Philips 32PFL9705H nowatorski i drogi

Philips 32PFL9705H nowatorski i drogi

Philips 32PFL9705H nowatorski i drogi
Szymon Adamus
15.08.2010 08:36, aktualizacja: 15.01.2022 14:13

O moich pierwszych wrażeniach dotyczących panelu Philips 32PFL9705H mogliście przeczytać w środę. Telewizor urzekł mnie wykonaniem i nowatorskimi pomysłami producenta. Pytanie brzmi czy to wystarczy by na 32 calowy telewizor LCD LED wydać 4000 złotych?

W pełnej wiadomości recenzja tytułowego modelu.

O moich pierwszych wrażeniach dotyczących panelu Philips 32PFL9705H mogliście przeczytać w środę. Telewizor urzekł mnie wykonaniem i nowatorskimi pomysłami producenta. Pytanie brzmi czy to wystarczy by na 32 calowy telewizor LCD LED wydać 4000 złotych?

W pełnej wiadomości recenzja tytułowego modelu.

Telewizor na wybieg

Tutaj nie chodzi nawet o to, że cieszy oko. Najbardziej w tej konstrukcji podoba mi się połączenie ciekawej stylistyki, z jej praktycznym zastosowaniem. Ot chociażby podstawka w kolorze (szczotkowanego) grafitu. Jest atrakcyjna, a do tego mniej przyciąga kurz i żeby tego było mało można ją obrócić i użyć jako wieszaka ściennego. Inny przykład do wspominane już wcześniej złącza z tyłu obudowy skierowane do dołu telewizora (zwróćcie uwagę na dwa złącza USB dostępne po prawej i czytnik kart pamięci SD).

To bardzo istotna kwestia dla osób, które chcą panel powiesić. Kable wychodząc do dołu nie przeszkadzają wtedy w powieszeniu go blisko ściany. Pomysł nie nowy i bardzo prosty, ale nadal niespotykany w wielu produktach.

Stylistyka telewizora rozciąga się też na menu główne, które stara się być przyjazne dla oka i intuicyjne.

Jest ono różne od tego co widzieliśmy w wielu innych produktach, a więc wymaga pewnego przyzwyczajenia. Do niektórych pomysłów (jak elektroniczna wersja instrukcji obsługi) przyzwyczaimy się bardzo szybko. Inne (jak konieczność definiowania podłączanego sprzętu) może się okazać trudniejsza do zaakceptowania.

Rewelacyjną stylistykę widać też w świetnie zaprojektowanym wizualnie piloci. To chyba najfajniejsza konstrukcja jaką widziałem.

Obraz

W tym przypadku widać jednak, że producent chciał się popisać wyglądem stawiając funkcjonalność na drugim miejscu. Przyciski w pilocie są wygodne, ale nie do wpisywania adresu internetowego czy hasła sieci. Są do tego za małe. W ogóle nie rozumiem dlaczego Philips nie pomyślał o stworzeniu pilota z klawiaturą QWERTY lub dodaniem obsługi klawiatur WiFi. Do szerokiego wachlarza możliwości internetowych by się to przydało.

Drugi minus pilota to jego grubość, która wymusiła zastosowanie cienkich baterii zegarkowych.

Obraz

Ceny takich baterii są znacznie wyższe niż małych paluszków. Należy jednak dodać, że wymienia się je bardzo rzadko, więc jest to minus dość niewielki.

Nowego pilota Philipsa trzeba też kłaść klawiaturą do dołu. Tak wymyślił to sobie producent i tak trzeba robić jeśli nie chcemy zobaczyć po tygodniu wachlarza rys na odblaskowej powierzchni. Niestety zauważyłem, że w praktyce kładłem go raz tak, raz tak. Myślę, że po pół roku jego znakomitą stylistykę szpeciłyby wyraźnie widoczne rysy.

To najładniejszy pilot jaki widziałem. Ale nie najbardziej praktyczny.

Lawina pomysłów

Brak przycisku zmiany złącz na pilocie

Jeszcze nie widziałam telewizora, w którym tak trudno zmieniałoby się złącza - powiedziała moja żona gdy zobaczyła system w tym panelu.

I rzeczywiście na początku jest to szok. Na pilocie Philipsa 32PFL9705H  nie ma przycisku wyboru złącz. Aby je zmienić trzeba wejść do menu głównego i... no właśnie. I tutaj też nie ma listy wejść audio wideo. Każde podłączane urządzenie, którego chcemy używać częściej, trzeba dodać do listy. Proces nie jest skomplikowany, ale jest tak inny od tego co już znamy, że nie jestem pewien czy koncepcja jest właściwa.

Moim zdaniem pomysł własnego nazywania danego złącza/urządzenia jest dobry, ale Philips powinien po prostu zrobić standardową listę złącz wywoływaną z pilota i umożliwić zmienianie np. HDMI 1 na Konsola. Byłoby to połączeniem sprawdzonego systemu, z nowym pomysłem.

