Wolverine wyciekł do sieci
IRENEUSZ PODSOBIŃSKI • dawno temuPrima Aprillis minął, więc to, co jeszcze wczoraj można było uznać za żart, dzisiaj już takim nie jest. Tak się akurat złożyło, że 1 kwietnia, na miesiąc przed oficjalną premierą, do sieci wyciekła robocza wersja (tzw. workprint) filmu X-Men Geneza: Wolverine. Choć jest to materiał niedopracowany (m.in. z brakującymi niektórymi efektami cyfrowymi, jak i dodatkowymi scenami), wiele osób się tym nie przejmuje, a nawet chwali, iż byli pierwsi. I tutaj ku zaskoczeniu wszystkich wkraczają fani Wolverine'a, którzy tępią lanserów.
Niektóre serwisy internetowe (np. Ain't It Cool News) usuwają pierwsze recenzje filmu. Ktoś inny rozprzestrzenił w sieci plotkę, że piracka kopia posiada wirusa. Czyżby nastąpiła zmiana w świadomości Internautów? Bo najwyraźniej przecieki na etapie post-produkcji nadal są popularne. Zastanawiam się tylko, po co tak ryzykować? W 2003 roku 2 tygodnie przed premierą wypłynęła robocza wersja filmu Hulk, aczkolwiek sprawcę wykryto. Fox zaś obiecuje, że aktualna sprawa również zostanie rozwiązana.
"Uprzedzamy fakty i markujemy nasze materiały, byśmy mogli zidentyfikować osoby, które udostępniają i ściągają kopię filmu. Będą prowadzone sprawy przeciwko źródłowi przecieku, jak również każdej kolejnej osobie udostępniającej plik. FBI i MPAA aktywnie włączyły się w śledztwo."
Brzmi groźnie, choć obecnie studio nie wie, kto dopuścił się przecieku. Nie wiadomo zatem, czy był to pracownik Foxa, czy osoba trzecia. Jak dla mnie sprawa jest prosta — pracownik Foxa, który mógł udostępnić workprint osobie trzeciej.
Z drugiej strony nie rozumiem takiego wielkiego halo wokół tej sprawy. Cały czas mówi się o stratach, ale nikt nie zastanowił się nad jednym. Jeśli ktoś zdecydował się na seans niedopracowanej wersji, czy poszedłby on na film do kina, gdyby nie wyciekł wcześniej do sieci? Bardzo w to wątpię.
Foto: Imperial — Cinepix
Źródło: Variety
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze