Licencja na wszystko, co choćby przypomina broń?

Licencja na wszystko, co choćby przypomina broń?

Licencja na wszystko, co choćby przypomina broń?
Marek Maruszczak
09.09.2010 22:00, aktualizacja: 11.03.2022 13:29

Czyli wzorcowy przykład popadania z jednej skrajności w drugą. Możliwe, że już niedługo w stanie Queensland, w Australii, trzeba będzie zgłosić posiadanie każdej zabawki przypominającej broń palną.

Czyli wzorcowy przykład popadania z jednej skrajności w drugą. Możliwe, że już niedługo w stanie Queensland, w Australii, trzeba będzie zgłosić posiadanie każdej zabawki przypominającej broń palną.

Materiał, z którego wykonana jest replika broni, nie ma znaczenia. Wystarczy, że „przedmiot może być omyłkowo wzięty za broń palną”. Mało jednoznaczna definicja prawda? Jeżeli przepis wejdzie w życie, to z pewnością nie da się uniknąć wielu nadinterpretacji.

Urzędnicy nie będą mogli zakazać posiadania pistoletu zabawki. Jeżeli jednak dowiedzą się, że posiadacz gadżetu nie dopełnił formalności, to mogą nałożyć na niego dotkliwą karę finansową (4500 dolarów). W przypadku niewłaściwego przechowywania „broni” kara wynosi 750 dolarów. Konieczność trzymania w sejfie zabawek wydaje się mało prawdopodobna, ale między innymi tego obawiają się przeciwnicy przepisu.

Szczerze mówiąc, nie wiem, co o tym myśleć. Przepis w proponowanej formie jest tak kłopotliwy, że wprowadzenie go w życie wydaje się skrajnie nieprawdopodobne. Z drugiej strony polityka zero tolerancji nieraz przybierała już naprawdę absurdalne formy.

Za podsumowanie niech posłuży komentarz jednego z internautów:

Aby dostać mój topornie-wystrugany-na-kształt-Walthera-PPK-kawałek-mydła będą musieli wydrzeć go z moich zimnych, martwych, śliskich palców.

Źródło: Newskkwu

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)