Skaner: profesjonalne granie, cycki na Facebooku i wspomnienie admirała

Skaner: profesjonalne granie, cycki na Facebooku i wspomnienie admirała

Histmag.org wspomina pomysłodawcę ataku na Pearl Harbor
Histmag.org wspomina pomysłodawcę ataku na Pearl Harbor
Łukasz Michalik
22.04.2013 10:00, aktualizacja: 13.01.2022 12:03

W dzisiejszym odcinku Skanera znajdziecie krytyczne spojrzenie na branżę SEO, informacje o szybowcu startującym ze stratosfery i wspomnienia o człowieku, który zaatakował Stany Zjednoczone. A na dodatek garść ciekawostek o profesjonalnym graniu i wskazówki, jak skorzystać z kończącej się ulgi na Internet.

W dzisiejszym odcinku Skanera znajdziecie krytyczne spojrzenie na branżę SEO, informacje o szybowcu startującym ze stratosfery i wspomnienia o człowieku, który zaatakował Stany Zjednoczone. A na dodatek garść ciekawostek o profesjonalnym graniu i wskazówki, jak skorzystać z kończącej się ulgi na Internet.

1. Raport „Blogerzy w Polsce 2013” – komentarz Natalii Hatalskiej

Natalia Hatalska ma to do siebie, że jak już wytyka błędy, to robi to z sensem. Tym razem dostało się (tylko trochę, bo raport jest wart uwagi!) raportowi Blogerzy w Polsce 2013. Raport potrzebny i pożyteczny, tylko niestety jego autorzy wrzucili do jednego worka celebrytów i blogerów.

"Tak samo jak przedostawał się wirus ebola w afrykańskich wioskach, tak samo przedostaje się informacja, zwłaszcza w blogosferze. Wszyscy doskonale wiemy, że nie ma jednej blogosfery, jest wiele współistniejących, oddzielonych od siebie jak wioski w afrykańskim buszu :).

(…) Widać, że polecane są tam blogi z jednego zakresu tematycznego (Kominek, Segritta, Moja Trawa, Paweł Opydo etc. – to blogi, które nawiązują do siebie, ich autorzy wchodzą w polemikę u siebie) – nie ma blogów modowych, blogów kulinarnych – bo nie może ich tam być, to inna blogosfera”.

2. Wow, ale cycki, czyli jak działa zakała Facebooka

Wojciech Orliński łopatologicznie tłumaczy, jak działa mechanizm wyłudzania facebookowych lajków. Niby nic nowego, niby każdy wie, niby nikt nie klika, a zaraza rozpełza się w najlepsze. Uwaga – tekst za paywallem.

„Ja z kolei tym linkiem dostałem po oczach od znanej feministycznej dziennikarki. Tłumaczyła się, że ona z kolei kliknęła zdumiona tym, że "polubiła" to jeszcze inna feministka.(…) A poza tym traktujmy z dystansem to, co robią nasi znajomi. To, że coś powiedzieli, wcale nie oznacza, że to powiedzieli - może po prostu polubili coś, czego wcale nie lubią...”.

HostGator to duża amerykańska firma hostingowa, obsługująca parę tysięcy serwerów i miliony domen. Kilka lat temu zasłynęła zapłaceniem desperatowi, który dla zarobku zmienił personalia na Hostgator Dotcom, a całkiem niedawno jej były pracownik po otrzymaniu wypowiedzenia zrobił klientom niemiłą niespodziankę. O szczegółach pisze Zaufana Trzecia Strona.

„Jednym z największych zagrożeń dla bezpieczeństwa danych, oprócz hakerów, są osoby, które już dostęp do tych danych mają – czyli pracownicy. (…) Eric Gunnar Gisse, bohater tej historii, pracował na stanowisku administratora systemów w firmie HostGator od września 2011 do lutego 2012. Nie wiemy, za co został zwolniony, wiemy za to, co zostawił po sobie na pamiątkę”.

W Polsce wszyscy znają się na skokach narciarskich, polityce i marketingu. A każdy szwagra kobiety brata syn fachowo doradzi, jak zmienić layout strony i jak ją wypozycjonować. Gdyby jednak ktoś wolał trochę bardziej profesjonalne podejście, a jest w temacie laikiem, powinien zerknąć na najnowszy tekst Marcina Kosedowskiego. Jak zwykle – łopatologicznie i z sensem.

„Są jeszcze średnio-uczciwe firmy: będą pracować tak, żeby dostać premię, co niekoniecznie musi pokrywać się ze zwiększeniem przychodów z twojej strony. Przykład? Umawiasz się na premię za każdy 1000 użytkowników twojej strony. Już kolejnego dnia pojawia się 10.000 użytkowników. A że pochodzą z Indii? Trudno. Miał być ruch, jest ruch”.