Zmiana ustawień obrazu i dźwięku

Wraz z nietypowym podpisywaniem urządzeń pod złącza przyszła też nietypowa kalibracja obrazu. Wszystkie ustawienia dźwięku i obrazu możemy zdefiniować dla poszczególnych profili wywoływanych z przycisku funkcyjnego na pilocie. Plus takiego rozwiązania jest taki, że mamy pod ręką kilka zdefiniowanych ustawień, które mogą różnić się od siebie jak woda od ognia. Minusem jest dość mozolny proces kalibracji. Wygląda to tak:

Obraz

Klikamy przycisk home --> znajdujemy menu Konfiguracja --> wchodzimy na ustawienia obrazu --> wybieramy dany profil --> ustawiamy opcje --> po wyjściu z ustawień klikamy przycisk funkcyjny na pilocie --> wybieramy pożądany profil --> oglądamy.

Trochę tego klikania jest, a na domiar złego niektóre funkcje słabo widać, bo menu zasłania trzy czwarte obrazu. Jeśli jednak na początku użytkowania telewizora poświęci się mu trochę sporo czasu i zdefiniuje kilka profili wedle własnych, różnorodnych oczekiwań, to później przeskakujemy między nimi w sumie tak jak w każdym innym telewizorze mają do dyspozycji własne konfiguracje dźwięku i obrazu.

Otwarta sieć

Usługi internetowe w telewizorach nabierają rozpędu. Philips jako jeden z pierwszych dodaje do swoich paneli pełną swobodę. Otwartą przeglądarkę internetową widziałem już wcześniej i wiem, że to rewelacyjne narzędzie. Dzięki Bogu, że tę opcję miałem okazję sprawdzić dawniej, bo teraz niestety nici z tego wyszły.

Telewizor ma wbudowane WiFi więc podłączenie się pod sieć było banalnie proste (pomijając niewygodną klawiaturę, którą musiałem wklepać klucz dostępu). Niestety usługa odmówiła posłuszeństwa wyrzucając taki komunikat.

Obraz

Możliwe, że ja coś schrzaniłem, a mówiąc szczerze długo się z tym nie bawiłem, bo jak już wspomniałem, Philipsową przeglądarkę sieciową widziałem już wcześniej. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że gdy działa, to jest znakomita. Wreszcie możemy wpisać dowolny adres i odwiedzić dowolną stronę.

Do korzystania z NetTV konieczna jest rejestracja z podaniem adresu mailowego.

Ambilight Spectra 3 i LED Pro

To oczywiście nie nowość w panelach Philipsa, ale cieszy fakt, że nawet w małym, 32 calowym panelu nie zabrakło Ambilighta. System Spectra 3 to dostosowywane do tego co widzimy na ekranie w czasie rzeczywistym podświetlenie rzucone na ścianę za telewizorem. Optycznie powiększa ono obraz i umila seans. Aby było to dobrze widać potrzebne jest jednolite tło z tyłu. To jest oczywiście tylko dodatkowy bajer, ale znakomity. Jestem w stanie wyobrazić sobie użytkownika, który po zakupie panelu z Ambilightem nie będzie już chciał wracać do telewizora bez diodek z tyłu.

Obraz

Skoro już o diodach mowa, to Seria LED 9000 posiada podświetlanie LED Pro czyli szczyt możliwości Philipsa. Grubo ponad 1000 diodek uruchamianych selektywnie w miarę potrzeby. Dzięki temu ciemne sceny nie robią się szare gdy wchodzi jakiś biały element, a i kontrast się poprawia.

Mówiąc krótko widać wyraźnie, że Philips chciał nową serią wejść na wyboistą drogę innowacji. Tego panelu nie używa się jak każdego innego telewizora, co z początku onieśmiela. Nawet pilot jest diametralnie różny od ofert konkurencji, włącznie ze sposobem zostawiania go na stole nie tą stroną co zawsze. Odnoszę wrażenie, że serio 9000 to poligon doświadczalny mający przetestować nowe koncepcje oraz pokazać konkurencji i klientom, że ten producent ma technologiczne jaja. Należy mu się za to uznanie. Nawet jeśli nie wszystkie pomysły są idealne.

Nie do salonu...

Obraz

Dopiero podczas sklejania fotek z Mrocznego Rycerza zorientowałem się, że ustawienia panelu Philipsa mogłem bardziej podrasować. Na obrazie z tego telewizora widać o wiele mniej szczegółów obrazu Full HD. Jakość kolorów widocznych po lewej też nie jest najlepsza. Ten panel stać na dużo więcej. Co widać na kolejnym porównaniu.

