To nie jest kraj dla smutnych i rozwiedzionych ludzi
MAŁGORZATA TCHORZEWSKA • dawno temuJulia Roberts będzie leczyć rany po ciężkim rozwodzie, wyruszając w podróż życia. Pojedzie tropem trzech I — do Italii, Indii i Indonezji. Oczywiście nic, a w zasadzie nikt, nie pomoże jej stanąć na nogi tak, hmm, doskonale, jak Javier Bardem…
Jest szansa, że Javier Bardem dołączy do ekpipy filmu Eat, pray, love, który powstaje w oparciu o bestsellerową powieść Elisabeth Gilbert pod tym samym tytułem (plus jeszcze bardzo długim podtytułem, którego wam oszczędzę). W Polsce książka - Jedz, módl się, kochaj - również się świetnie sprzedaje. Nie dziwne, czyta się ją, mimo trochę naiwnej historii, bardzo dobrze.
A ta naiwna historia to silnie biograficzna opowieść o kobiecie, która w pewnym momencie swojego życia (jeśli chcecie konkretów, proszę — leżąc na posadzce w swej pięknej łazience, w swym pięknym domu, ze swym wspaniałym mężem śpiącym za ścianą) uświadamia sobie, że nie tak sobie wyobrażała życie i że musi coś zrobić, by nie pogrążyć się w rozpaczy. Postanawia się rozwieść i wyruszyć w podróż życia, którą potem zamierza skrupulatnie opisać. Wyrozumiały wydawca wypłaca jej zaliczkę, ma więc fundusze. Szlak ma sponsorować literka I - najpierw ma zamiar wybrać się do Italii, by tam nauczyć się przyjemności, głównie przez tytułowe jedzenie. W Indiach zamierza zgłębić swą duchowość, natomiast w Indonezji nauczyć się kochać samą siebie, ale zapewne też kogoś innego.
W roli głównej Julia Roberts. Swój udział w projekcie potwierdził już Richard Jenkins, którego możecie kojarzyć z tegorocznej nominacji do Oskara za film Spotkanie. Nie mogę się doczekać, kiedy potwierdzi się udział Javiera. Już ja się domyślam, jaką rolę przewidzieli dla niego producenci. Film wyreżyseruje Ryan Murphy, twórca dość, przepraszam za kolokwializm, porąbanego filmu Biegając z nożyczkami.
Zobacz również: LG Innofest 2014 lustro przyszłości
Panów to raczej nie zainteresuje, chyba, że wezmą sobie do serca wskazówkę, że na pewno zainteresowane będą tym filmem ich kobiety. Słyszałam od znajomych, że często pary stosują system wymienny, czyli taką oto strategię klucza doboru filmów podczas kinowych wypraw — raz pójdziemy na coś typowo babskiego, ale za to potem nie obędzie się bez pościgów i strzelanek. Stereotyp? Może warto, panowie, jednak pamiętać o tym filmie?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze