ScamVille, czyli jak zarabiać miliony dolarów na oszukiwaniu użytkowników gier w serwisach społecznościowych!

ScamVille, czyli jak zarabiać miliony dolarów na oszukiwaniu użytkowników gier w serwisach społecznościowych!

oszust
oszust
Krzysztof Bartnik
09.11.2009 14:00

Kiedy pod koniec października napisałem wiadomość o tym, jak świetnie zarabiają trzy największe firmy na rynku gier dedykowanych serwisom społecznościowym (Zynga, Playfish i Playdom), nie przypuszczałem jaka afera za tym stoi i jak bardzo cierpią na tym portfele nieświadomych niczego użytkowników. Sprawę jako pierwszy szczegółowo opisał Michael Arrington na łamach TechCrunch, a całe wydarzenie wywołało prawdziwe zamieszanie w sieci.

Kiedy pod koniec października napisałem wiadomość o tym, jak świetnie zarabiają trzy największe firmy na rynku gier dedykowanych serwisom społecznościowym (Zynga, Playfish i Playdom), nie przypuszczałem jaka afera za tym stoi i jak bardzo cierpią na tym portfele nieświadomych niczego użytkowników. Sprawę jako pierwszy szczegółowo opisał Michael Arrington na łamach TechCrunch, a całe wydarzenie wywołało prawdziwe zamieszanie w sieci.

Jak się najpewniej orientujecie, większość czołowych gier na Facebooku i innych społecznościówkach jest bezpłatna, jednak jeżeli ktoś chce mieć dostęp do lepszych przedmiotów czy wyższych poziomów to musi zapłacić prawdziwymi pieniędzmi. Nie ma w tym nic złego. Problem leży w innym miejscu. Jeżeli ktoś nie chce wydawać gotówki na dodatkowe usługi, to może użyć waluty gry. W tym przypadku zapłaci jednak o wiele więcej niż gdyby sięgnął do prawdziwego portfela. Często jest też tak, że do tych ofert, za które trzeba płacić wirtualną walutą dołączane są też inne usługi, płatne oczywiście prawdziwymi dolarami!

scamville
scamville

Jak rozpoznać opisane oszustwa (bo jak to inaczej nazwać)? Np. w FarmVille pojawiała możliwość rozwiązania quizu dotyczącego gry za 47 farm cash (wirtualnej waluty). Po udzieleniu odpowiedzi na cztery proste, użytkownicy otrzymywali informację, że wyniki będą przesłane do nich SMS-em. Mieli podać numer telefonu i dostawali na komórki kod, którym mieli zatwierdzić operacje. Gdy zdecydowali się to zrobić, to nieświadomie zapisywali się na płatną 9,99 dolara miesięcznie subskrypcję usługi. Oczywiście nikt nigdzie nie podał im informacji na ten temat!

Takie działania dają zarobić wszystkim, tylko nie użytkownikom. Zarabiają oczywiście firmy, które oferują takie usługi. Zarabiają producenci gier umieszczanych w serwisach społecznościowych, ponieważ właśnie te firmy płacą im za reklamę. Wreszcie zarabiają same społecznościówki, gdyż w nich z kolei pieniądze zostawiają producenci gier. Im więcej nabranych użytkowników, tym więcej kasy trafia do każdego ogniwa tego łańcucha. Świetny układ, przyznajcie sami. Świetny, ale nie dla normalnych ludzi, którzy przy grach spędzają swój czas.

Po tym, jak powyższe informacje wyszły na jaw, w branży zawrzało. Najpierw firma Zynga (lider wśród producentów gier) przyznała, że aż 1/3 z dochodu firmy pochodzi właśnie z ofert umieszczanych przy grach (nie wszystkie to oszustwa, ale jednak). Później Zynga zapowiedziała usunięcie wszystkich podejrzanych ofert dla użytkowników ze swoich gier. Za nią to samo zadeklarowali inni producenci (RockYou oraz Offerpal). Wtedy oczy wszystkich zainteresowanych tą sprawą zaczęły patrzeć na same serwisy społecznościowe. Najpierw przedstawiciele MySpace, a później dopiero Facebooka zapowiedzieli zaostrzenie przepisów dotyczących takich reklam i dążenie do ich całkowitego wyeliminowania.

Zapowiedzi ukrócenia oszukańczego procederu nie znalazły jednak od razu swojego potwierdzenia w rzeczywistości. Kilka dni temu (czyli już PO wybuchu opisywanej afery) na Facebooku pojawiła się kolejna gra autorstwa Zynga, tj. FishVille. Pojawiła się oczywiście z ofertami, które miały naciągać użytkowników i nikomu to nie przeszkadzało.

fishville
fishville

Aktualnie FishVille jest już niedostępna (choć gra szybko doszła do ponad 800 tysięcy użytkowników!). Facebook zdecydował się usunąć wcześniej zatwierdzoną aplikację ze względu na złamanie nowych warunków. Zobaczymy na jak długo i z jaką skutecznością ten ban od serwisu społecznościowego będzie działał. Zynga jest przecież jednym z największych reklamodawców Facebooka i obie strony świetnie zarabiały na dotychczasowej współpracy.

Czy to już koniec afery z naciąganiem użytkowników, którzy lubią grać w serwisach społecznościowych? Ciężko powiedzieć. Echa zamieszania wywołanego przez TechCrunch będą pewnie docierały do nas jeszcze przez jakiś czas. Nieetyczne wykorzystywanie użytkowników serwisów społecznościowych trzeba skutecznie tępić, bez wyjątku. Wygląda na to, że tym razem się udało zlikwidować oszukańczy proceder, chociaż cała sytuacja w negatywnym świetle postawiła nie tylko producentów gier, ale też same społecznościówki.

Źródło: TechCrunch

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)