Chyba wszyscy pamiętamy ostatni raport Światowego Forum Ekonomicznego dotyczący dostępności Internetu - najogólniej rzecz ujmując jeżeli chodzi o polski Internet jest bardzo źle, a będzie jeszcze gorzej. Okazuje się, że jednak nie do końca jest tak, jakby wynikało z tego raportu WEF.
Chyba wszyscy pamiętamy ostatni raport Światowego Forum Ekonomicznego dotyczący dostępności Internetu - najogólniej rzecz ujmując jeżeli chodzi o polski Internet jest bardzo źle, a będzie jeszcze gorzej. Okazuje się, że jednak nie do końca jest tak, jakby wynikało z tego raportu WEF.
Podstawowym zarzutem w kierunku wspomnianego raportu jest kwestia danych. Można odnieść wrażenie, że dotyczy on przede wszystkim aktualnej i bieżącej sytuacji jaka ma miejsce w danym kraju. Nie do końca. W trakcie uwzględniania poszczególnych czynników na jaw wychodzi, że WEF uwzględnia dane sprzed 2, 3 a nawet 4 lat - dla przykładu informacje na temat dostępności internetu szerokopasmowego pochodzą z 2006 roku, szybkość dostępnych łączy internetowych to dane z 2005 roku, opłaty za transmisję danych - 2006 rok.
Jednak to nie wszystko. Okazuje się, że z ogółu 68 składowych czynników określających dostępność Internetu wyłącznie 27 jest zaczerpniętych z konkretnych raportów, popartych dokładnymi badaniami. Cała reszta informacji pochodzi od ankietowanych respondentów WEF. To właśnie na ich podstawie wyliczane była większość z czynników.
Jeżeli chcemy dowiedzieć się jak jest naprawdę z tą dostępnością Internetu w naszym kraju, to musimy spojrzeć na samych siebie i zastanowić się, czy w miejscach w których szczególnie często przebywamy (dom, praca, szkoła, uczelnia) mamy dostęp do Internetu. Po chwili okaże się, że Internet tak naprawdę w większości miejsc, gdzie tego potrzebujemy.
Źródło: Gazeta Wyborcza