World of Tanks: wirtualne czołgi finansują realne muzea

World of Tanks: wirtualne czołgi finansują realne muzea

World of Tanks: wirtualne czołgi finansują realne muzea
Redakcja Gadżetomanii
11.02.2013 10:30, aktualizacja: 13.01.2022 12:38

Twórcy popularnej gry sieciowej postanowili zainwestować w naukę i kulturę. A mają co wydawać, bo World of Tanks odnosi kolejne sukcesy i zarabia niemało. Już wkrótce pojawią się w nim być może... polskie czołgi.

Twórcy popularnej gry sieciowej postanowili zainwestować w naukę i kulturę. A mają co wydawać, bo World of Tanks odnosi kolejne sukcesy i zarabia niemało. Już wkrótce pojawią się w nim być może... polskie czołgi.

Stany, Wielka Brytania i... Polska

"USS Iowa był pięknym okrętem. Dziś oczywiście nie funkcjonuje już normalnie, ale przerobiono go na muzeum" - zaczyna swoją opowieść Tom Putzki z firmy Wargaming. "W ramach współpracy zapewniliśmy tam jeden pokój, w którym odbywają się prezentacje, ludzie mogą też grać tam w naszą grę. Ale przede wszystkim mogą poznać historię statku i drugiej wojny światowej. Akcja przygotowana jest z myślą o młodszych" - mówi z dumą.

Nie jest to jedyny tego rodzaju projekt, w który zaangażował się Wargaming. "Współpracujemy z wieloma uniwersytetami na świecie, choćby w Stanach czy Wielkiej Brytanii" - wylicza Putzki. "A także z muzeami zajmującymi się czołgami, na przykład w Poznaniu" - mówi.

Obraz

"Rozmowy z poznańskim muzeum wciąż trwają" - dodaje Konrad Rawiński, PR Manager firmy Wargaming zajmujący się Polską. "To właśnie nasza misja – poza działalnością związaną z grami chcemy wspierać różne inicjatywy kulturalne i społeczne. Jeśli możemy wesprzeć muzeum pieniędzmi, zróbmy to" - tłumaczy.

"Wspieramy też działalność charytatywną, ostatnio choćby Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Nie da się ukryć, że jesteśmy firmą, która odnosi sukcesy finansowe. Co jest o tyle ciekawe, że przecież nasza gra jest darmowa. Możesz grać w World of Tanks, nic nie płacąc, nie prosimy o pieniądze bezpośrednio w żadnym momencie. Ale jeśli ci nasza gra ci się podoba – płacisz za dodatki" - wyjaśnia Rawiński.

"Nie jest to jednak model pay2win [płać, by wygrać - przyp. red.]" – dodaje od razu.

Zarabianie na darmowym

Faktycznie, od premiery gry, która miała miejsce w październiku 2010 roku (dostępny był wtedy jedynie rosyjski serwer), mówi się o World of Tanks jako o kurze znoszącej złote jajka. Dziś WoT ma 45 milionów graczy, niebawem ruszają kolejne trzy tytuły firmy: World of Warships, World of Warplanes i przeglądarkowa karcianka z podtytułem Generals.

Kim są ci gracze? "To gra dla dużych dzieciaków" – żartuje Putzki. "Dużych dzieciaków płci męskiej. Jeśli mam być szczery, nie jest zaprojektowana z myślą o kobietach" - dodaje.

"Mamy nawet zarejestrowanego gracza z Watykanu" – zdradza.

Polskie czołgi

Rozmawiamy w Berlinie, na imprezie zorganizowanej przy okazji kolejnej aktualizacji. Wnosi ona do gry chińskie czołgi, które - podobnie jak wszystkie poprzednie - są odwzorowane z dużą dbałością o historyczne szczegóły. Konrad Rawiński kilka razy podkreśla, że polska społeczność jest naprawdę duża. W takim razie: co z polskimi czołgami?

Obraz

"Nasi historycy nad tym pracują" – mówi Rawiński. "Wiemy, że graczom zależy na polskich czołgach. Może nie będzie to cały zestaw, może pojedyncze sztuki w ramach jakiegoś pakietu... Zatrudniamy wielu historyków, bo nie chcemy przekłamywać faktów. Nie możemy wymyślić czołgów, które nigdy nie istniały. Ale były choćby polskie prototypy, więc..." - ucina nagle.

"Chcemy to zrobić. Teraz tylko zastanawiamy się jak" - dodaje po chwili.

Walka o czas

"Nasza konkurencja to Hollywood. Nasza konkurencja to koncerny muzyczne. Nasza konkurencja to J.K. Rowling i J.R.R. Tolkien. Konkurujemy ze wszystkimi formami rozrywki" - mówi Putzki, kontynuując wątek finansowych sukcesów.

Sam Wargaming nie planuje jednak, przynajmniej na razie, ekspansji na inne media. Nie będzie filmów czy komiksów spod znaku World of Tanks.

"Nie sądzę, by w firmie ktoś o tym myślał. Komiksy, filmy i powieści potrzebują postaci. Przeważnie ludzi. A my ich nie mamy. Grasz czołgiem, po prostu" - wyjaśnia Putzki. "Ale dzięki temu w Niemczech, gdzie są duże obostrzenia w temacie sprzedaży gier, World of Tanks jest dozwolone od 12 lat. Nie ma tu żadnej krwi, śmierci, obrażeń. A przecież to gra o wojnie" - dodaje.

Obraz

"Nie stworzymy z kolei komiksowych czołgów, które mogłyby być bohaterami, bo chcemy być wierni historii. Nie ożywimy ich" - ucina wątek. Ale nie boi się o finansową przyszłość firmy i modelu biznesowego, w którym działa (grasz za darmo, płacisz za dodatki).

„Free2play będzie działać. Nie sądzę, by ten model kiedykolwiek przestał istnieć” – mówi Putzki. „Nie wiem, czy będzie jedynym liczącym się modelem biznesowym w przyszłości. Mogą się pojawić zupełnie nowe, których teraz nie umiemy sobie nawet jeszcze wyobrazić, ale free2play zostanie. Mylą się ci, którzy mówią, że to tymczasowa moda. A klasyczne pudełka, choć nie twierdzę, że umierają, na pewno nie są przyszłością”.

"Przecież każdy lubi dostawać rzeczy za darmo" – mówi Putzki.

"Niektórzy czują się lepiej, gdy wydadzą trochę pieniędzy" – odpowiadam.

"Tak, ale - jak już mówiłem - nasze gry nie są kierowane do kobiet" – żartuje mój rozmówca.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)