Wataha wilków | recenzja horroru 30 dni mroku

Wataha wilków | recenzja horroru 30 dni mroku

Wataha wilków | recenzja horroru 30 dni mroku
Ireneusz Podsobiński
28.04.2009 18:00

Dystrybutorowi należą się brawa ? 2 lata po światowej premierze film trafia do polskich kin. Jak to się mówi, lepiej późno niż wcale. Nie ważne, że większość widziała już piracką kopię, nie ważne, że część pewnie sprowadziła sobie zagraniczne DVD (w tym ja), ważne, że dystrybutor będzie później marudził na słabą oglądalność, ale nie weźmie pod uwagę wspomnianych faktów. Gdybym nie widział tego filmu już około pięciu razy, chętnie bym się wybrał do kina. Może jednak moja recenzja zachęci kogoś innego, kto jakimś cudem nie miał jeszcze styczności z tą pozycją.

Dystrybutorowi należą się brawa ? 2 lata po światowej premierze film trafia do polskich kin. Jak to się mówi, lepiej późno niż wcale. Nie ważne, że większość widziała już piracką kopię, nie ważne, że część pewnie sprowadziła sobie zagraniczne DVD (w tym ja), ważne, że dystrybutor będzie później marudził na słabą oglądalność, ale nie weźmie pod uwagę wspomnianych faktów. Gdybym nie widział tego filmu już około pięciu razy, chętnie bym się wybrał do kina. Może jednak moja recenzja zachęci kogoś innego, kto jakimś cudem nie miał jeszcze styczności z tą pozycją.

Komiks posiadam, dlatego oczekiwania wobec ekranizacji miałem całkiem spore. Przede wszystkim liczyłem na to, że uda się przerzucić na duży ekran niesamowity klimat, jak również naprawić niektóre wady pierwowzoru (np. głupawy miejscami humor). 30 dni mroku spełniają swoje zadanie, choć nie obyło się bez paru rys.

Zakochałem się w stronie wizualnej filmu. Uwielbiam w horrorach mroźne klimaty i odcięcie od świata. Czuć nadciągające zagrożenie, a z minuty na minutę napięcie wzrasta. Surowa scenografia i ciągła ciemność potęgują owe uczucie. Kulminacją tego jest fantastyczna scena masakry w mieście, ukazana nam z lotu ptaka. Od początku widać, że jest to pełnokrwisty horror, a nie żaden pseudo film grozy dla nastolatków. Posoka leje się gęsto, wampiry wgryzają się w szyję wyrywając tętnicę ? innymi słowy, nie ma zlituj się.

30 dni mroku
30 dni mroku

Po różnych opiniach zdążyłem się zorientować, że nie każdemu przypadł do gustu wizerunek krwiopijców, przedstawiony w 30 dni mroku. Osobiście nie jestem zwolennikiem lowelasa, który przeżywa weltschmerz na myśl o wypiciu życiodajnego płynu swojej wybranki. Tutaj jednak widzimy zezwierzęcenie wampirów (jak wataha wilków), które przybyły się pożywić i trochę zabawić z ofiarami. Dorzućmy do tego oryginalną charakteryzację (z czymś się Wam kojarzy?), własny język, przypominający jakiś plemienny dialekt, i już mamy coś nowego w wizerunku krwiopijców.

30 dni mroku mogły być świetnym horrorem, a są ?zaledwie? dobrym. Przede wszystkim dokuczają dłużyzny. Film trwa prawie dwie godziny i miejscami reżyserowi nie udało się utrzymać tempa. Akcja siada, a ciągłe bieganie tam i z powrotem nuży. Można było spokojnie poświęcić kilka scen ?akcji? na rozwinięcie wątków bohaterów. Zamiast tego nie mamy okazji się z nimi zżyć i tym samym śmierć poszczególnych postaci nie robi zbytniego wrażenia ? ot, kolejna ofiara do odstrzału.

30 dni mroku
30 dni mroku

Tematyka wampiryczna w filmach grozy nie należy do moich ulubionych i do każdej kolejnej produkcji podchodzę z dystansem. Pomimo kilku wad 30 dni mroku mnie nie zawiodły, bo świetnie wykorzystano motyw rasowego survival horroru. Porównania do The Thing Johna Carpentera są jak najbardziej na miejscu ? podobny klimat zagrożenia i zaszczucia oraz scenografia. Jeśli macie ochotę na bezkompromisowy horror, marsz do kina.

Foto: Kino Świat

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)