Reklama w grach. Product placement ceną za realizm

Reklama w grach. Product placement ceną za realizm

Reklama w grach. Product placement ceną za realizm
Adam Bednarek
27.10.2014 08:10

Nienawidzimy reklamy w Internecie. Natomiast w grach reklama jest symbolem tego, że twórcy odrobili pracę domową pod tytułem: “dbamy o immersję”.

Nie tak dawno “polski YouTube” miał swoją kolejną aferę. Abstrachuje w jednym ze swoich nowych filmików wykorzystało auto pewnej marki. Dla niektórych problemem okazał się fakt, że twórcy nie pochwalili się tym, że promują produkt.

Ta aferka to dobry przykład na to, jak traktujemy reklamę i product placement w Sieci. Niby wiemy, że reklama to konieczność. A raczej - to “zło konieczne”. Jest, ale najlepiej niech trzyma się z dala od nas. Chronimy się AdBlockiem i wściekamy, gdy ktoś podrzuca nam pod nos swój produkt.

A w grach? W grach reklama jest nawet… pożądana. Bo jest symbolem realizmu.

NBA 2K15 - symulator reklamy

Obraz

Nie spotkałem się jeszcze z tak nachalnym “lokowaniem produktu” jak w NBA 2K15. Niby jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że gry sportowe i wyścigowe rządzą się swoimi prawami. Muszą być “katalogami promocyjnymi” np. znanych motoryzacyjnych marek, bo dzięki temu są realistyczne i dzięki temu w nie gramy - żeby przejechać się Ferrari czy Mercedesem.

Z kolei kluby piłkarskie muszą mieć reklamowe logo na koszulkach, bo tak jest przecież w rzeczywistości. Nie irytujemy się też, gdy widzimy na torze reklamę opon lub paliwa. To naturalne i… fajne. W końcu tak jest naprawdę. To kolejny krok w stronę realizmu.

NBA 2K15 idzie jednak jeszcze dalej. Gdy zawodnik jest zmęczony, przy jego nazwisku pojawia się kubek z napojem. Ale nie jest to zwykły bidon albo jakieś tam picie, bo ewidentnie widać logo Gatorade. Gdy mamy powtórkę, od razu pojawia się wielki napis Nike. Wiemy, że przedmeczowe studio sponsoruje Sprite, a w trakcie meczu gwiazd przy parkiecie narysowano logo Samsung Galaxy.

Obraz

Znane firmy wykorzystały każdą szansę, żeby pojawić się w grze, w którą zagra każdy fan koszykówki. Nie możemy być na reklamowych bandach? To dajcie nas przy nazwisku sportowca. O, reklama w powtórce wykupiona? To my wciśniemy się w menu główne.

Przegięcie? Wcale nie.

Cieszyłem się jak głupi widząc te wszystkie logo, banery, hasła reklamowe. Rany, przecież to jak w telewizji - myślałem.

Absurd, prawda? Wkurza nas, że w telewizji albo podczas sportowych transmisji wciska się reklamy. A jednocześnie w grach oczekuję, że będzie tak, jak naprawdę, czyli… z reklamami.

Złapałem się na tym, że szukam reklam w grach. A raczej związku z "prawdziwym" światem, którego symbolami są znane marki.

W The Last of Us wypatrywałem logo Coca-Coli, Pesi, czegokolwiek. Liczyłem na to, że skoro twórcy zabrali mnie do Bostonu albo Salt Lake City, to musi znaleźć się coś, co w tych miastach kiedyś było. Np. bilbordy i reklamy.

W końcu będąc w wirtualnym Seattle, w InFamous: Second Son, na ścianach widziałem banery Sub Pop, wytwórni z tego z miasta. Cieszyłem się, gdy bohater słuchał Nirvany.

Obraz

Reklamy Sub Pop można potraktować jako “smaczek” - mrugnięcie okiem do fanów muzyki, którzy wiedzą, że z Seattle pochodzi wydawca Nirvany czy Soundgarden. I potwierdzenie tego, że trafiamy do świata, który z jednej strony jest wirtualny, ale z drugiej ma sporo wspólnego z tym naszym, rzeczywistym.

Tyle że to najzwyklejsza w świecie reklama. Product placement.

Coraz częściej gry rozgrywają się nie w wymyślonym przez twórców świecie, ale w prawdziwych miastach. Nie tylko z nazwy, bo autorzy mocno się inspirują i wiernie odwzorowują charakterystyczne budynki, a nawet całe dzielnice. A skoro tak, to chcemy tę makietę prawdziwego świata widzieć w całości - czyli także z reklamami.

Pamiętam, że swego czasu dyskutowało się o takim pomyśle - gry będą tańsze, bo firmy będą płacić twórcom za reklamę. Dziś trudno sobie wyobrazić, by to przeszło, bo przecież wydawcy mogą zjeść ciastko i mieć ciastko. Wziąć pieniądze za promocję firmy i sprzedawać produkt po stałej cenie.

Obraz

A my? Dajemy się wykorzystywać, bo przecież za darmo stajemy się podatni na reklamy. I raczej nikt nas przed tym nie ostrzega, a nawet jeśli, to kto czyta te wszystkie napisy i regulaminy, które pojawiają się po uruchomieniu gry.

Reklama w grach = realizm

Ba, nawet się z tego cieszymy, że w grze jest tak, jak w rzeczywistości. Czyli z reklamami. Logo prawdziwej firmy tylko utwierdza nas w przekonaniu, że ta historia mogła wydarzyć się naprawdę. Nie tylko bohaterowie zachowują się i poruszają się jak prawdziwi, ale też cały świat gry sprawia takie wrażenie. Reklama jest poniekąd dowodem na to, że granice się zacierają. Sprytnie to sobie twórcy wymyślili. Bo czy wyobrażamy sobie świat bez reklam?

Nie zdziwiłbym się, gdyby za jakiś czas brak reklam byłby minusem w recenzjach gier. Jak chcesz coś wyśmiać - proszę bardzo, wymyślaj własne marki. Ale jeżeli inspirujesz się prawdziwym światem, to bez znanych bilbordów się nie pokazuj. Realizm na całego.

A takich reklam w grach będzie jeszcze więcej, bo pewnie coraz częściej twórcy będą umieszczać fabułę gier w prawdziwych miastach. Skoro ma być realistycznie, to musi być z reklamami. Ciekawe, do kiedy nie będzie to nam przeszkadzać.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)