Elastyczne LED-y wszczepiane pod skórę to nie jest wynalazek do stosowania w idących z duchem czasu gabinetach tatuażu. „Człowiek z kontrolką” stanie się dzięki temu rozwiązaniu bardziej „czytelny”. Dla kogo?
Elastyczne LED-y wszczepiane pod skórę to nie jest wynalazek do stosowania w idących z duchem czasu gabinetach tatuażu. „Człowiek z kontrolką” stanie się dzięki temu rozwiązaniu bardziej „czytelny”. Dla kogo?
Dla pracowników służby zdrowia. LED-owe kontrolki dołączone do maleńkich chipów elektronicznych stworzą elastyczny układ, którego wytrzymałość na rozciąganie i deformacje będzie na tyle duża, że bez problemu da się go wykorzystywać w tak trudnych obszarach, jak np. wnętrze opuszki palca czy poddawane wielu naprężeniom rejony dłoni czy stóp.
Układy te przydają się przy monitorowaniu parametrów krwi i obserwacjach chorób – to na start. Naukowcy z Uniwersytetu w Illinois uważają jednak, że możliwych zastosowań wynalazku będzie prawie tyle, ile pomysłów na spożytkowanie tegoż rozwiązania.
Zanim jednak ci, którzy ów LED-owo-elektroniczny wszczep wymyślili, roztoczyli hurraoptymistyczne wizje na temat zastosowań swojego wynalazku, musieli natrudzić się, jak pokonać najpoważniejszą bodaj przeszkodę, czyli jak kruchą warstwę półprzewodnikową zamienić w elastyczny twór, w dodatku biokompatybilny z tkankami. Wymyślili, by na folię z tworzywa sztucznego nałożyć cieniutką powłokę z półprzewodnika, a całość opakować w elastyczny materiał, dobrze tolerowany przez żywe struktury.
Elastyczne LED-y zapewne ułatwią pracę lekarzom, jednak w takim samym stopniu utrudnią życie tym, którzy korzystają z chorobowego, symulując chorobę. Przynajmniej do czau, aż ktoś nie wymyśli urządzenia zakłócającego pracę elektronicznych implantów.
Źródło: Nature