Ta vlogerka znalazła genialnie prosty sposób na trolli. Kontaktuje się z ich matkami

Co może zrobić 21-letnia gamerka, której trolle na Facebooku grożą, że ją zgwałcą? Ta dziewczyna sięgnęła po środek ostateczny: zaczęła zgłaszać się do ich matek. Warto zobaczyć reakcję jednej z nich.

Niedawno naTemat pisało o polskich vlogerkach, które skarżą się na hejt na YouTubie. Dziewczyny twierdzą, że mają gorzej niż faceci – przyznają to też zresztą męscy jutuberzy, którzy zdziwieni są ostrymi komentarzami na kanałach swoich koleżanek. Ale takie rzeczy nie tylko w Polsce.

21-letnia Australijka Alanah Pearce, która recenzuje gry w lokalnych mediach, a także na swoim kanale na YouTubie, ostatnio zaczęła dostawać wyjątkowo okropne groźby na Facebooku. Młodzi chłopcy grozili jej, że jeśli ją kiedyś spotkają, to ją zgwałcą. Dziewczyna wzięła więc sprawę w swoje ręce i zaczęła pisać do ich matek.

"Cześć Anna, nie znamy się, ale zastanawiam się czy X jest twoim synem?". Kobieta na początku była wyraźnie zdziwiona, ale kiedy vlogerka grzecznie wyjaśniła, o co chodzi, i dodała screen z komentarzem popełnionym przez jej syna, była w szoku. Od razu dziewczynę przeprosiła i obiecała, że porozmawia z chłopakiem.

Alanah zamieściła tę wymianę zdań na Twitterze wraz ze screenami. W chwili gdy to piszę tweet został podany dalej ponad 42 tysiące razy – i na tym chyba nie koniec.

Najlepsze jest to, że taki pomysł chyba mało komu z trollowanych vlogerów i blogerów wpadł do głowy – znaleźć trolla, naskarżyć na niego mamie. W rozmowie z "Guardianem" 21-letnia Australijka wyjaśniła, że wszystko zaczęło się od ustalenia, iż mężczyźni, którzy wrzucają do Sieci obraźliwe komentarze o seksualnym podłożu, to zwykle nastoletnie dzieciaki. Dorośli ludzie rzadko zachowują się w ten sposób.

A ponieważ na Facebooku widać wszystko, matki tych dzieciaków są bardzo łatwe do odnalezienia. Wystarczy przeczesać profil trolla. Alanah mówi, że jest to bardzo proste. Do tej pory udało jej się odnaleźć cztery matki, od razu odpowiedziała tylko jedna z nich. Być może wynika to po prostu z tego, że wiadomości od dziewczyny trafiły do folderu "Inne" na Facebooku, gdzie nie zagląda na bieżąco prawie nikt.

Tak czy siak akcja okazała się sukcesem. Nie dość, że odważna vlogerka ma już ponad 37 tys. obserwujących na Twitterze, to jeszcze zwróciła uwagę na problem, który dotyczy nie tylko jej. Z podobnymi komentarzami zmaga się mnóstwo osób, które rozpoczynają vlogowanie na YouTubie. Hejt, który zwala się na początkującego vlogera, jest w stanie odstraszyć nawet najlepszych. Ale jak widać da się coś z tym zrobić.

A przy okazji warto też sprawdzić vloga Alanah. Dziewczyna ma świetne poczucie humoru.