Sony HX7 - pierwsze wrażenia
SZYMON ADAMUS • dawno temu
Telewizor Sony KDL-HX700 należy do kinowej gamy telewizorów japońskiego producenta. Oznacza to wykorzystanie takich technologii, jak Motionflow 200 Hz i Deep Black Panel. Tytułowy model nie ma jednak podświetlania LED, które znajdziemy w seriach HX800 i HX900. Czy mimo to jest wart uwagi?
Szklane i grubaśne
Pierwsze wrażenie jest — niestety — średnie. Szczególnie jeśli przez "pierwsze" rozumiemy najwcześniejsze, zaraz po wyjęciu z kartonu. Telewizor ma przekątną 40 cali, ale jego rama boczna jest na tyle gruba, że z daleka wygląda na znacznie większą. Widać, że producent chciał dodać tu nieco stylu designerskiego i stworzyć jednolitą powierzchnią bez wcięcia między ramą a ekranem.
Panel jest rzeczywiście płaski, ale grubością ramy odstaje od dzisiejszych standardów. Szczególnie gdy na każdym kroku widzimy dążenie do odchudzania telewizorów. Ot, chociażby podczas targów IFA 2010, na których na przykład LG pokazało panele z ramami nieprzekraczającymi 1,25 cm.
Sony LX7 wypada na ich tle bardzo słabo. Grubość ramki ma znacznie nie tylko estetyczne, ale i praktyczne. Panel ma 40 cali, a przy moim leciwym KDL-W4000 wygląda na znacznie więcej. Telewizor wydaje się po prostu większy, niż być powinien. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby dotyczyło to powierzchni ekranu. Rama jednak mało którego HDTVmaniaka interesuje.
Zobacz również: Największy na świecie zakrzywiony telewizor LG OLED TV 4K
Drugim fatalnym pomysłem konstrukcyjnym jest sama powierzchnia matrycy. Ukryty za szklaną taflą ekran LCD będzie koszmarem pedantów. Podstawka panelu jest wykonana z mało świecącego tworzywa, za co chwała twórcom. Ale sam ekran to już masakra. Tego panelu po prostu nie można dotykać z przodu. Nawet małym paluszkiem. Każdorazowa styczność z rękoma zostawia na ekranie tłuste odciski.
O ile ten element można jakoś wyeliminować, o tyle ciężko będzie pozbyć refleksów. Szklana tafla tego telewizora odbija światło lepiej niż niejedna plazma. W ciągu dnia przy wyłączonym telewizorze można go używać jako lustra.
Pod obudową
Nie wygląd czyni jednak z telewizora dobry sprzęt, ale to. jak świeci. A po kilku pierwszych godzinach zabawy muszę powiedzieć, że świeci całkiem przyjemnie. Nie tak, by szczęka spadła mi na podłogę, ale poziom jest zachowany. Póki co szczególnie cieszył mnie tryb Motionflow 200 Hz, który nawet przy maksymalnych ustawieniach nie generował zbyt wielu artefaktów. Występowały one, ale w niewielkiej ilości i wielkości. Szczególnie dobrze prezentował się ten model w zestawieniu ze starszym bratem podczas sesji z grami wideo. Dodatkowe klatki poprawiały wyraźnie komfort zabawy.
Co będzie dalej?
HX7 jeszcze u mnie stoi i nie został obrzucony ani pustym kubełkiem prażonej kukurydzy, ani pilotem. To dobry znak. Co będzie dalej — czas pokaże. Dalsze testy, szczególnie te z obrazem Full HD, pokażą, czy ta Bravia jest warta prawie 4000 zł.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze