Lux occulta. Książki zakazane i groźne (zwłaszcza dla autorów)

Lux occulta. Książki zakazane i groźne (zwłaszcza dla autorów)

"Słowa palą, więc pali się słowa", J. Kaczmarski, Marcin Luter
"Słowa palą, więc pali się słowa", J. Kaczmarski, Marcin Luter
Łukasz Michalik
25.10.2013 15:00, aktualizacja: 13.01.2022 10:22

Nie wszystkie książki miały to szczęście, by jako skarbnica wiedzy znaleźć spokojne miejsce w bibliotekach. Niektóre z nich zostały uznane za niepożądane i groźne, co zaowocowało próbą skazania ich na zapomnienie lub zniszczenie. Czasem wraz z autorem.

Indeks mitów zakazanych Platona 

Fragment "Państwa" Platona
Fragment "Państwa" Platona

Zakazane księgi i cenzurowanie różnych publikacji powszechnie kojarzą się z Indeksem ksiąg zakazanych (Index librorum prohibitorum). Jak w każdym stereotypie, w tym również tkwi ziarno prawdy, jednak zakazane księgi pojawiły się znacznie wcześniej, nim Giovanni Pietro Caraffa, czyli późniejszy papież Paweł IV, pomyślał o indeksie.

Pierwsze znane wzmianki o dziełach, które powinny być zakazane, zniszczone i niedostępne dla świata, pojawiły się w dziele propagatora totalitaryzmu i eugeniki, Arystoklesa, znanego szerzej jako Platon. Platońska wizja idealnego państwa, wyrażona około 360 roku p.n.e. w dziele pt. „Państwo”, w niektórych kwestiach nie odbiegała od utopijnej wizji Orwella, a jedną z kluczowych kwestii było według Platona tworzenie idealnych obywateli. Ogół różnych treści miał być znany tylko rządzącym, którzy mieli selekcjonować dostępne dla poddanych poezje i mity.

Jeżeli mamy jakoś ludziom wpoić to przekonanie, że między obywatelami nigdy nie ma nienawiści wzajemnej i że to jest obraza boska, to lepiej mówić to już dzieciom […] a kiedy dzieci podrastają, to i poetów trzeba zmusić, żeby jakoś tak około tego swoje opowiadania układali. […]

My nie jesteśmy poeci, […] tylko zakładamy państwo. Założyciele powinni tylko znać wzory, według których poeci mają mity układać. Jeżeli który napisze mit wbrew temu, to się go nie dopuści.

Rzymianie wymyślają cenzora

Cenzorami było wielu znaczących polityków, m.in. Marek Licyniusz Krassus
Cenzorami było wielu znaczących polityków, m.in. Marek Licyniusz Krassus

Własną instytucję, mogącą ograniczać rozwój nieprawomyślnych idei, wymyślili Rzymianie. Był nią urząd cenzora, który początkowo nie miał jednak wiele wspólnego z cenzurą. Cenzor (a właściwie cenzorzy, bo urząd był sprawowany przez dwie osoby) odpowiadał przede wszystkim za spis obywateli i przypisywanie ich do określonych jednostek administracyjnych.

Wśród ich licznych kompetencji znalazła się jednak pewna drobna – z pozoru – kwestia. Było nią czuwanie nad moralnością obywateli oraz prawdo do karania osób występujących przeciwko tej moralności.

Pełzająca cenzura twórców demokracji

Grecki teatr korzystał z wolności słowa
Grecki teatr korzystał z wolności słowa

Kolebka demokracji – starożytna Grecja, a przede wszystkim Ateny – pozwalała swoim mieszkańcom na korzystanie z niebywałej, nie tylko w tamtych czasach, wolności słowa. Obywatel mógł wystąpić z dowolnymi poglądami i otwarcie wyrażać swoje przekonania. Co więcej, słynny teatr grecki nie stronił w swoich komediach od kontrowersyjnych tematów, jak np. krytyka władzy.

