.

Obraz

Że na pececie problemy z instalacją, sterownikami, rozdzielczością, że patcha trzeba ściągnąć? Konsole pod tym względem zbliżyły się do pecetów wieki temu, większość gier się instaluje albo chce patcha. OK, prywatnie jeszcze takiej sytuacji nie miałem, żeby konsolowa gra mi oznajmiła, że się nie uruchomi i już, co na pececie mi się zdarzyło, ale słyszałem o takich przypadkach, i owszem.

I wiecie co? Wciąż chcę nowych konsol – a to, że potrafią czasem mniej niż wypasiony pecet za cenę samochodu rajdowego, jest zaletą, nie wadą. Lubię, gdy wiem, do czego służy sprzęt, a PS3 i X360, choć dały mi usługi sieciowe, abonamenty i inne wynalazki, wciąż pozwalały poczuć ten arcade’owy klimat, za który pokochałem Segę Mega Drive czy pierwsze PlayStation.

Ktoś pamięta?
Ktoś pamięta?

Obecna generacja może być ostatnią, która mi to da – potem będziemy grać w chmurze albo składać sobie SteamBoxy z modułów z wymiennymi podzespołami. I choć naprawdę starałem się wmówić sobie, że źle zainwestuję czas i pieniądze, kupując PlayStation 4 i Xboxa One, to i tak nie potrafię przestać się ekscytować na myśl o tym, że pierwszy raz wezmę do ręki nowe pady, zobaczę interfejsy, odpalę gry (niektórych wciąż nie będzie na pececie i myślę, że to nie przypadek, że to moje ulubione serie) i oddam się nowej generacji kanapowej rozrywki.

To musi być miłość.

Obraz

Rzeczy, których konsole nie potrafią robić, doskonale robią komputery. I niekoniecznie muszą to być monstrualne pudła skrzące się milionami diod. Można to załatwić subtelniej, a komputer przy odrobinie wysiłku może stanąć koło telewizora i nie wyglądać przy tym niedorzecznie. Co lepsze, można nim zdalnie zarządzać poprzez aplikacje lub inne komputery.

Można też na nim grać. Zdaję sobie sprawę, że są gry, które albo nigdy nie pojawią się na komputerach, albo pojawią się z opóźnieniem. Ale za to będą wyglądały o wiele lepiej, gdy zainwestujesz w swój komputer. I będziesz mógł go z czasem jeszcze bardziej ulepszyć, podczas gdy kolejnej konsoli możesz się spodziewać dopiero za więcej niż kilka lat. Co nie znaczy, że nie kupię jednej lub nawet obu konsol nowej generacji. Które, jak się okazuje po przeczytaniu specyfikacji, są po prostu pecetami w fikuśnych obudowach i z grami na wyłączność.

Steambox nadzieją graczy
Steambox nadzieją graczy

Ale zastanowię się także nad SteamBoxem, który da mi dostęp do mnóstwa gier, a Steam Greenlight pozwoli mi oddać głos na grę, w którą chciałbym zagrać, co może przyczynić się do jej powstania.

I tyle właśnie zostało z niemnożenia bytów... Niestety, lub na szczęście, żaden koncern nie ma monopolu na rynku sprzętowym i każdy gracz musi sam wybrać, co chce kupić. Lub wykosztować się na wszystko, a potem zastanawiać się, który sprzęt włączyć i w co pograć, zamiast w tym czasie po prostu grać.

Artykuł ukazał się w listopadowym numerze magazynu "Stuff Polska".

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)