Zasilacze Kensington, czyli jak łatwo być zielonym
W dobie mody na oszczędzanie energii czy ograniczanie emisji dwutlenku węgla firma Kensington zwietrzyła okazję i proponuje nam nowe zasilacze do laptopów. Jednak czy warto wydać na nie nawet 80 dolarów?
W dobie mody na oszczędzanie energii czy ograniczanie emisji dwutlenku węgla firma Kensington zwietrzyła okazję i proponuje nam nowe zasilacze do laptopów. Jednak czy warto wydać na nie nawet 80 dolarów?
Dla wszelkiej maści miłośników ekologicznych gadżetów, którzy poszukują alternatywnych źródeł zasilania swoich energooszczędnych laptopów, odpowiedź z pewnością będzie jedna. Oni natychmiast pozbędą się prądożernych zasilaczy dostarczonych przez producenta. Co oferują nowe zasilacze z rodziny Wall Laptop Power Adapters przeciętnemu Kowalskiemu?
Według producenta, oprócz długoterminowej niezawodności, główną zaletą wprowadzanych właśnie produktów jest aż o 30% niższe zużycie energii w porównaniu z tradycyjnymi zasilaczami. Gdyby więc każdy użytkownik zaczął korzystać z nowego zasilacza Kensington, przełożyłoby się to - według poczynionych przez firmę obliczeń - na około 11% spadek wydatków na energię elektryczną. Tylko w Stanach Zjednoczonych pozwoliłoby to zaoszczędzić nawet do 10,8 miliarda dolarów w skali roku. Brzmi nieźle, prawda?
Oprócz tego zyskujemy w droższej wersji port USB, który pozwala nam naładować komórkę lub inne kompatybilne urządzenie. Nowe uniwersalne zasilacze będą dobrym źródłem energii dla sprzętu wielu marek, takich jak: Dell, HP, Toshiba, Asus, IBM, Lenovo, Sony, Acer, Gateway i wiele innych.
Za życie w zgodzie z naturą i normą Energy Star przyjdzie nam zapłacić 69 dolarów za wersję pozbawioną portu USB, oraz 79 dolarów w przypadku w pełni wyposażonego modelu.
Źródło: Kensington • notebooks.com