Mimo kwitnącej wolności słowa, a może właśnie z jej powodu, pojawił się pomysł, jak ją ograniczyć. Żyjący w IV wieku p.n.e. Diopeithes wymyślił, by wolność słowa ograniczyć pod pozorem szacunku dla religii. Okazanie podczas publicznej wypowiedzi braku respektu dla bogów miało być karane.

Ofiarą tych przepisów padł Sokrates, który nie został – jak często i mylnie się uważa – oskarżony o deprawowanie młodzieży homoseksualizmem, ale o podburzanie młodych obywateli przeciwko władzom i podkopywanie ich zaufania do praw miasta. Podciągnięto to pod propagandę skierowaną przeciwko miejskim bogom. Sokrates mimo możliwości zachowania życia uparł się, by zapłacić nim za swoje poglądy i zgodnie z wyrokiem popełnił samobójstwo.

Zagrożenie dla religii zagrożeniem dla władzy

Obraz Pedra Berruguete'a, przedstawiający próbę ognia, w której spłonęły księgi katarów, a przetrwały pisma chrześcijańskie
Obraz Pedra Berruguete'a, przedstawiający próbę ognia, w której spłonęły księgi katarów, a przetrwały pisma chrześcijańskie

Pierwsze wykazy zakazanych ksiąg, obejmujące np. twórczość określonego autora albo dzieła poświęcone jakiemuś zagadnieniu, pojawiły się dopiero na przełomie starożytności i średniowiecza. Zakazy dotyczyły przede wszystkim dzieł postrzeganych jako zagrożenie dla jedności i wpływów chrześcijaństwa. Za heretyków uznano zatem wyznawców arianizmu (których wpływy przez krótki czas sięgały nawet dworu rzymskiego cesarza) czy nestorianizmu, a za niezgodne z doktryną prace teologów niszczono.

Warto przy tym pamiętać, że od średniowiecza religia stanowiła fundament, na którym opierała się władza świecka, a różne ruchy religijne kwestionujące porządek świata podkopywały pozycję władców. Nic zatem dziwnego, że zagrożenie dla religii było postrzegane przez nich jako bezpośrednie zagrożenie dla ich pozycji i z tym większym zaangażowaniem tępione.

Wrogami publicznymi okazali się m.in. średniowieczni wegetarianie - katarzy, którzy głosili, że świat został stworzony przez złego Boga, nie powinno być ludzi bogatych, a ustrój feudalny i monarchie nie powinny istnieć. Poza fizyczną eliminacją katarów na zagładę skazano również najważniejsze pismo związane z tym ruchem religijnym, czyli „Tajemną księgę katarów”. Do czasów współczesnych przetrwały co najmniej dwa oryginalne egzemplarze.

Indeks ksiąg zakazanych, czyli nie taki diabeł straszny...

Fragment strony tytułowej indeksu z 1564 roku
Fragment strony tytułowej indeksu z 1564 roku

Wbrew powszechnemu przekonaniu Indeks ksiąg zakazanych nie ma nic wspólnego ze średniowieczem - spis ksiąg zakazanych przez Kościół katolicki pojawił się dopiero w XVI wieku. Była to próba odpowiedzi na dwie kwestie. Pierwszą z nich była chęć obrony przed konkurencyjnymi dla katolicyzmu odłamami chrześcijaństwa, jak luteranizm czy kalwinizm. Drugą - rosnąca popularność druku, za sprawą którego różne treści mogły być łatwo powielane i udostępniane na szeroką skalę.

Co istotne, w przeciwieństwie do wcześniejszych zakazów, Indeks ksiąg zakazanych miał dość niewielkie znaczenie praktyczne. W rzeczywistości była to nie tyle czarna lista ksiąg skazanych na zagładę, co informacja dla pobożnych wyznawców. Dzięki indeksowi mogli się oni dowiedzieć, jakich tytułów unikać, by nie wystawiać swojej wiary na próbę.

Od strony praktycznej Indeks ksiąg zakazanych, zwłaszcza w późniejszych wiekach, można przewrotnie uznać za listę tytułów i autorów godnych polecenia. Poza Lutrem i Kalwinem trafili na nią m.in. Mikołaj Kopernik, Dante Alighieri, Kartezjusz, Denis Diderot, Victor Hugo, Adam Mickiewicz czy Gustave Flaubert - w różnych latach swój wpis w indeksie mieli niemal wszyscy autorzy, z których twórczością warto się zapoznać.

Z absurdalności takiej sytuacji po pewnym czasie zdał sobie sprawę sam Kościół katolicki. Ostatnie wydanie indeksu, zawierające ponad 4,1 tys. tytułów, ukazało się w 1949 roku, a w 1966 roku Kongregacja Nauki Wiary uznała, że indeks jest pozbawiony znaczenia dyscyplinarno-karnego. Od tamtego czasu zamiast zakazów Kongregacja Nauki Wiary jedynie informuje, że jakiś tytuł zawiera treści niezgodne z nauką Kościoła katolickiego.

Bliżej współczesności. Co i gdzie zostało zakazane?

Choć Indeks ksiąg zakazanych był najobszerniejszą listą nieprawomyślnych tytułów, to pod względem praktycznym dużo większe znaczenie miały i mają zakazy ustanowione przez prawo. A jak można się przekonać, w ciągu ostatnich dziesięcioleci wiele różnych tytułów miało z nim na pieńku! Niedawne zakazy publikacji dotyczą niekiedy bardzo osobliwych tytułów.

Jeszcze w XIX wieku zakazano w Niemczech „Manifestu komunistycznego”. Zakaz został uzasadniony inspirowaniem zamachowców, którzy w 1878 roku podjęli dwie próby zamordowania cesarza Wilhelma I. Tradycję walki z literaturą kontynuowano w Niemczech również po dojściu Hitlera do władzy, w ramach akcji „Przeciw nie-niemieckiemu duchowi”, paląc tytuły uznane za „destrukcyjne”.

Niemcy palący nieprawomyślne książki
Niemcy palący nieprawomyślne książki

W XX wieku na listę zakazanych książek trafiły m.in. „Buszujący w zbożu” Jerome'a Davida Salingera, „Rzeźnia numer 5” Kurta Vonneguta czy „Lolita” Vladimira Nabokova, które oskarżano o szerzenie pornografii czy popularyzowanie wulgaryzmów.

Najbardziej kuriozalne zakazy dotyczą jednak z pozoru niewinnych bajek. „Czerwony kapturek” nie spodobał się w Kalifornii z powodu niesionej w koszyku butelki wina, a „Charlie i fabryka czekolady” podpadł bibliotekarzom w Kolorado za promowanie niewłaściwej filozofii życiowej.

Liczne książki były zakazane również w czasach PRL-u, a na liście wywrotowych tytułów znalazł się m.in. antytotalitarny „Folwark zwierzęcy” George'a Orwella, zakazany - o ironio! - również na Florydzie, gdzie uznano go za książkę promującą komunizm.

Wbrew powszechnemu przekonaniu zakazy nie dotyczą obecnie np. „Mein Kampf” Adolfa Hitlera. Mimo kilku wydań w polskim przekładzie książka jest trudno dostępna z prostego powodu. Dysponentem praw autorskich jest Bawaria, a osoby odpowiedzialne za udzielanie licencji wychodzą z założenia, że masowe publikacje twórczości słynnego zbrodniarza nie są potrzebne.

W niektórych krajach muzułmańskich poza książkami krytycznymi wobec islamu, jak „Szatańskie wersety” Salmana Rushdiego, zakazana jest również Biblia, której nie można wwozić m.in. do Arabii Saudyjskiej.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)