Zabawki z piekła rodem, czyli czym dzieci nie powinny się bawić

Zabawki z piekła rodem, czyli czym dzieci nie powinny się bawić

Zabawki z piekła rodem, czyli czym dzieci nie powinny się bawić
Mariusz Kamiński
23.07.2013 14:00, aktualizacja: 13.01.2022 11:04

Gdy moje pokolenie bawiło się głównie piachem, kijami, kamieniami i wyobraźnią, to problem niebezpiecznych zabawek właściwie nie istniał. Obecnie półki sklepowe uginają się od kolorowych produktów dla dzieci. Nie wszystkie okazały się zabawne i miłe dla pociech. Niektóre wręcz stanowiły śmiertelną pułapkę.

Niebezpieczne zabawki - cz. 1Bindeez

Obraz

Kolorowe koraliki można układać w dowolny sposób, tworząc w ten sposób malowidła na specjalnym "płótnie", składającym się z kilkudziesięciu otworów na kulki. Nie potrzeba geniusza, żeby się domyślić, na czym może polegać problem. Kolorowe drażetki bardzo szybko znajdą miejsce w ustach zbyt młodego użytkownika.

Po połknięciu kulki działa się rzecz niespotykana. Tworzywo, z którego zostały wykonane koraliki, metabolizowało w żołądku dziecka do kwasu 4-hydroksybutanowego. Jest to anestetyk często używany przez gwałcicieli jako pigułka gwałtu. Dzieci dostawały drgawek i wymiotowały przez długi czas po połknięciu kulek. Wszystko przez to, że producent wykorzystał tańszy 1,4-butanodiol, a nie bezpieczny 1,5-pentanediol.

Cabbage Patch Kids

Rzecz szalenie popularna w latach 80. w USA. Przesympatyczne laleczki były ulubionymi zabawkami dla dzieci i elementami kolekcji dla ich rodziców. Około 1990 r. przedstawiono nową linię produktów o nazwie Cabbage Patch Kids Snacktime Kids.

Obraz

Zabawa polegała na karmieniu lalki za pomocą specjalnego, plastikowo-gumowego jedzonka, które wkładało się laleczkom w usta. Jedzonko samo w sobie nie było problemem. Sprawa dotyczyła ust lalek. Aby jedzenie dostało się do żołądka lalki, musiało zostać "połknięte" przez jednokierunkowe metalowe rolki umieszczone w ustach zabawki. Ciekawskie dzieci wciskały tam paluszki, co kończyło się ugryzieniem przez zabawkę i utknięciem palca w ustach lalki. Zarejestrowano 35 wypadków, w których palec lub włosy trzeba było wydobywać z zabawki za pomocą narzędzi. Producent zabawki, firma Mattel, wycofała upiorną rzecz z rynku.

Magnetix

Obraz

Wielkość kulek pozwalała pojedynczym egzemplarzom opuścić przewód pokarmowy drogą naturalną, ale ich magnetyzm powodował znaczny problem przy połknięciu większej liczby. Połączone ze sobą metalowe magnesy nie mogły przejść przez przewód pokarmowy i tworzyły zator grożący śmiercią.

Obecna linia zabawek jest całkowicie bezpieczna. Starą serię wycofano i już nie ma ryzyka połknięcia jednego z elementów zestawu. Pamiętajmy jednak, że tego typu zabawki nie są przeznaczone dla małych dzieci. Warto czytać oznaczenia wiekowe na pudełkach, żeby uniknąć sytuacji jak ta na zdjęciu poniżej.

Obraz

Niebezpieczne zabawki - cz. 2CSI: Fingerprint Examination Kit

Zabawka pozwala zdejmować i archiwizować odciski palców pozostawione na różnych obiektach. W zestawie znajdują się pędzelki, kalki policyjne i... proszek chemiczny. Ktoś w 2007 r. zdecydował się przebadać skład chemiczny owego proszku i wszczął alarm zaraz po otrzymaniu wyników. Zawierał on 5% azbestu.

Nie jest to ilość, która może jakoś poważnie zaszkodzić po ewentualnym dostaniu się do dróg oddechowych. Jednak sam fakt, że producent zdecydował się zastosować środek powszechnie znany z właściwości rakotwórczych, jest już bardzo niepokojący. CBS dowiedziało się o wynikach badań i postanowiło pozostawić produkt na półkach. Rzecz zakończyła się zbiorowym procesem sądowym.

Gra karciana Hannah Montana

Istnieją na świecie surowe normy dla maksymalnych stężeń określonych pierwiastków w produktach, zwłaszcza przeznaczonych dla dzieci. Jednym z takich pierwiastków jest ołów. Może być go od 20 do 50 cząsteczek na milion. Gra karciana o disneyowskiej gwiazdeczce przekroczyła tę normę 75 razy. Produkt został na półkach, bo ołów nie znajdował się w farbie, ale w winylowym tworzywie kart. Tego przepisy nie regulują.

Gilbert U-238 Atomic Energy Laboratory

-Ale chyba nie umieścimy tam żadnych źródeł promieniowania??

-Dlaczego nie?

Tak prawdopodobnie wyglądał dialog producentów zestawu Gilbert U-238 Atomic Energy Laboratory przed wprowadzeniem go na rynek w 1950 r. W środku znajdowały się 4 niewielkie fragmenty urobku z uranem oraz druczek z zamówieniem na dodatkową ilość. W próbkach do badania był izotop ołowiu Pb-210, ruten Ru-106 oraz cynk Zn-65.

Zestaw co prawda nie świecił w nocy, ale umieszczenie niskoaktywnych substancji promieniotwórczych w zabawce dla dzieci nie było najbystrzejszym pomysłem. Produkt utrzymał się na rynku przez rok, po czym został bezpowrotnie wycofany w 1951 r.

Obraz
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)