Lux occulta. Książki zakazane i groźne (zwłaszcza dla autorów)

Ten artykuł ma 6 stron:
Indeks ksiąg zakazanych, czyli nie taki diabeł straszny…
Wbrew powszechnemu przekonaniu Indeks ksiąg zakazanych nie ma nic wspólnego ze średniowieczem — spis ksiąg zakazanych przez Kościół katolicki pojawił się dopiero w XVI wieku. Była to próba odpowiedzi na dwie kwestie. Pierwszą z nich była chęć obrony przed konkurencyjnymi dla katolicyzmu odłamami chrześcijaństwa, jak luteranizm czy kalwinizm. Drugą - rosnąca popularność druku, za sprawą którego różne treści mogły być łatwo powielane i udostępniane na szeroką skalę.
Co istotne, w przeciwieństwie do wcześniejszych zakazów, Indeks ksiąg zakazanych miał dość niewielkie znaczenie praktyczne. W rzeczywistości była to nie tyle czarna lista ksiąg skazanych na zagładę, co informacja dla pobożnych wyznawców. Dzięki indeksowi mogli się oni dowiedzieć, jakich tytułów unikać, by nie wystawiać swojej wiary na próbę.
Zobacz również: Studio PlayStation 5 highlight: Jan Dąbrowski – nowy Interface i usługi na PS5
Od strony praktycznej Indeks ksiąg zakazanych, zwłaszcza w późniejszych wiekach, można przewrotnie uznać za listę tytułów i autorów godnych polecenia. Poza Lutrem i Kalwinem trafili na nią m.in. Mikołaj Kopernik, Dante Alighieri, Kartezjusz, Denis Diderot, Victor Hugo, Adam Mickiewicz czy Gustave Flaubert — w różnych latach swój wpis w indeksie mieli niemal wszyscy autorzy, z których twórczością warto się zapoznać.
Z absurdalności takiej sytuacji po pewnym czasie zdał sobie sprawę sam Kościół katolicki. Ostatnie wydanie indeksu, zawierające ponad 4,1 tys. tytułów, ukazało się w 1949 roku, a w 1966 roku Kongregacja Nauki Wiary uznała, że indeks jest pozbawiony znaczenia dyscyplinarno-karnego. Od tamtego czasu zamiast zakazów Kongregacja Nauki Wiary jedynie informuje, że jakiś tytuł zawiera treści niezgodne z nauką Kościoła katolickiego.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze