Najbardziej kontrowersyjne filmy science fiction wszech czasów. Prostytutki, kanibale i rasiści przyszłości

Najbardziej kontrowersyjne filmy science fiction wszech czasów. Prostytutki, kanibale i rasiści przyszłości

Film "Metropolis" z 1927 roku nie miał szczęścia - polubiła go niewłaściwa osoba
Film "Metropolis" z 1927 roku nie miał szczęścia - polubiła go niewłaściwa osoba
Łukasz Michalik
14.11.2013 15:30, aktualizacja: 13.01.2022 10:12

Przemysł rozrywkowy karmi się skandalem. Wystarczy wspomnieć starą zasadę celebrytów: nieważnie, jak piszą, byle nazwiska nie przekręcali. Nie inaczej jest w świecie filmu. Choć nie wszystkie afery związane z filmami były zamierzone, to nawet na pozór tak niekontrowersyjny gatunek jak science fiction doczekał się swoich skandali.

„Metropolis”

Przemysł rozrywkowy karmi się skandalem. Wystarczy wspomnieć starą zasadę celebrytów: nieważnie, jak piszą, byle nazwiska nie przekręcali. Nie inaczej jest w świecie filmu. Choć nie wszystkie afery związane z filmami były zamierzone, to nawet na pozór tak niekontrowersyjny gatunek jak science fiction doczekał się swoich skandali.

„Metropolis” to przykład tego, jak dobre kino może ucierpieć ze względu na interesujące się nim niewłaściwe osoby. Klasyka gatunku, nakręcona w 1927 roku przez Fritza Langa, opowiada o społeczeństwie podzielonym na kastę korzystających z wygód myślicieli i pracujących pod ziemią robotników. Fabuła, imponujący rozmach, niesamowite efekty i oprawa wizualna nie są jednak w tym przypadku istotne.

Problemem okazał się bowiem fakt, że „Metropolis” należał do ulubionych filmów Adolfa Hitlera. To nic, że jego reżyser zdecydowanie odciął się od narodowego socjalizmu, rozwiódł się z sympatyzującą z nazizmem żoną i wyjechał z Niemiec (w zwolnioną rolę nadwornego filmowca Hitlera ochoczo weszła po nim Leni Riefenstahl). Zła sława filmu, który podobał się Hitlerowi, ciąży na „Metropolis” do dzisiaj.

„Frankenstein”

Gdy Mary Wollstonecraft Shelley napisała w 1918 roku książkę „Frankenstein, czyli nowoczesny Prometeusz”, prawdopodobnie nie przypuszczała, jak wielki skandal wywoła. Książka, której fabułę przez kolejny wiek przerabiano na niezliczone sposoby, była w gruncie rzeczy całkiem sensownym dziełem, stawiającym pytania o granice człowieczeństwa i etykę badań naukowych (czyżby żeński pierwowzór Philipa K. Dicka?).

Frankenstein (1931) Trailer

Problem pojawił się po jej ekranizacji. Przeniesiona na ekran opowieść została w latach 30. uznana za potwornie bluźnierczą, a amerykańscy cenzorzy mieli pełne ręce, czy raczej nożyce roboty. Dość wspomnieć, że np. w Kansas wycięto z filmu 34 różne sceny, a pierwotną wersję tego klasycznego filmu dopuszczono w Stanach Zjednoczonych do emisji dopiero w 1999 roku.

„Mechaniczna pomarańcza”

Chyba nic nie działa na oglądalność i zainteresowanie filmem tak dobrze jak otoczka skandalu. Mistrzowska ekranizacja książki Anthony’ego Burgessa, dokonana w 1971 roku przez Stanleya Kubricka, przeniosła na ekran to, co tak szokowało czytelników. Surrealistyczna wizja społeczeństwa, pełna gwałtu, przemocy i okrucieństwa doprowadziła do tego, że cenzorskie nożyce poszatkowały film Kubricka, a jego amerykańska wersja, zgodnie z tradycją, została pozbawiona większości scen seksu.

Zgodnie z tą samą tradycją przemoc żadnemu z cenzorów nie przeszkadzała. Fala protestów wezbrała, gdy w miasteczku Poughkeepsie czterej młodzi mężczyźni zgwałcili zakonnicę, co zdaniem mediów miało wynikać z demoralizującego wpływu „Mechanicznej pomarańczy”. To nic, że – jak wykazało śledztwo - sprawcy gwałtu nigdy go nie widzieli. Dobrze, że nikomu nie przyszło do głowy rozprawić się z dorobkiem Beethovena – ulubionego kompozytora głównego bohatera filmu.

„Gwiezdne wojny: Mroczne Widmo”

Co kontrowersyjnego może być w kultowej serii filmów SF? Okazuje się, że nawet filmy tak niewinne, jak „Gwiezdne wojny: Mroczne Widmo” mogą zostać uznane za obrazoburcze czy sprzeczne z polityczną poprawnością. Jakim cudem? Film, który – zdaniem ortodoksyjnych fanów – nie powinien nigdy powstać, ma przechlapane u równie ortodoksyjnych zwolenników politycznej poprawności.

A Tribute to Jar-Jar Binks

W Internecie do dziś można spotkać pełne oburzenia dyskusje o rasistowskiej wymowie jednej z postaci. Nie dość, że Jar Jar nie grzeszy intelektem, to jeszcze ma wielki nos i mówi z jamajskim akcentem, a oklapnięte uszy skojarzyły się komuś z dredami. I w taki właśnie sposób zupełnie niewinna dla normalnych ludzi postać dla pozostałych stała się przykładem rasizmu w „Gwiezdnych wojnach”.

„Bitwa o Ziemię”

Emocje i kontrowersje nie są przypisane wyłącznie do dobrego kina. Nie brakuje ich również w przypadku filmów złych, a nawet bardzo złych. Dobrym przykładem złego przykładu jest film „Bitwa o Ziemię”, sfinansowany częściowo przez Johna Travoltę. Co tym razem wywołało skandal?

transformers revenge of the fallen skids and mudflap tribute

Zamiast w spokoju zjeść w kinie karton popcornu i popić wiadrem coli, rozpętali po premierze kampanię oskarżeń o rasizm. Co było pretekstem? No cóż, Michael Bay bezczelnie umieścił w filmie bliźniacze Autoboty - Skidsa i Mudflapa, które nie dość, że nie wyglądały zbyt reprezentacyjnie, to jeszcze stwierdzały, że są analfabetami. Stało się to podstawą do oskarżeń o rasizm i skłoniło reżysera do oficjalnego komentarza. Michael Bay stwierdził:

Przecież to są tylko roboty, a ich zachowanie ma nas bawić!

„Dystrykt 9”

Kolejne kontrowersje na tle rasowym pojawiły się wraz z premierą filmu „Dystrykt 9”. W wielkim błędzie będą jednak ci, którzy rasistowskich wątków zaczną doszukiwać się w historii biednych krewetek, stłoczonych w slumsach i jedzących śmieci. O nie, rasizm przedstawiony wprost to zbyt oczywiste odniesienie do południowoafrykańskiego apartheidu.

Movie 'District 9' Draws Fire by Nigerians on VOA's In Focus

Trzeba zatem poszukać go tam, gdzie większość go nie widzi. Tym razem zrobili to Nigeryjczycy, którym nie przypadło do gustu, że zostali przedstawieni w filmie jako banda kanibali, kryminalistów i prostytutek, a ich herszt, Obasanjo, nazywa się tak samo jak były prezydent Nigerii. Film spotkał się z nieprzychylnymi wypowiedziami nigeryjskich polityków, a głos w jego sprawie zabrała m.in. szefowa tamtejszego resortu informacji, Dora Akunyila.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)