Dlaczego banki mogą odcinać nas od e-maili?
ANDRZEJ BIERNACKI • dawno temuW ubiegły piątek mało rozgarnięty pracownik amerykańskiego Rocky Mountain Bank przesłał poufne dane na zły adres e-mail. Potem poprosił o pomoc Google. Firma z Mountain View jednak odmówiła.
Ostatecznie sprawa trafiła do sądu. Ten — nie bacząc na to, że winę za całe zamieszanie ponosi bank — nakazał Google zawieszenie feralnego konta i ujawnienie danych użytkownika.
W środę okazało się, że odbiorca wiadomości nigdy jej nie otworzył:
Dane klientów banku nie zostały ujawnione lub użyte w niewłaściwy sposób. (…) Bank nie podjął żadnych działań przeciwko pracownikowi, który omyłkowo wysłał dane pod niewłaściwy adres.
No właśnie, dlaczego nie podjął działań? Człowiek ten ujawnił informacje na temat ponad tysiąca klientów. Nie poniósł żadnych konsekwencji. Jednocześnie odcięto od poczty elektronicznej niewinną osobę, która przypadkiem otrzymała e-maila.
Zobacz również: Studio PlayStation 5 highlight: Adam Zdrójkowski – Fenomen kontrolera DualSense
Dziennik Internautów napisał:
Zdaniem wielu osób decyzja kalifornijskiego sędziego naruszała prawo konkretnej osoby do swobodnej komunikacji i prywatności. Z pewnością ochrona danych 1325 osób również jest ważna, ale raczej nie powinna być realizowana kosztem człowieka, który z pomyłką banku nie miał nic wspólnego.
Szkoda, że bank uznał odbiorcę wiadomości za potencjalnego przestępcę. Mógł po prostu wysłać mu kolejnego e-maila, wyjaśnić całą sytuację i zasugerować jakieś cywilizowane rozwiązanie. W ten sposób dane nie zostałyby ujawnione, a użytkownik nie straciłby dostępu do Gmaila.
Źródło: Gazeta.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze