Laptopy z Androidem mają zalać rynek. Tylko czy ktoś będzie chciał je kupić? [ankieta]

Laptopy z Androidem mają zalać rynek. Tylko czy ktoś będzie chciał je kupić? [ankieta]

Juz niedługo na rynku pojawi się więcej laptopów z Androidem
Juz niedługo na rynku pojawi się więcej laptopów z Androidem
Łukasz Michalik
30.05.2013 18:30, aktualizacja: 13.01.2022 11:38

Android, kojarzony przede wszystkim ze smartfonami i tabletami, zaczyna wkraczać na rynek laptopów. Choć na rynku na razie są dostępne tylko pojedyncze modele komputerów z tym systemem, to zdaniem niektórych analityków w najbliższych miesiącach czeka nas wielka fala laptopów z Androidem.

Android, kojarzony przede wszystkim ze smartfonami i tabletami, zaczyna wkraczać na rynek laptopów. Choć na rynku na razie są dostępne tylko pojedyncze modele komputerów z tym systemem, to zdaniem niektórych analityków w najbliższych miesiącach czeka nas wielka fala laptopów z Androidem.

Laptopy z Androidem to nic nowego

Pomysł, by wykorzystać Androida w roli laptopowego systemu operacyjnego nie jest nowy, ale przyjmuje się na rynku dość opornie (pomijam pasjonatów, instalujących porty Androida na architekturę x86). Wielbiciele Androida od lat mogli kupić odpowiedniki netbooków z mobilnym systemem na pokładzie, ale te kosztujące kilkaset złotych komputery nie zrobiły wielkiej kariery.

Na Allegro nie brakuje "laptopów" z Androidem
Na Allegro nie brakuje "laptopów" z Androidem

Nie dość, że segment netbooków po krótkotrwałej popularności stał się niszą na obrzeżach komputerowego rynku, to większość modeli z Androidem miała na pokładzie podzespoły, których nie powstydziłby się smartfon z poprzedniej dekady.

Krótko mówiąc, była to chińszczyzna w najbardziej stereotypowym znaczeniu tego słowa - słaby sprzęt o mizernych możliwościach, którego jedynym, choć wątpliwym atutem bywała cena.

Omega 13,3” wkracza na rynek

Pierwszy androidowy laptop, którego można było tak nazwać nie obrażając ani laptopów, ani Androida, w oficjalnej sprzedaży pojawił się w Polsce niedawno. Firma Platinet zaoferowała model o nazwie Omega 13,3”, wyceniając go na dość rozsądne 799 złotych. Laptop, którego nazwa zdradzała przy okazji przekątną ekranu, pod lśniącą bielą obudową chował jednordzeniowy procesor Allwinner A10 1 GHz, GPU Mali-400 MP, 1 GB RAM-u , 16 BG pamięci flash i moduł WiFi.

OMEGA OAN133 (notebook z Androidem) w akcji - NetPozytywny.pl

LED-owy ekran laptopa miał rozdzielczość 1 280 x 800, a w obudowie znalazło się miejsce na czytnik kart pamięci, gniazdo audio, HDMI i 2 porty USB 2.0. Całość pracowała pod kontrolą Androida 4.0.4 ICS i zebrała znośne recenzje – dokładnie takie, jakich można było spodziewać się po tanim, małym i lekkim (1,3 kg) laptopie z mobilnym systemem operacyjnym.

Niestety, laptop miał pewną cechę, która – moim zdaniem – sprawiła, że jego zakup był zupełnie chybioną inwestycją. Brak ekranu dotykowego w sytuacji, gdy korzystamy z systemu stworzonego dla interfejsu dotykowego to jedna, wielka pomyłka. Niby – dzięki touchpadowi - wszystko da się zrobić, ale po co utrudniać sobie życie?

Kto pierwszy, ten lepszy?

Premiera Omegi rozbudziła oczekiwania – jeszcze całkiem niedawno nie brakowało plotek i spekulacji, dotyczących tegorocznego I/O – imprezy Google’a, na której firma pokazuje, nad czym tak intensywnie pracowała przez ostatni rok.

Chromebook Acer C7
Chromebook Acer C7

Nadzieje na pokazanie podczas tegorocznego I/O kilku laptopów z Androidem zostały jednak rozwiane jeszcze przed imprezą – planowany debiut Androida 5.0, który miał być zoptymalizowany właśnie pod kątem laptopów, nie doszedł do skutku. Prace nad nową wersją mobilnego systemu przeciągają się, ale wygląda na to, ze producenci sprzętu nie mają zamiaru czekać.

Można przypuszczać, że analitycy m.in. Samsunga dostrzegli komercyjny sukces Chromebooków i postanowili jak najszybciej rozepchać się łokciami w sąsiedniej, rynkowej niszy, czyli zaatakować rynek i nasze kieszenie przy pomocy laptopów z Androidem i – co kluczowe – dotykowym ekranem.

Po co komu klasyczny laptop?

Pewnie zabrzmię w tym miejscu jak technologiczny dinozaur, ale nie wyobrażam sobie pracy z komputerem bez klawiatury i myszki. Nawet touchpad to dla mnie zło konieczne i marny substytut jedynego słusznego rozwiązania w laptopach, czyli trackpointa.

Mam jednak świadomość, że jestem w mniejszości – zadanie domowych komputerów wielu moich znajomych sprowadza się do uruchomienia przeglądarki i… no właśnie, z reguły na tym się kończy, bo wszystkie potrzebne aplikacje, gry i usługi są dostępne w Sieci.

Dla takich osób kupowanie tradycyjnego laptopa to jak strzelanie z armaty do wróbla – przecież wystarczy sprzęt, który pozwoli na uruchomienie przeglądarki, zaoferuje możliwie prosty i sterowany dotykiem interfejs, a przy okazji będzie miał fizyczną klawiaturę, na której byle maila czy status na Facebooku wpisuje się znacznie łatwiej, niż za pomocą ekranowego odpowiednika.

Producenci zamawiają podzespoły

W tę właśnie grupę celują twórcy Chromebooków i to samo zjawisko pragną wykorzystać producenci laptopów z Androidem. Warto w tym miejscu zauważyć, że nie jest to ani pierwsze, ani nowatorskie podejście do tematu. To samo (no, może poza interfejsem dotykowym, który w laptopach zdobywa popularność od niedawna) można było uzyskać za pomocą różnych dystrybucji Linuksa.

Asus Eee PC
Asus Eee PC

Dostrzegł to m.in. Asus, wypuszczając w 2008 roku serię Eee PC, której modele były dostępne również w wersji linuksowej. Producenci laptopów z Androidem mają jednak sojusznika w postaci przyzwyczajenia klientów, którzy zdążyli Androida poznać i oswoić dzięki smartfonom i tabletom.

Choć patrząc na sklepowe półki trudno dostrzec wzbierającą falę laptopów z Androidem, nie znaczy to, że jej nie ma. Pod koniec kwietnia Dadi Perlmutter z Intela w jednym z wywiadów wspomniał o zamówieniach, jakie realizuje jego firma dla producentów laptopów – chodziło o dostawy procesorów Atom dla nowych serii dotykowych laptopów z Androidem.

Produkcja już ruszyła

Tego sprzętu jeszcze nie widać na półkach, ale chińskie fabryki pracują już pełną parą by w ciągu najbliższych miesięcy wypuścić proste laptopy, które – jeśli Dadi Perlmutter mówił prawdę – mają kosztować około 200 dolarów. Warto w tym miejscu zastanowić się nad sensem kupowania takiego sprzętu w sytuacji, gdy na rynku nie brakuje funkcjonalnych odpowiedników.

Jeśli m Dadi Perlmutter mówił prawdę, Intel już produkuje podzespoły dla laptopów z Androidem
Jeśli m Dadi Perlmutter mówił prawdę, Intel już produkuje podzespoły dla laptopów z Androidem

W gruncie rzeczy ten sam efekt można osiągnąć za pomocą tabletu i dołączanej do niego klawiatury albo – w przypadku bardziej wymagających klientów – za pomocą hybryd takich, jak choćby Asus Transformer, PadFone czy zapowiedziany niedawno przez HP SlateBook x2. Z drugiej strony androidowe laptopy mogą przekonać do siebie klientów za pomocą większego ekranu, pojemniejszych baterii czy klawiatury, która po prostu jest i nie trzeba jej podłączać.

Ciekawe, czy mobilna rewolucja zatoczy koło, wychodząc od laptopów, by poprzez smartfony i tablety ponownie wrócić do przenośnych komputerów? Odpowiedź zależy od klientów, którzy najprawdopodobniej już niebawem udzielą jej swoimi portfelami. W najbliższym czasie raczej nie będę miał w tym udziału – do pracy używam laptopa z Windowsem, do zabawy tabletu i dla androidowego laptopa nie widzę w swoim przypadku sensownego zastosowania. Ale – jak wspomniałem wcześniej – pewnie należę do mniejszości.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)