Polacy robią najlepsze westerny. Call of Juarez: Gunslinger tylko to potwierdza!

Polacy robią najlepsze westerny. Call of Juarez: Gunslinger tylko to potwierdza!

Polacy robią najlepsze westerny. Call of Juarez: Gunslinger tylko to potwierdza!
Beniamin Durski
04.06.2013 16:30, aktualizacja: 13.01.2022 11:36

Nowa odsłona gry Call of Juarez intryguje narracją. Bohater, Silas Greaves, to znany łowca nagród. Za cenę kilku kolejek opowiada on zebranym ludziom w barze o swoich największych przygodach i spotkaniach z takimi legendami Dzikiego Zachodu jak Billy Kid czy bracia Daltonowie. Czekają napady na banki, pojedynki w południe, Indianie, strzelaniny w saloonie. To western w najlepszym wydaniu!

Nowa odsłona gry Call of Juarez intryguje narracją. Bohater, Silas Greaves, to znany łowca nagród. Za cenę kilku kolejek opowiada on zebranym ludziom w barze o swoich największych przygodach i spotkaniach z takimi legendami Dzikiego Zachodu jak Billy Kid czy bracia Daltonowie. Czekają napady na banki, pojedynki w południe, Indianie, strzelaniny w saloonie. To western w najlepszym wydaniu!

Wirtualny Dziki Zachód

Zresztą wszystkie części polskiego Call of Juarez słynęły z wysokiej jakości. Poza tą jedną, która postanowiła przenieść się do czasów współczesnych (The Cartel). Wrocławski Techland jak mało kto potrafi oddać klimat Dzikiego Zachodu. Dużo było gier o kowbojach - starusieńki Mad Dog McCree (jedna z pierwszych gier wydanych na CD) robił wrażenie, GUN przedstawił ciekawą postać Coltona White'a.

Obraz

Niestniejący już LucasArts zachwycił kiedyś westernem w nieco kreskówkowym wydaniu (Outlaws). Ale to właśnie polskie gry, obok serii Red Read od Rockstara, kojarzą się z wirtualnymi kowbojami najbardziej.

Dobry western, tani western

Gra zaskakuje... ceną. Musimy za nią zapłacić 15 dolarów, czyli niecałe 50 złotych (dostępna jest w różnorakich usługach sieciowych czy sklepach internetowych). Tak, tym razem nie jest to wielka produkcja z ogromnym budżetem, ale produkt na mniejszą skalę skierowany jedynie do cyfrowej dystrybucji  (chociaż w naszym kraju można kupić wersję na PC również w pudełku).

Obraz

Dzięki zmniejszonym oczekiwaniom udało się uniknąć wielkiego ryzyka słabej sprzedaży, z którym borykają się ostatnio wydawcy. Z drugiej strony trzeba sobie powiedzieć otwarcie, że przez to w Gunslingerze nie uświadczymy trybu sieciowego, a samą opowieść będziemy mogli przejść w około 5-6 godzin. Dla mnie nie jest to znacząca wada, bo wolę gry spójne i potrafiące mnie przytrzymać przy sobie niż długaśne kobyły, gdzie na końcu człowiek nie wie, po co to wszystko robił.

Narracją Gunslinger stoi

Ciekawy jest sposób, w jaki Greaves opowiada swoje historie. Szwankuje mu pamięć więc często wydarzenia zmieniają swój bieg w trakcie samej opowieści i nagle okazuje się, że dany fragment misji przechodzimy jeszcze raz z zupełnie innej perspektywy. Taki sposób narracji jest czymś świeżym i bardzo sprytnie wykorzystywanym przez Techland w trakcie całej gry.

Nie chcę Wam natomiast psuć zabawy z odkrywania, co mam przez to na myśli, ale przynajmniej kilka razy będziecie myśleli, że to już koniec misji, aż usłyszycie „ale przecież to zupełnie inaczej było…”.

Call of Juarez Gunslinger - zwiastun

Z narracją dobrze zgrywają się komiksowe przerywniki, świetnie narysowane i dodające klimatu całej wyprawie na Dziki zachód. Zresztą cała grafika ma zacięcie komiksowe i wygląda to odrobinę podobnie do serii Borderlands. Z tym, że tutaj efekt jest delikatniejszy i nie dotyczy samych postaci.

Dla wyjaśnienia dodam, że po prostu wszystkie obiekty na krawędziach pociągnięte są wyraźnie widoczną czarną kreską, czyli właśnie efektem podobnym do tego, co znamy z komiksów.

Prawdziwą wisienką na torcie jest jednak udźwiękowienie. Każdy wystrzał ma odpowiedniego kopa, a muzyka przygrywająca w tle powoduje, że przypominają nam się wszystkie klasyczne westerny, które widzieliśmy ostatnio w telewizji.

Strzelanie ze stylem

Gra mocno zachęca nas, żebyśmy z kolejnymi poszukiwanymi i gangami rozprawiali się w wielkim stylu, bo im większy mnożnik zabitych, tym więcej punktów otrzymujemy i możemy odblokować kolejne ulepszenia naszej postaci. Drzewko rozwoju jest raczej proste, podzielone na trzy rodzaje broni – rewolwery, karabiny na duży dystans oraz klasyczne dubeltówki czy obrzyny, które nie mają sobie równych z bliskiej odległości.

Obraz

Nie jest to szczególnie zróżnicowane, ale przy grze na kilka godzin wystarczające. Nasz arsenał uzupełnią specjalne umiejętności - tryb koncentracji, w którym przeciwnicy są podświetleni, a czas zwalnia oraz szansa na uniknięcie śmiertelnego trafienia, jeśli wychylimy się w odpowiednią stronę.

Oprócz trybu opowieści w grze znajdziemy wyścig punktowy, gdzie próbujemy uzyskać jak najlepszy wynik, a co za tym idzie maksymalną liczbę gwiazdek. Są to te same misje, ale pozbawione scenek przerywnikowych, by gracz mógł się spokojnie skupić na eksterminacji kolejnych przeciwników.

Na koniec możemy jeszcze przeżyć serię pojedynków również z trybu fabularnego, gdzie stajemy oko w oko z najbardziej znamienitymi przestępcami Dzikiego Zachodu.

Podsumowanie: jedźcie na polski Dziki Zachód

Otwarcie trzeba przyznać, że raczej mało prawdopodobne żebyście spędzili w Gunslingerze dużo więcej czasu po poznaniu historii Silasa. Nie jest to jednak nic złego, bo - jak pisałem na wstępie - jest to gra za niecałe 50 złotych. I zdecydowanie warta tych pieniędzy!

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)