W maju br. prezydent Barack Obama zapowiedział, że powstanie agencja, której zadaniem będzie zapewnienie cyberbezpieczeństwa Stanom Zjednoczonym. Chociaż wspomniana instytucja jeszcze nie powstała, to już teraz zapadła decyzja o powiększeniu personelu, który będzie odpowiedzialny za jej działanie.
W maju br. prezydent Barack Obama zapowiedział, że powstanie agencja, której zadaniem będzie zapewnienie cyberbezpieczeństwa Stanom Zjednoczonym. Chociaż wspomniana instytucja jeszcze nie powstała, to już teraz zapadła decyzja o powiększeniu personelu, który będzie odpowiedzialny za jej działanie.
Od jakiegoś czasu trwa dyskusja, z której płyną jednoznaczne wnioski - Stany Zjednoczone nie są przygotowane na cyberataki. Nie ukrywają tego nawet rządzący państwem i wysoko postawieni wojskowi. Pentagon poinformował już o 44 tysiącach przypadków złamania jego systemu bezpieczeństwa.
Skoro Departament Obrony USA ma problemy z zapewnieniem ochrony swoim systemom, to na pewno mają go też instytucje niższego szczebla. Problem jest poważny, dlatego postanowiono działać. Efektem ma być powstanie agencji odpowiedzialnej za obronę Sieci. Niestety nie wiadomo kiedy dokładnie powstanie, ani kto będzie nią kierował.
Już teraz widać natomiast, jak poważne są plany amerykańskiego rządu. Departament Bezpieczeństwa Krajowego otrzymał zgodę na zatrudnienie w ciągu najbliższych trzech lat tysiąca osób, które będą odpowiedzialne za działanie agencji. To do nich będzie należało analizowanie zagrożeń, wykrywanie luk i tworzenie systemów zabezpieczających.
Miejmy nadzieję, że Stany Zjednoczone szybko powołają do życia agencję. Wbrew pozorom będzie ona odgrywała ogromną rolę nie tylko dla cyberbezpieczeństwa, ale i ekonomii czy też gospodarki w USA i wielu innych państwach.
Źródło: Dziennik Internautów
