Nową wersję superszerokiego, superwypasionego i superdrogiego panelu Philips Cinema 21:9 zapowiadałem już w maju. Teraz telewizor w wersji odpicowanej ujrzał światło dzienne.
Nową wersję superszerokiego, superwypasionego i superdrogiego panelu Philips Cinema 21:9 zapowiadałem już w maju. Teraz telewizor w wersji odpicowanej ujrzał światło dzienne.
Największym bajerem w tej konstrukcji jest oczywiście sam ekran, który ma proporcje 21:9. Szerszy obraz to wrażenia jeszcze bardziej przypominające salę kinową. Nowa, 58-calowa wersja panelu ma te same proporcje, a dodatkowo dodaje podświetlanie diodami LED i obsługę obrazu trójwymiarowego. Tylne lampki Ambilight już były, ale warto wspomnieć, że powracają teraz w nowej odsłonie.
Problem z tym panelem był zawsze jeden. Cena. Nawet pierwsza seria kosztuje nadal 12 500 złotych. To dużo za dużo za panel bez LED-ów. Nowa, usprawniona wersja też nie będzie tania. Przewidywana cena to około 4000 euro, a więc monstrualne 15 000 złotych. Choć ceny to produktu spadają, to jednak raczej nie schodzą poniżej 10 000 zł.
Premiera w Wielkiej Brytanii jeszcze w tym miesiącu. Jeśli macie więc na niego chrapkę, to radzę już zwiększyć limit na karcie kredytowej.