Gliniarz i Bóg Bretta Ratnera

Gliniarz i Bóg Bretta Ratnera

Ireneusz Podsobiński
29.05.2008 13:00

Bretta Ratnera czeka pracowity okres. Nie dość, że zamierza wskrzesić poczciwego Gliniarza z Beverly Hills w czwartej odsłonie serii, to na dodatek ma w planach ekranizację popularnej gry konsolowej God of War.

Bretta Ratnera czeka pracowity okres. Nie dość, że zamierza wskrzesić poczciwego Gliniarza z Beverly Hills w czwartej odsłonie serii, to na dodatek ma w planach ekranizację popularnej gry konsolowej God of War.

Powroty starych bohaterów cieszą się ostatnio wielką popularnością. I nikt nie zwraca uwagi na to, że Bruce Willis (Szklana pułapka 4), Sylvester Stallone (John Rambo, Rocky), Arnold Schwarzenegger (Terminator 3) i Harrison Ford (Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki) to już leciwe dziadki. Do ekipy dołączy nie tak znowuż stary Eddie Murphy, który po ostatnich porażkach filmowych jakoś musi zarobić na chleb ? pomysł sequela dla studia Paramount wyszedł z jego inicjatywy. A nie ma nic łatwiejszego, niż wcielenie się we wszystkim znaną i lubianą postać. Produkcja nowego Gliniarza z Beverly Hills zapowiedziana jest na 2009 rok, zaś premiera na 2010. Stołek producencki po Jerrym Bruckheimerze przejmie Lorenzo di Bonaventura, który pracuje także nad Transformers 2 i G.I.Joe. Czy kogoś zdziwiłaby wkrótce informacja o planowej nowej trylogii wesołego czarnoskórego gliniarza? Wątpię.

Na tym jednak Ratner nie kończy. Reżyser powoli przymierza się do ekranizacji gry God of War. Koncentruje się ona wokół Kratosa, spartańskiego wojownika, który jest na usługach bogów Olimpu. O ekranizacji Universal przebąkiwał już w 2005 roku, a projektem był zainteresowany nie kto inny jak sam Uwe Boll. Najwyraźniej jednak studia poznają się w końcu na twórczości Niemca i coraz chętniej rezygnują z jego usług. Aktualnie mówi się, iż scenariusz jest już gotowy, zaś z plotek w roli głównej widzi się Djimona Hounsou (Krwawy diament).

Można wiele mówić o talencie Bretta Ratnera, ale na pewno kręci udane kontynuacje. Czerwony smok był solidnym thrillerem z Anthony Hopkinsem, o niebo lepszy od pierwszej ekranizacji książki Thomasa Harrisa, zaś X-men: Ostatni bastion to kawał dobrego kina akcji. A przecież po Gliniarzu z Beverly Hills i God of War nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie oczekiwał niczego więcej, niż przyjemnej rozrywki.

Źródło: Variety.com, Cinematical.com

Foto: Freecovers.com, Grrr.pl

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)