Zaparkowalibyście wasze ukochane cztery kółka stawiając je na masce? Bo taką właśnie pozycję przyjąłby samochód, gdyby jego właściciel zechciał skorzystać z oferty wertykalnego parkingu.
Pionowe parkowanie ma być receptą na zatłoczone centra miast.
Cel uświęca ponoć środki. Czy w tym przypadku również?
Zaparkowalibyście wasze ukochane cztery kółka stawiając je na masce? Bo taką właśnie pozycję przyjąłby samochód, gdyby jego właściciel zechciał skorzystać z oferty wertykalnego parkingu.
Pionowe parkowanie ma być receptą na zatłoczone centra miast.
Cel uświęca ponoć środki. Czy w tym przypadku również?
Nie widzę powodu, by wertykalny parking miał pozytywnie wpłynąć na zwiększenie miejsca w mieście.
Auto musi podjechać pod platformę, która w pozycji oczekującej leży po prostu na ziemi. A więc zajmuje miejsce. To raz.
Dwa: konstrukcja parkingu wymaga pewnie montażu specjalnego rusztowania. Wliczyć więc trzeba i miejsce, i koszt konstrukcji.
I trzy, wreszcie: czy znacie kogoś, kto nie wozi w aucie luzem drobniaków, starych kwitów parkingowych, zużytych chusteczek, papierków po cukierkach...? Wszystkie te bibeloty, po przechyleniu samochodu, polecą po prostu w kierunku kokpitu. A jak coś cięższego zapomni się zabezpieczyć, to w pewnej chwili podczas przechyłu można będzie usłyszeć charakterystyczny odgłos pękającej szyby przedniej. I co to za ekologia, której ceną będzie dewastacja samochodu?
Do idei wertykalnego parkingu nie przekona mnie nawet fakt, że dzięki zamontowanym na platformie panelom słonecznym, będzie można od razu podładować baterie zasilające wóz elektryczny.
Wolę już tradycyjny tłok i zwyczajną nawierzchnię pod wszystkimi czterema kółkami.
Źródło: The Design Blog