Dante's Inferno - pierwsze wrażenia

Dante's Inferno - pierwsze wrażenia

Dante's Inferno - pierwsze wrażenia
Szymon Adamus
03.02.2010 14:00

Dzisiaj rano dotarła do mnie gra Dante's Inferno na konsolę Xbox 360. Ostatnie dwie godziny spędziłem na bardzo intensywnej i nawet nie wyobrażacie sobie jak wyczerpującej pracy... z padem w ręku.

Mam teraz ochotę iść we wszystkie diabły czy może sesja z nowym slasherem od Electronic Arts wprawiła mnie w anielski humor?

Dzisiaj rano dotarła do mnie gra Dante's Inferno na konsolę Xbox 360. Ostatnie dwie godziny spędziłem na bardzo intensywnej i nawet nie wyobrażacie sobie jak wyczerpującej pracy... z padem w ręku.

Mam teraz ochotę iść we wszystkie diabły czy może sesja z nowym slasherem od Electronic Arts wprawiła mnie w anielski humor?

Dante's Inferno ma się do Boskiej Komedii Dantego jak klopsiki z Ikei do domowych mielonych. Trochę je przypominają, ale i tak nikt przy zdrowych zmysłach nie wybierze ich ponad kuchnię babci. Co nie znaczy, że to posiłek zły.

Dante to moim zdaniem jedna z tych gier, przy których projektanci napracowali się równie ciężko co programiści. Pod względem dizajnu ten tytuł wbił mnie w fotel od pierwszych minut. Nie wiem jak będzie dalej, zapewne ograniczenia budżetowe i terminowe nie pozwoliły na to by cała gra była tak "wypasiona" jak jej pierwsze fragmenty, ale początek jest zniewalający. Zresztą pewnie sami widzieliście już to na demie.

W parze z dizajnem idzie znakomita oprawa audiowizualna, chociaż trzeba dodać, że na tym polu wirtualna Boska Komedia nie odkrywa nowych lądów. Idzie znanymi szlakami i raczej cieszy oko niż zachwyca. Z oprawą tego tytułu jest tak jak z grami na Wii. Wiele z nich ma grafikę na poziomie odpicowanego kalkulatora, ale taki Metroid Prime 3: Corruption czy Super Mario Galaxy mają tak znakomicie zaprojektowane poziomy i tyle ciekawych pomysłów, że ilość pikseli nie ma większego znaczenia.

Przez ten przepych projektowy na Dantego lubię patrzeć bardziej niż na Kratosa. I wcale nie dlatego, że ma ładniejsze wdzianko.

Obraz
© [źródło](http://grrr.pl/images//2010/02/DantesInferno2.jpg)

Oczywiście jeśli idzie o walkę, to jedna wielka zrzynka z Boga Wojny. Podobne sterowanie, podobne quick time eventsy służące nie tylko do urozmaicenia rozgrywki, ale i rozwala co większych przeciwników (lub ujeżdżania naprawdę ogromnych stworów). Są źródełka energii, doświadczenia i many, a system walki to doskonale znane wszystkim fanom Kratosa połączenie ostrego naparzania z odrobiną taktyki w postaci licznych kombosów i bloku. Dante's Inferno to God Of War tylko w innej stylistyce. Na dobre i na złe. Gra dziedziczy po swoim pierwowzorze też statyczne kamery. Trochę mnie to w niej wkurza, bo niektóre lokacje są tak ładne, że aż chciałoby się rozejrzeć po okolicy.

Co mi się nie podoba?

  • Słuchaj John, przerywniki filmowe robimy tak by się dało je przeskoczyć, czy jak gracze po raz 10-ty będą szli ten sam fragment, to mają je nadal oglądać?
  • Wiesz Steve, trochę się przy nich napracowaliśmy. Niech na nie patrzą.

I patrzymy.

  • Statyczne kamery - już o tym wspominałem wcześniej. Gra ma rewelacyjnie zaprojektowane lokacje, przy których musieli pracować prawdziwi artyści. Tylko, że nie mamy możliwości ich dokładnie obejrzeć bo nie mamy żadnej kontroli nad kamerą.

Podsumowując pierwsze wrażenia z Dante's Inferno są tak pozytywne, że chciałoby się wykrzyknąć: do sklepów! Ale póki co się powstrzymuję, bo zrobić dobry początek gry to żadna sztuka. Ważne by taki poziom utrzymał się do końca.

Wracam do piekła.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)