Google nie ustępuje i nadal walczy o europejskich wydawców

Google nie ustępuje i nadal walczy o europejskich wydawców

biblioteka
biblioteka
Mateusz
08.09.2009 14:00

Kontrowersje wokół Google Book Search cały czas wywołują burzliwe dyskusje, a tymczasem firma z Mountain View zaproponowała europejskim wydawcom i autorom, aby ci zasiedli w radzie Book Rights Registry. Zanim jednak organizacja powstanie, Google musi podpisać porozumienie z amerykańskimi wydawcami, które sprawi, że w Google Books znajdą się także książki chronione prawem autorskim.

Kontrowersje wokół Google Book Search cały czas wywołują burzliwe dyskusje, a tymczasem firma z Mountain View zaproponowała europejskim wydawcom i autorom, aby ci zasiedli w radzie Book Rights Registry. Zanim jednak organizacja powstanie, Google musi podpisać porozumienie z amerykańskimi wydawcami, które sprawi, że w Google Books znajdą się także książki chronione prawem autorskim.

Nie wszyscy są oczywiście zadowoleni z takiego obrotu spraw. Porozumienie ma sporo przeciwników (także w Europie), którzy twierdzą, że Google w ten sposób stworzy swojego rodzaju monopol. Jeszcze w październiku 2008 r. firma zaproponowała dwóm organizacjom reprezentującym interesy wydawców i autorów książek (Authors Guild oraz Association of American Publishers) podpisanie umowy, po tym jak wniosły one pozew do sądu.

Porozumienie przewiduje, że Google będzie mogło udostępnić większą liczbę pozycji nie bojąc się o złamanie praw autorskich. Aby było to możliwe, wydano aż 125 mln dolarów. Niestety, jedynie z 20% zbiorów będzie można korzystać za darmo. Dostęp do pozostałych będzie płatny, a kosztów nie unikną nawet uniwersytety i biblioteki. Istnieją więc realne obawy, iż Google uzależni od siebie wiele instytucji, które będą musiały płacić za korzystanie z wielu dóbr. Nie podoba się to części organizacji i firm zrzeszonych w Open Book Alliance, czego skutkiem jest oficjalny protest.

Podobnie sytuacja wygląda w Europie. Podczas spotkania Rady UE, które odbyło się w maju, Niemcy przypomniały, że Google może skanować także te dzieła, które są objęte prawami autorskimi należącymi do europejskich wydawców i autorów. Na słowach się nie skończyło, ponieważ na początku września federalna minister sprawiedliwości Brigitte Zypries, złożyła w nowojorskim sądzie pozew. Google nie przedstawiło swojego oficjalnego stanowiska, ale w zamian za to rozesłało listy do 16 reprezentantów europejskich wydawców.

Zaproponowano im dwa miejsca w radzie kierującej Books Rights Registry. Dodatkowo Google obiecało, że będzie na bieżąco konsultowało się z europejskimi wydawcami, a w cyfrowej bibliotece pojawią się dzieła artystów pochodzących ze Starego Kontynentu. Widać tym samym, jak bardzo firmie z Mountain View zależy na wprowadzeniu w życie swojego projektu. Nie wiadomo na razie jaką decyzję podejmie UE (sprawą zajmie się Komisja Europejska) i europejscy wydawcy. Możemy być jednak pewni, że to nie koniec sporu.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)