Nie tylko "Gra o tron": sagi science fiction i fantasy, które NATYCHMIAST powinny zostać zekranizowane [cz.1]
MARIUSZ KAMIŃSKI • dawno temu
Historia ekranizacji Gry o Tron pokazuje, że skomplikowane sagi fantasy można skutecznie przenieść na mały (lub duży) ekran bez poważnych strat dla źródła. Umiejętne skomponowanie scenariusza umożliwi adaptację wieloczęściowych i wielopoziomowych epopei fantasy i science fiction. A jest na co czekać! Oto subiektywny przegląd najciekawszych tytułów.
Honor Harrington
Widoczna na zdjęciu otwierającym postać to pani admirał Honor Harrington. Jest główną bohaterką potężnej objętościowo sagi Davida Webbera dziejącej się w umownym świecie Honorverse. Kilkanaście grubych tomów opisuje rozliczne perypetie Honor i dostarcza niebywale bogatego opisu świata.
Saga jest mocno techniczna i militarna więc może spodobać się fanom Battlestar Galactica oraz produkcji wojennych HBO. Kobieta w roli silnego charakterem protagonisty zdobędzie uznanie tak męskiej i jak i żeńskiej części publiczności. Dużo kosmicznych batalii, dużo intryg tak lubianych przez współczesnych fanów seriali, dużo intergalaktycznej polityki spod znaku Star Trek i Babylon 5. Taka mieszanka nie jest oczywiście gwarantem sukcesu (prawdę mówiąc nic nie jest i nawet najlepszy serial może szczeznąć po pierwszym sezonie), ale potencjał serii jest olbrzymi.
Koło czasu
Często stawia się cykl Roberta Jordana zaraz obok Gry o Tron jako literackiego brata bliźniaka. Nie jest to moim zdaniem uprawnione. Choć Koło Czasu jest epicką fantasy rozpisaną na 14 cegieł po 800 stron, to nie ma ona klasy i rozmachu GoT. Nie oznacza to, że cykl Jordana jest literaturą słabą! Jest literaturą prostszą.
Zobacz również: Gdzie się podziały prawdziwe RPG-i
I właśnie ów prostszy sznyt literacki może stanowić klucz do sukcesu ekranizacji. Dobrym porównaniem dla tej serii może być równie prosta trylogia Tolkiena (uwierzcie mi, to naprawdę łatwa i przyjemna literatura…), która doskonale sprawdziła się na dużym ekranie. Universal Pictures zakupiło prawa do ekranizacji, ale nie wiadomo, czy przygody Randa al'Thora w zmaganiach z Mrocznym nie tafią przypadkiem do równie mrocznej szuflady. Była by to wielka strata.
Malazańska Księga Poległych
Godny następca GoT. Obłędnie skomplikowana saga z dziesiątkami postaci pierwszoplanowych i setką drugoplanowych przyprawia swych czytelników o potężny ból głowy i niezapomniane wrażenia z prób połączenia wszystkiego w jedną całość. Obecnie cykl liczy sobie 10 opasłych tomów, a ostatnia część jest tuż za rogiem.
Warto wspomnieć, że fani GoT i wielbiciele twórczości Eriksona nie darzą siebie sympatią. Ta dziwna wojna literacka wynika z zauważalnej odmienności obu kreacji (styl, geneza postaci, humor) oraz "zamotania" fabuły, która w przypadku Eriksona osiąga granicę wytrzymałości czytelnika. Ekranizacja była oczywiście rozważana. Pierwsza część cyklu powstała także w formie scenariusza, choć ten nigdy nie doczekał się realizacji. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z rozmachu przedsięwzięcia. Koszt efektów specjalnych i scenografii byłby astronomiczny. Może kiedyś…
Czarna Kompania
Powyższe tytuły mogą przerazić objętością i odstraszyć wielu producentów i widzów. Warto więc przyjrzeć się cyklom krótszym, ale literacko ważnym, wpisującym się w klasyczny kanon.
Ekranizacja Czarnej Kompanii Glena Cooka jest moim zdaniem skazana na sukces. Opowieść o bandzie najemników ma potencjał "zakochania się" w bohaterach, a ten element niemalże gwarantuje olbrzymi sukces potencjalnej serii telewizyjnej. Cykl jest zakończony i liczy sobie 9 niedużych książek, wydanych zbiorczo w postaci 4 opasłych tomiszczy. Należy jednak wspomnieć, że autor odgraża się napisaniem kolejnych dwóch części.
Mroczna fantasy z domieszką humoru nie może nie sprawdzić się na małym ekranie (a może dużym?). Niestety, nic nie wiadomo o próbach adaptacji.
Fundacja
Mam wrażenie, że mocno wybiegam przed orkiestrę, proponując ekranizację klasycznej "Fundacji" Isaaca Asimova. Laicy określiliby rzecz jako "ciężką i niestrawialną". W rzeczywistości jest to szalenie ambitna SF z mocno zarysowanymi wątkami socjologicznymi, filozoficznymi i psychologicznymi w ujęciu makro. Oznacza to, że dzieje świata/światów toczą się w niebywałym tempie i chronologii i zachowanie ciągłości scenariusza może okazać się niemożliwe.
Całość (wraz z trylogią Imperium, tetralogią Roboty i szeregiem publikacji pobocznych) liczy sobie 16 tomów i do lektury należy się solidnie przygotować (biografia Asimova, kontekst, etc.). Czy jakiś śmiałek usiądzie do komputera i napisze scenariusz? Szczerze wątpię.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze