Pokolenie Top Secret [cz. 4]. "Wielgaśne, czarne dyskietki" i "rozlatujące się joysticki"

Pokolenie Top Secret [cz. 4]. "Wielgaśne, czarne dyskietki" i "rozlatujące się joysticki"

Pokolenie Top Secret [cz. 4]. "Wielgaśne, czarne dyskietki" i "rozlatujące się joysticki"
Piotr Gnyp
14.03.2013 19:00, aktualizacja: 10.03.2022 12:20

Wysłałem 331 listów do osób, które 22 lata temu zamieściły swoje ogłoszenia w siódmym i ósmym numerze magazynu Top Secret. Pierwszy odpisał Grzegorz, o czym mogliście przeczytać wczoraj na łamach Gadżetomanii. Jako druga odezwała się Kasia. Wciąż gra czy już z tego wyrosła?

Wysłałem 331 listów do osób, które 22 lata temu zamieściły swoje ogłoszenia w siódmym i ósmym numerze magazynu Top Secret. Pierwszy odpisał Grzegorz, o czym mogliście przeczytać wczoraj na łamach Gadżetomanii. Jako druga odezwała się Kasia. Wciąż gra czy już z tego wyrosła?

Kasia

„Powiem szczerze, że już dawno nic mnie tak nie zaskoczyło, jak Twój list” – zaczyna Kasia.

„Uśmiechnęłam się szeroko pod nosem, zarówno z jego treści jak i z powrotu pamięcią do tamtych czasów” - pisze dalej.

„Ciekawa jestem, jak brzmiało to moje ogłoszenie i czego dotyczyło” - zastanawia się. „To były na pewno czasy mojego pierwszego Atari (dostaliśmy na spółkę z moimi braćmi). Był to model bardziej >>zaawansowany<<, bo ze stacją dyskietek, a nie kasetowiec. Dyskietki - takie wielgaśne, czarne, z dziurą na środku. Pamiętam, że wycinaliśmy z boku nożyczkami nacięcia, żeby można było nagrywać na dwie strony” - wspomina.

„Joysticki wystarczały nam średnio na dwa miesiące, bo rozlatywały się od wszystkich strzelanek i wyścigów. To były czasy Spy vs Spy, Montezumy i River Raid. No i pamiętam, jak z czarno-białego telewizorka przeszliśmy na kolorowy” - pisze Kasia.

Obraz

 

Dziś Kasia nie jest pewna, o co chodziło w jej ogłoszeniu. Jej zdaniem mogła prosić o kody na nieśmiertelność do gry Montezuma, ale równie prawdopodobna jest oferta wymiany gier. „Pamiętam jednak, że na pewno ktoś mi odpisał i że jakiś czas z tym kimś korespondowałam. Oczywiście tradycyjnymi listami w kopercie i na papeterii. Ale nie był to tłum odpowiedzi - jedna, może dwie osoby odpisały” - wspomina.

Kasia wspomina swoje kolejne komputery i gry: Dooma („jako odreagowanie na wszystko, pamiętam że włączało się kod na full broń i strzelało na oślep do wszystkiego”), Freda, Mr Robota, Prince of Persia...

„Ale z czasem gry stanowiły coraz mniejszy udział w moim czasie wolnym. Może nawet nie dlatego, ze przestałam to lubić, ale jakoś nie mogłam się odnaleźć w tych wszystkich nowych grach. Nawet ze 2-3 lata temu z sąsiadem przy okazji spotkania w Święta ściągnęliśmy z Internetu zestaw gier Atari, tak żeby sobie przypomnieć stare czasy. Uśmialiśmy się do łez, ale po jednym dniu nam się znudziło i byliśmy zdziwieni, jak mogliśmy w coś takiego grać całymi dniami” - pisze Kasia.

Jeśli dziś Kasia w coś gra, to głównie przez Internet. Twierdzi, że nie nadąża za nowoczesnymi grami.

Grzegorz

Jako trzeci odpisuje mi Grzegorz. „Wczoraj odebrałem od rodziców twój list. Muszę przyznać, że miło mnie zaskoczył. I to nie tylko z powodu otrzymania zwykłego papierowego listu, choć przyznam, że faktycznie poczułem się jak kilkanaście lat temu. Piękne lata” - zaczyna swoją opowieść.

Kilka lat temu wyprowadził się od rodziców, mieszka w Bytomiu. W tym roku planuje ślub. Nadal jest graczem.

„Od dziecka w moim życiu przewinęło się naprawdę dużo sprzętu: SHARP MZ700 (chyba), C64, AMIGA 500, 1200, PC, a obecnie także Xbox 360” - wylicza.

Obraz

„Po drodze jeszcze kilkuletnia przygoda z grami bitewnymi od Games Workshop i podobnych. Czasu na granie mam mniej. Ale jakoś daję radę. Obecnie staram się bawić w konsolowe Dark Souls oraz pecetowe MMO Star Wars: The Old Republic. W międzyczasie - World of Tanks” - opisuje Grzegorz.

„Czy granie przyczyniło się do czegoś dobrego w moim życiu?” - zastanawia się. „Na pewno dzięki grom dobrze porozumiewam się w języku angielskim. I podobno dzięki temu otrzymałem pracę, w której jakoś się utrzymuję już około 8 lat. Ale czy to jest to, co chciałem w życiu osiągnąć? Chyba nie. Ale sam nie wiem, czego szukam. I przez kilka lat jeszcze będę musiał się tak pomęczyć, bo inaczej banki mnie dorwą. O zmianach zacznę myśleć z czystym kontem” - pisze.

„Miałem chyba wszystkie egzemplarze Top Secretu i Secret Service. Niestety, już gdzieś poniszczone zalegają i zapewne częściowo wyrzucone przez rodziców. Ostatnio od czasu do czasu odwiedzam Polygamię, brat kupuje PSX Extreme i go podczytuję trochę” - opisuje swoją przygodę z prasą o grach Grzegorz.

Obraz

„Czy podobają mi się obecne gry? Trudne pytanie. Ale odpowiem twierdząco. Podobają”  - pisze. „Trzeba tylko brać poprawkę na stopień trudności >>normal<< i uświadomić sobie, że to już norma tylko dla kanapowców, którzy chcą obejrzeć interaktywny film udając, że grają (jak np. Gears of War 3, który  przechodzi się sam na tym poziomie). Ale mimo to, świetnie bawiłem się z Uncharted jak i z pierwszym Dragon Age, a obecnie z Dark Souls. Z Xbox Live zakupiłem kilka staroci, w tym Contrę (która tak naprawdę pokazuje, że dawniej gry były jednak krótsze - da się ją przejść w 12 minut)” - czytam dalej w liście.

„Obecnie każdy znajdzie w grach coś dla siebie. Jeżeli ktoś szuka fajnej fabuły to ją znajdzie, jeżeli fajnej grafiki - także. Tyle tylko, że są to często gry zupełnie... No, może na tym zakończę...” - pisze enigmatycznie Grzegorz.

Marcin

Osoby, które dotychczas mi odpisały, są raczej rozczarowane współczesnymi grami. A jak będzie z Marcinem, który odezwał się jako kolejny? O tym przeczytacie już jutro na łamach Gadżetomanii!

 

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)