9 najlepszych polskich horrorów

9 najlepszych polskich horrorów

9 najlepszych polskich horrorów
Olga Drenda
30.10.2013 11:30, aktualizacja: 13.01.2022 10:19

Dzisiaj Polska nie jest, łagodnie mówiąc, światowym liderem w dziedzinie kina grozy. Choć ten gatunek nigdy nie był traktowany u nas do końca serio, kiedyś było lepiej – przypominamy parę krajowych pereł z lamusa, niektórych rewelacyjnych, a innych… sprawdźcie sami. Na dokładkę światowe horrory polskich reżyserów.

Medium (1985), reż. Jacek Koprowicz

Niesłusznie dzisiaj zapomniana okultystyczna perełka polskiego kina lat 80. Akcja filmu rozgrywa się w międzywojennym Sopocie. W mieście dzieją się dziwne rzeczy: mieszkańcy tracą pamięć, zachowują się jak lunatycy. Klucz do zagadki pomaga odkryć Greta - siostra słynnego okultysty, która nawiązuje kontakt z tajemniczym medium i doprowadza stróżów prawa na ślad tragedii sprzed lat.

Obraz

W swoim czasie film był kinowym przebojem. To trochę znak czasów, bo lata 80. w Polsce przyniosły modę na zainteresowanie parapsychologią i zjawiskami nie z tej ziemi (na fali były książki Dänikena, różdżkarstwo czy poszukiwania UFO). Dziś może spodobać się nie tylko wielbicielom klimatów dwudziestolecia międzywojennego.

Wilczyca (1982), reż. Marek Piestrak

XIX-wieczna Galicja. Patriota Kacper Wosiński powraca do domu, gdzie umiera jego żona Maryna. W poczuciu odtrącenia przez męża zaczęła parać się czarną magią – tuż przed śmiercią rzuca na niego klątwę. Kacper opuszcza rodzinny dom i przenosi się do majątku zaprzyjaźnionego hrabiego. Okazuje się, że nie tylko podąża za nim duch Maryny, ale zjawa również wciela się w rozpustną hrabinę.

Obraz

Ten kultowy dla pokolenia moich rodziców film swego czasu wyznaczał granice ekstremy w polskim kinie rozrywkowym (warto rzucić okiem także na „heavymetalowy” plakat, na którym przemycono nawet kawałek biustu). Dzisiaj sympatycznie się zestarzał, jak to bywa w kinie gatunkowym. Doczekał się też kontynuacji – „Powrotu wilczycy” z 1990 roku.

Lokis. Rękopis profesora Wittembacha (1970), reż. Janusz Majewski

W filmie królewiecki pastor Wittenbach wybiera się w podróż na Żmudź. Tam gości u hrabiego, którego matka cierpi z powodu napadów szaleństwa. Pastor poznaje tajemniczą historię, która ma stać za atakami – otóż ojcem hrabiego ma być tajemniczy niedźwiedź, zwany przez lud Lokisem.

Obraz

„Strzeż się ciąży, Lokis krąży” – tak film Majewskiego podsumował w swoim czasie Janusz Głowacki, niespecjalnie zachwycony po seansie. Ekranizacja opowiadania Prospera Merimee to jedno z pierwszych poważnych podejść do kina grozy w polskim filmie (właściwie to nie do końca horror, tylko raczej „opowieść niesamowita”).

Diabeł (1972), reż. Andrzej Żuławski

Jeden z bardziej przerażających, ale i fascynujących filmów w dziejach polskiego kina, z fantastyczną rolą Wojciecha Pszoniaka. Powstał w 1972 roku, ale nie przypadł do gustu cenzurze (podobno dopatrzono się nadmiernych aluzji do wydarzeń z roku 1968) i został dopuszczony do dystrybucji dopiero w roku 1988. Rozgoryczony tą decyzją reżyser, Andrzej Żuławski, wyemigrował do Francji.

