Jeden z czytelników serwisu The Register kupił laptopa Della. W komputerze była zainstalowana Vista, klientowi obiecano darmową aktualizację do Windowsa 7. Graeme Cobbett usunął jednak "okienka" ze swojej maszyny. Na dodatek dostał od producenta zwrot części kosztów.
Jeden z czytelników serwisu The Register kupił laptopa Della. W komputerze była zainstalowana Vista, klientowi obiecano darmową aktualizację do Windowsa 7. Graeme Cobbett usunął jednak "okienka" ze swojej maszyny. Na dodatek dostał od producenta zwrot części kosztów.
Cobbett zdecydował się na Linuksa. Nie dlatego, że jest szybszy czy bezpieczniejszy. W swoim blogu napisał:
[cytat]Czytaliście kiedykolwiek umowę końcową dla użytkownika Microsoftu? To dość straszne do czego klienci muszą się w niej zobowiązywać. A kiedy kupujesz komputer Della to w momencie gdy zaczynasz z niego korzystać godzisz się na kolejne ograniczenia narzucane przez producenta sprzętu.[/cytat]
Dlatego Cobbett postanowił odrzucić postanowienia licencyjne i postawić na Open Source. Stwierdził, że każdy może tak zrobić - wystarczy, że jest pewien swoich umiejętności technicznych w zakresie obsługi Linuksa.
Czytelnik serwisu The Register nagrał obraz płyty z systemem za pomocą innego komputera i włożył krążek podczas pierwszego uruchamiania laptopa. W ten sposób Windows w ogóle nie wystartował i przepisy umowy końcowej nie weszły w życie.
Dell zwrócił klientowi pieniądze za Windowsa zgodnie z mało znanym zapisem w licencji:
[cytat]Jeśli nie akceptujesz niniejszych postanowień nie korzystaj z oprogramowania. Zwróć go sprzedawcy, a otrzymasz z powrotem pieniądze lub przyznany zostanie ci rabat.[/cytat]
Microsoft pisze, że gdyby sklep nie chciał przyjąć Windowsa z powrotem należy skontaktować się bezpośrednio z krajowym oddziałem korporacji. Dell był dość oporny - wypłacił pieniądze dopiero po dwóch miesiącach.
Źródło: The Register