Obraz

Konkluzja jest jedna. Nie jest to panel, który można po prostu włączyć i zapomnieć. To urządzenie dość skomplikowane, z  masą dodatków technologicznych. Weźmy chociażby taką technologię Clear 200 Hz i Perfect Natural Motion. Systemowe zwiększanie ilości klatek to nie przelewki i niejeden producent się na tym wysypał. Co więcej ta opcja tworzy na tyle specyficzny efekt, że jej ocena po prostu MUSI być subiektywna. W Philipsie 32PFL9705H jest od początku włączona i jeśli ktoś nie widział tego lekko teatralnego, naturalistycznego efektu na żywo, może czuć się nieswojo. Warto więc wejść do opcji i popróbować. Osobiście tego typu efektów nie znoszę, ale muszę przyznać, że nawet na mnie zrobiły one wrażenie w opisywanym modelu. Pamiętam moje przygody z testami panelu LG 42LH5000. Tam też było 200 Hz i efekt był podobny... nie licząc artefaktów. To już inna generacja urządzeń, ale muszę przyznać, że Philips stawia wysoko poprzeczkę. Sztuczna ingerencja w obraz zawsze musi zostawić po sobie jakiś ślad. W przypadku tego modelu jest on jednak tak niewielki, że w zasadzi bez znaczenia. Rewelacyjna robota!

Obraz

Pod względem obrazu problem z modelem 9705 jest taki, że opisywana wersja ma tylko 32 cale. Nie jest to przekątna, która może stanowić centrum kina domowego w salonie. Chyba, że dysponujecie naprawdę małym pomieszczeniem. Z odległości kilku metrów większość szczegółów na obrazie Full HD znika. Nie wolno o tym zapomnieć planując zakup.

...ale do słuchania

Obraz

W ustach mam jeszcze delikatny niesmak po jakości dźwięku w Hannspree SJ42DMBB. Ale tym słodsze były doznania z Philipsem. Nie sposób wymagać od telewizora by zastąpił zestaw dodatkowych głośników pod względem siły basów. Niemniej Philips 32PFL9705H ma taką jakość dźwięku, że mniej wymagający użytkownik może obyć się bez osobnych kolumn. Najwyższe ustawienie skali głośności w tym panelu, to poziom, którego po prostu nie można słuchać. W ciągu 20 minut będziecie mieli objawy głuchoty i sąsiadów dobijających się do drzwi.

Jedyne do czego można się przyczepić to zbyt wolna zmiana poziomu głośności. Przy tak silnym dźwiękowo panelu wskaźnik powinien zmieniać się szybciej.

Tak czy inaczej ten panel może i jest za mały do salonu, ale na pewno nie za cichy.

Ostatni gwizdek

Obraz

Philips nie stawia jednak na obsługę multimediów z "gwizdka" tak bardzo jak np. LG, a więc i wsparcie nie jest idealne. Testowane przeze mnie pliki mkv miały najczęściej problemy z dźwiękiem, a odtwarzacz wymaga dopracowania (brak zapamiętywania ostatniej pozycji filmu). Niestety musimy też zapomnieć o bezproblemowej obsłudze napisów. Ale standardowy DivX i np. WMV w HD czy zwykłe mp3 pójdą na tym panelu bez zacięć.

Trochę szkoda tych ograniczeń. To by mogło być bardzo uniwersalne centrum rozrywki.

Wpadki

Pisk

Wspominałem o tym już w pierwszych wrażeniach i z przykrością informację potwierdzam w teście. Panel piszczy. Możliwe, że to dolegliwość tego konkretnego modelu, ale ani aktualizacja oprogramowania, ani włączanie i wyłącznie różnych opcji nie dało rezultatu.

Obraz

Panel który dotarł do mnie do testów piszczał. I to niestety w sposób na dłuższą metę dość denerwujący. Zaznaczam, że może to być przypadłość tego konkretnego modelu. Sprawdźcie po prostu panel przed zakupem.

Brak 3D

To także coś o czym już mówiłem. Brak 3D w tym modelu to spory zawód. Szczególnie, że przecież trójwymiar mógłby tu spokojnie być.

Wpadki językowe

32 calowy telewizor kosztuje 4000 zł. To dużo. Za taką cenę nie powinno być żadnych wpadek językowych w menu.

Obraz

"Scenea"? "Ustawy"? Co to ma być? Kochany Philipsie. Prosimy o aktualizację.

Drogi, ale wart ceny?

I tak się nie będzie sprzedawał z tą przekątną, za takie pieniądze. Osobiście nie dałbym nawet połowę tej kwoty. Taka cena to może dopiero przy 40 calach.

I to niestety może być prawda. Telewizor przypadł mi do gustu i gdyby przestał piszczeć, to chętnie pobawiłbym się nim dłużej. Ale prawda jest taka, że bym go nie kupił. Nie za takie pieniądze, nie w takiej przekątnej. Co innego dołożyć "trochę" grosza i skupić się na modelu 46 calowym. O tak. Tutaj już bym się zastanowił...

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)