Obraz

Akcja filmu rozgrywa się w roku 1793, podczas rozbiorów. Wokół trwają rzezie. Jakub (Leszek Teleszyński), zamachowiec, wychodzi z więzienia. Grany przez Wojciecha Pszoniaka tajemniczy człowiek – w istocie diabeł - wręcza mu brzytwę, mówiąc, że za jej pomocą może oczyścić świat. Jakub wyrusza w drogę i popełnia kolejne zbrodnie.

Obraz

Konwencja horroru jest tutaj tylko pretekstem do tego, aby opowiedzieć o naturze zła. Żuławski znalazł również swój autorski pomysł na polskie kino historyczne – nie pomnikowy, ale chaotyczny i szalony, w stylu Alejandra Jodorowskiego.

OpętanieOpętanie (1981), reż. Andrzej Żuławski

Obraz

To już zagraniczny film Andrzeja Żuławskiego, ale na tyle ważny w historii światowego horroru, że nie można pominąć go w naszym zestawieniu. Obsada jest pierwszoligowa (Sam Neill, Isabelle Adjani), film powstał w podzielonym murem Berlinie, a do tego od razu zyskał sobie sławę kontrowersyjnego dzieła (w Wielkiej Brytanii przez długi czas był na indeksie). Dla reżysera film był rodzajem terapii – można go odczytać jako rozliczenie z jego własnymi osobistymi dramatami. Warto go zobaczyć, nawet jeśli niektóre sceny mogą wydawać się przesadzone (histeryczny atak Anny w tunelu metra czy scena z jej kochankiem-głowonogiem).

Doktor Jekyll i kobiety (1981), reż. Walerian Borowczyk

To kolejny niezupełnie polski horror, za to z polskim reżyserem (zdecydowanie niedocenionym w rodzinnym kraju). Film oczywiście jest ekranizacją klasycznej opowieści R.L. Stevensona, ale ze sporą dawką makabry i – jak to u Borowczyka – golizny.

Obraz

Akcja rozgrywa się podczas przyjęcia zaręczynowego doktora Jekylla i panny Fanny Osbourne. Atmosferę święta przerywają kolejne tajemnicze wypadki, w których ofiarą pada służba, a wreszcie – kolejni domownicy, w dodatku w coraz bardziej drastycznych okolicznościach. Gdy wszyscy starają się ratować skórę, Fanny odkrywa sekret doktora Jekylla, czyli krwiożerczego pana Hyde’a.

Obraz

Ten niskobudżetowy film może wydawać się chaotyczny i miejscami naciągany, ale wśród fanów kina gatunkowego jest kultowy – zwłaszcza ze względu na scenę transformacji Mariny Pierro w demona.

WidziadłoWidziadło (1983), reż. Marek Nowicki

Obraz

Film na podstawie powieści Karola Irzykowskiego (polskie kino grozy lubiło posiłkować się przedwojenną literaturą). Podobno reklamowano go jako horror erotyczny, ale należy traktować te deklaracje z dużym dystansem – nie ma tu ani za wiele strachu, ani erotyki, a sam film jest raczej taki sobie.

Lubię nietoperze (1985), reż. Grzegorz Warchoł

Obraz

Lata 80. to czas, w którym polskie kino próbowało mierzyć się z prawdziwą filmową rozrywką na wzór zachodni, w tym horrorem. Czasami te próby kończyły się sukcesem (np. „Medium”), a czasami strasznym kiczem, jak ten film. To raczej ciekawostka dla fanów „niedobrego" kina.

Klątwa Doliny Węży

Obraz

Bohaterowie filmu, wyposażeni w tajemniczy manuskrypt, poszukują Doliny Węży, położonej gdzieś w Wietnamie (tam kręcono film). Okazuje się, że na miejscu kryją się pozostałości pozaziemskiej cywilizacji. Oczywiście po drodze czeka ich niemało przygód, ale wszystko kończy się dobrze. Z dzisiejszej perspektywy film jest strasznie pokraczny, widać na nim jak na dłoni budżetowe i technologiczne niedociągnięcia – to taki Indiana Jones na miarę naszych możliwości. Nie zawodzi za to obsada.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)