"Cult" i "Zero Hour", czyli telewizyjne spiski, które nie wyszły

"Cult" i "Zero Hour", czyli telewizyjne spiski, które nie wyszły

"Zero Hour" (Fot. ABC)
"Zero Hour" (Fot. ABC)
Marta Wawrzyn
22.02.2013 16:00, aktualizacja: 13.01.2022 12:32

Luty miał być dla fanów seriali miesiącem teorii spiskowych. Niestety, wygląda na to, że na zapowiedziach się skończy. Zawiodło zarówno "Zero Hour", zrobiona z rozmachem produkcja utrzymana w stylu "Kodu da Vinci", jak i "Cult", opowieść o serialu, wokół którego zrodził się fanatyczny krąg wyznawców.

Luty miał być dla fanów seriali miesiącem teorii spiskowych. Niestety, wygląda na to, że na zapowiedziach się skończy. Zawiodło zarówno "Zero Hour", zrobiona z rozmachem produkcja utrzymana w stylu "Kodu da Vinci", jak i "Cult", opowieść o serialu, wokół którego zrodził się fanatyczny krąg wyznawców.

Na małym ekranie brakowało ostatnio produkcji z porządnym spiskiem w roli głównej. Tę lukę miały zapełnić dwa różne, ale zapowiadające się równie ciekawie seriale – "Zero Hour", które zastąpiło w ABC nieszczęsny "Last Resort", oraz "Cult" młodzieżowej amerykańskiej telewizji CW, ze znanym z "Prison Break" Robertem Knepperem w jednej z głównych ról.

Obejrzałam piloty obu i jestem zawiedziona. Zawiedzeni są też krytycy z USA. "Cult" ma na Metacritic 46/100, a "Zero Hour" 39/100. Czyli oba seriale wypadają słabiutko.

"Zero Hour", czyli dużo i bez sensu

"Zero Hour" to serial o dziennikarzu z Nowego Jorku (znany z "Ostrego dyżuru" Anthony Edwards), który pracuje w czasopiśmie "Modern Skeptic", zajmującym się obalaniem teorii spiskowych. Przez długie lata udawało mu się pozostawać sceptykiem – do momentu gdy porwana zostaje jego żona. Wtedy orientuje się, że sam znalazł się w środku jakiegoś dziwnego spisku.

Jeśli suchy opis Wam nie wystarcza, proszę bardzo, oto trailer.

Zero Hour (ABC) Trailer

Już po trailerze można się zorientować, że historia jest dość skomplikowana i trochę przypomina "Kod da Vinci". W rzeczywistości to "Kod da Vinci" do kwadratu. Czego tu nie ma! Naziści, różokrzyżowcy, tajemnicze proroctwa, porwania, eksperymenty naukowe, okropnie wyglądające dziecko, terroryzm... I najważniejszy element układanki – zegary. Nawet na minutę twórcy "Zero Hour" nie pozwalają widzowi zapomnieć, że zegary są kluczowe dla fabuły.

Być może to wszystko dałoby się fajnie zmiksować. Być może należało odsłaniać kolejne szalone elementy "Zero Hour" po trochu, w kolejnych odcinkach, zamiast tworzyć bombastycznego pilota, po którym w głowie widza zostaje głównie mętlik. Nie wiem. Pewne jest tylko, że cokolwiek próbowano nam pokazać, po prostu nie wyszło.

Sytuacji nie poprawiają drętwi aktorzy, znudzonym głosem wygłaszający okropnie, naprawdę okropnie napisane dialogi. To, co mówią, wypada nienaturalnie. A na dodatek momenty, które miały przerażać, budzą zażenowanie. To wszystko po prostu już było, i to w znacznie lepszym wydaniu.

"Zero Hour", czyli serial dla zegarmistrza (Fot. ABC)
"Zero Hour", czyli serial dla zegarmistrza (Fot. ABC)

Na "Zero Hour" nie warto tracić czasu. Wygląda na to, że amerykańscy widzowie doszli do tego wniosku jeszcze przed premierą serialu. Jego pilot miał oglądalność na poziomie 6,38 mln/1,4 (6,38 mln oznacza ogólną liczbę widzów, a 1,4 współczynnik widzów w wieku 18-49 lat, który jest najważniejszy dla reklamodawców z USA). Obie te liczby są po prostu fatalne, dobrym wynikiem dla ABC byłoby dwa razy tyle.

Oznacza to, że serial ma "szansę" zostać skasowany w USA po paru odcinkach, a za rok czy kilka miesięcy i tak zobaczymy go w którejś z polskich telewizji.

"Cult", czyli serial w serialu

Drugi tegoroczny serial o spiskach, który wydawał się ciekawy przed premierą, to "Cult" - historia zdegradowanego dziennikarza (znany z "Pamiętników wampirów" Matt Davis), tropiącego tajemnicze zniknięcia fanów serialu, który też nazywa się "Cult" (co niestety nie ułatwia opisu). Pomaga mu asystentka produkcji, również podejrzewająca, że coś jest nie tak z serialem, na którego planie pracuje.

Ten serial w serialu to mroczna opowieść o czymś w rodzaju sekty stworzonej przez charyzmatycznego Billy'ego Grimma, granego przez aktora Rogera Reevesa, którego z kolei gra znany z "Prison Break" Robert Knepper. Mam nadzieję, że wszystko, czego ja nie dałam rady z sensem opisać, wyjaśni trailer.

CULT Trailer HD

"Cult" nie jest aż tak niedorzeczny jak "Zero Hour", ba, myślę, że obejrzę jeszcze jeden odcinek, żeby mieć pewność, iż nie oceniam go zbyt pochopnie. Mój główny zarzut jest taki, że nie jest strasznie. W ogóle nie jest strasznie, a parę razy w momentach gdy miało być strasznie, udało mi się wybuchnąć śmiechem, takie to było miałkie czy wręcz karykaturalne.

Intryga wydaje się grubymi nićmi szyta – nie ma tu nic dla widza, który chciałby w trakcie oglądania pomyśleć i może nawet coś odkryć samodzielnie. Owszem, sensowny opis fabuły serialu, zawierającego w sobie drugi serial o tym samym tytule, nastręcza trochę trudności. Ale oglądanie go specjalnym wysiłkiem intelektualnym już nie jest - widz prowadzony jest za rączkę i zawsze wie, czy ogląda właśnie scenę z serialu czy serialu w serialu. Nawet gdybyście chcieli, na pewno się nie pogubicie.

Dla każdego, kto widział albo czytał jakiekolwiek historie spiskowe, jest jasne, że w spisku może być każdy. Tak jest i tutaj – już w pilocie widzimy, jak daleko to wszystko sięga. Szkoda tylko, że nie jest to żadne zaskoczenie. Ci, których podejrzewamy o bycie złymi, faktycznie nimi się okazują (choć nie wykluczam, że planowane są jeszcze zwroty akcji).

"Cult" nie jest serialem całkiem złym, jest raczej serialem zachowawczym, poprawnym. Nie ma w sobie tego czegoś, co sprawia, że mógłby zdobyć wierne grono fanów. Serial w serialu tym bardziej tego nie ma, trudno więc zrozumieć fanatyczne zachowania jego zwolenników.

"Cult" (Fot. CW)
"Cult" (Fot. CW)

Podobnie jak "Zero Hour" "Cult" miał bardzo słabą oglądalność w czasie premiery - 0,94 mln/0,3. Tak, znaczy to, że w całej Ameryce znalazło się tylko 940 tys. osób, które zechciały go zobaczyć. Wcześniej pilot był dostępny za darmo na Hulu, ale nie ma to wielkiego znaczenia. Przykłady innych pilotów wrzucanych na Hulu przedpremierowo pokazują, że jeśli coś jest dobre, to i tak ma potem przyzwoitą oglądalność w TV. Jeśli za tydzień sytuacja się nie polepszy, "Cult" będzie niestety serialem skazanym na śmierć.

Początku roku 2013 nie zaliczymy więc do udanych okresów dla fanów serialowych spisków. Szkoda.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)