Pewien pomysłowy Szwed postanowił przyczepić szybowiec, a właściwie bezsilnikowego drona, do balonu meteorologicznego. Bezzałogowa, sterowana z Ziemi maszyna rozpoczęła swój lot z wysokości 33 kilometrów. Serwis Kosmonauta.net ze szczegółami opisuje to ciekawe przedsięwzięcie.

„Ten lot pokazuje, że dziś bez większego problemu można zakupić sprzęt na rynku, który można wykorzystać dla bardziej zaawansowanych misji do wyższych warstw atmosfery. Co więcej, możliwe jest także precyzyjne sprowadzanie sprzętu z takich wysokości w warunkach amatorskich – coś, co jeszcze kilkanaście lat temu było dostępne jedynie dla sektora kosmicznego lub wojskowego!”.

6. Wojna o pokój, oczywiście na japońskich warunkach

W poprzednim tygodniu minęło 70 lat od śmierci admirała Isoroku Yamamoto – Japończyka, który rozpoczął przegraną już na starcie wojnę ze Stanami Zjednoczonymi. Jakie były jego motywy i kim był człowiek, który zainicjował konflikt zakończony dwiema eksplozjami jądrowymi? Artykuł na jego temat znajdziecie na stronie Histmag.org.

„Co należy tutaj szczególnie podkreślić, admirał był przeciwnikiem wojny na kilku frontach, w szczególności zaś ze Stanami Zjednoczonymi. Pobyt za oceanem uzmysłowił mu dysproporcje potencjału militarnego obu krajów (…)”.

7. Ballmer ma powody do radości - świetne wyniki Microsoftu

W czasie gdy wszyscy zachwycają się nowymi gadżetami, start-upami i kolejnymi nikomu niepotrzebnymi usługami, Microsoft, pozostając w cieniu, robi swoje: nie zachwyca, nie ekscytuje, nie rozpala wyobraźni. Po prostu zarabia, notując dwucyfrowe wzrosty. O bardzo dobrych wynikach firmy z Redmond pisze Maciej Sikorski z AntyWebu:

„Pod koniec ubiegłego tygodnia swoimi wynikami finansowymi pochwaliło się przynajmniej kilka większych firm, ale uwagę skupił na sobie przede wszystkim Microsoft. Po ostatnich doniesieniach z rynku PC niektórzy spodziewali się zapewne gorszych wyników giganta z Redmond. Tymczasem okazało się, że firma radzi sobie bardzo dobrze. I raczej nie należy się spodziewać, by w bliższej przyszłości mieli poważne problemy”.

Podatki to temat równie pasjonujący jak borowanie zęba. Jeśli jednak jest szansa na to, by wyrwać z gardzieli wiecznie wygłodniałego fiskusa choć kilka złotych, zawsze warto z niej skorzystać. O ostatniej szansie na odliczenie ulgi za Internet pisze w Dzienniku Internautów Katarzyna Rola-Stężycka z Tax Care.

„Znowelizowane przepisy ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych przewidują znaczne ograniczenie prawa do ulgi internetowej począwszy od tego roku (będzie to odczuwalne w zeznaniach rocznych za 2013 r., czyli składanych w 2014 r.). Ograniczenia te dotkną tych podatników, którzy już wcześniej korzystali z ulgi”.

Aby grać tak, jak robią to zawodowcy, przeciętny gracz musiałby mieć osiem rąk i kilka par oczu. Liczba kliknięć wykonywanych przez profesjonalistów podczas rozgrywki w Starcrafta sięga setek na minutę. Więcej na ten temat znajdziecie w serwisie Pej.cz.

„W pierwszej części "Starcrafta" APM na poziomie 200-400 było wymagane, żeby w miarę zarządzać bazą i jednostkami (piszę tu o prolidze). Z każdą minutą klikać trzeba coraz szybciej, jako że przybywa rzeczy wymagających uwagi. W pewnym momencie fani zaczęli zwracać uwagę na średnie APM graczy. Takowe liczone jest jako liczba akcji wykonanych w czasie gry podzielona przez liczbę minut. Aby początek gry nie zaniżał średniej, gracze zaczęli się "rozgrzewać", czyli klikać bezmyślnie na początku gry, gdy nie było za wiele do roboty”.

Skaner to subiektywne zestawienie najlepszych autorskich tekstów z polskiego Internetu. Znalazłeś coś ciekawego, wartego zacytowania? Podziel się z nami – redakcja@gadzetomania.pl

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)