DJ-em nie jestem i pewnie nigdy nie będę, ale wiem, że są pewne rzeczy, których się nie robi. Chyba jednak nie wiedzą o tym producenci sprzętu muzycznego. O co chodzi? Zapraszam do dalszej części wpisu.
DJ-em nie jestem i pewnie nigdy nie będę, ale wiem, że są pewne rzeczy, których się nie robi. Chyba jednak nie wiedzą o tym producenci sprzętu muzycznego. O co chodzi? Zapraszam do dalszej części wpisu.
Jak już mówiłem, nie jestem znawcą, ale staram się opierać na wiedzy, którą posiadam. Nazwa sprzętu (Hercules DJ Control MP3e2) mówi już wszystko - wykorzystuje się w nimi pliki MP3. Z tego, co mnie uczyli, wydaje mi się, że ten format plików muzycznych korzysta z tzw. kompresji stratnej, czyli jakość znacząco spada. Wiem, że głównie redukuje dźwięki niesłyszalne lub bardzo ciche, ale nie tylko! Poza tym, idąc na imprezę, chcielibyśmy chyba słuchać muzyki w najwyższej jakości, prawda?
Nie oszukujmy się jednak, nie jest to urządzenie dla profesjonalistów. Gadżet służyć ma przede wszystkim osobom, które chcą się nauczyć podstaw i pragną poczuć się chociaż trochę, jak prawdziwy DJ.
Teraz troszkę szczegółów technicznych. Hercules DJ Control MP3e2 wyposażony jest w dwa wirtualne decki, dwa talerze do nawigowania ścieżkami, cross-fader oraz dwa regulatory głośności. Sprzęt można podłączyć do komputera za pomocą portu USB. Jest kompatybilny z systemami Windows XP, Vista oraz Macami.
Cena nie jest specjalnie duża. Jeśli ktoś chce się poczuć jak DJ, to musi się szykować na wydatek rzędu 130$.
Źródło: iTechnews
