Tele - co? | recenzja filmu Księga ocalenia

Tele - co? | recenzja filmu Księga ocalenia

Tele - co? | recenzja filmu Księga ocalenia
Ireneusz Podsobiński
31.01.2010 11:00

Kolejny raz dałem się omamić zwiastunowi. Kolejny raz trailer próbował mi wbić do głowy, że to inny film niż jest w rzeczywistości. Jak to mówią Amerykanie, ?fool me once, shame on you, fool me twice, shame on me.? Cóż, wstyd, ale pozostaje jeszcze jedna kwestia. Czy jestem w związku z tym rozczarowany filmem?

Kolejny raz dałem się omamić zwiastunowi. Kolejny raz trailer próbował mi wbić do głowy, że to inny film niż jest w rzeczywistości. Jak to mówią Amerykanie, ?fool me once, shame on you, fool me twice, shame on me.? Cóż, wstyd, ale pozostaje jeszcze jedna kwestia. Czy jestem w związku z tym rozczarowany filmem?

Trailery zapowiadały przepełniony akcją blockbuster, w którym pewien twardziel niczym jednoosobowa armia pokroju Arnolda Schwarzeneggera rozłoży każdego, kto mu się nawinie pod rękę. A to dlatego, gdyż każdy chce mu odebrać Biblię, będącą w rzeczywistości jakąś bronią (tak krzyczał Gary Oldman). Oczywiście do naszego bohatera dołączy piękna niewiasta w potrzebie i wspólnymi siłami przetrwają ciężkie dni. Cóż, nic z tych rzeczy?

Obraz
© [źródło](http://niezlekino.pl/images/2010/01/166236.1.jpg)

Owszem, jest sobie Eli, którego zdolności walki robią wrażenie, ale ma to swoje wytłumaczenie. Jest także chroniona Księga, ale nie liczcie na jakąś kiczowatą ?broń?. Nie zabrakło również dziewczyny, aczkolwiek jej obecność jest dla naszego bohatera raczej obciążeniem niż uroczym urozmaiceniem podróży. Wszystkie wydarzenia mają całkiem sensowne wytłumaczenie, choć pod pewnymi względami mogą budzić wątpliwości (o tym więcej w SPOILERZE), chyba że uwierzymy w nie ?na słowo?.

Historia jest prosta, lecz nie prostacka. Obawiałem się, że obecność wątku walki o Biblię, zmieni ten film w jakiś religijny manifest. Jasne, jest mowa o wierze, ale jako osoba niewierząca nie nazwałbym Księgi ocalenia pozycją obowiązkową dla katolików. ?Uduchowiona? część filmu jest na tyle inteligentnie wplątana w historię, że ateiści czy zwolennicy innych religii nie będą zgrzytali zębami.

Obraz
© [źródło](http://niezlekino.pl/images/2010/01/174475.1.jpg)

Bez wątpienia nie można filmowi nic zarzucić od strony technicznej. Przede wszystkim zachwyca wspaniałymi, choć ponurymi zdjęciami. Odcienie brązu, szarości i zgniłej żółci (nie znam się na kolorach, może jakaś dziewczyna mnie uświadomi) perfekcyjnie oddają ludzką beznadzieję i podkreślają na swój sposób piękne postapokaliptyczne pejzaże. Preferuję taką mroczną stylizację niż ?słoneczną? wersję z Mad Maxa.

Wrażenie robi także praca kamery. Don Burgess wykonał tutaj kawał świetnej roboty, szczególnie podczas ostatniej sceny strzelaniny w domku. Dzięki niemu mamy wrażenie przebywania pomiędzy dwoma frontami. Nie oglądamy sceny z bezpiecznej odległości, lecz znajdujemy się w samym środku strzelaniny. Wygląda to tak, jakby kamerzysta biegał od agresorów do broniących się, a to wszystko w jednym ujęciu. W pewnym momencie staje nawet tuż przed karabinem maszynowym wypluwającym z siebie naboje i możemy spojrzeć w sam środek lufy ? gdyby to było 3D, mimowolna próba uniku gwarantowana. Mam wrażenie, że Burgess inspirował się pracą kamery w Ludzkich dzieciach, ale to zdecydowanie komplement, a nie zarzut.

Obraz
© [źródło](http://niezlekino.pl/images/2010/01/174473.1.jpg)

Po takim filmie można było spodziewać się feerii efektów specjalnych. Na szczęście jest ich mało, albo są na tyle dobrze wklejone w obraz, że w gruncie rzeczy nie zwraca się na nie uwagi (tylko parę razy można wyczuć obecność green screenu). Nieliczne pojedynki nie drażnią efekciarstwem ? są szybkie, ale montaż nie bije po oczach. Strzelaniny nie są przesadnie wyeksponowane i nie trwają po kilkanaście minut. Przez to ma się wrażenie, że film jest bardziej dramatem z elementami akcji, a nie na odwrót.

Księga ocalenia to solidna pozycja w nurcie postapokaliptycznym. Gdybym mój top tworzył po obejrzeniu tego filmu, na pewno by się w nim znalazł. Denzel Washington nie jest typem bohatera pokroju Mela Gibsona w Mad Maxie, lecz jego występ w produkcji braci Hughes jest jak najbardziej uzasadniony i nie razi pod żadnym względem. Po apokalipsie nic nie jest już takie same ? nawet więzienie służy innemu celowi.

Hasło filmu: ?Tele ? co??

Obraz
© [źródło](http://niezlekino.pl/images/2010/01/174463.1.jpg)

POWAŻNY SPOILER!!!

DLA OSÓB, KTÓRE WIDZIAŁY FILM!!!

Mam tylko problem z ostatnim twistem - Eli okazuje się być niewidomy. Przyjmuję fakt, że tylko dzięki boskiej interwencji był z niego taki superbohater, ale niestety nie przekonała mnie jego gra jako niewidomy. Rozumiem, że nie można tego było zdradzić od razu, jednakże ślepiec zachowuje się trochę inaczej ? chociażby tak jak zagrała to Jennifer Beals, filmowa Claudia. Wyraźnie pamiętam, że Eli często patrzył wprost na kogoś, jakby normalnie widział. Zmyłka, niedopracowanie czy może jednak był na wpół ślepy, widział kontury (co by odebrało trochę mocy twistowi)?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)