"Utopia", czyli geekowe szaleństwo z Wysp. Czy to będzie nasz nowy ulubiony serial?

"Utopia", czyli geekowe szaleństwo z Wysp. Czy to będzie nasz nowy ulubiony serial?

"Utopia" (Zdjęcia: Channel 4)
"Utopia" (Zdjęcia: Channel 4)
Marta Wawrzyn
30.01.2013 16:00, aktualizacja: 13.01.2022 12:43

Nowy brytyjski serial "Utopia" po zaledwie dwóch odcinkach zdążył mnie od siebie uzależnić. Co takiego ma w sobie ta surrealistyczna spiskowa historia z tajemniczą powieścią graficzną w tle? Przeczytajcie opis, zobaczcie zwiastuny i wskakujcie do tego pociągu, zanim zdąży odjechać.

Nowy brytyjski serial "Utopia" po zaledwie dwóch odcinkach zdążył mnie od siebie uzależnić. Co takiego ma w sobie ta surrealistyczna spiskowa historia z tajemniczą powieścią graficzną w tle? Przeczytajcie opis, zobaczcie zwiastuny i wskakujcie do tego pociągu, zanim zdąży odjechać.

Widzieliście film "Donnie Darko"? A cokolwiek Quentina Tarantino albo Guya Richiego? A serial "Misfits"? A "Fringe"? Komiksy czytaliście? To teraz wyobraźcie sobie, że ktoś wziął po trochu z wyżej wymienionych (i z mnóstwa innych) dzieł popkultury i zmiksował w kompletnie szaloną całość. Taka jest "Utopia".

Co to takiego ta "Utopia"?

Zacznijmy jednak od początku. "Utopia" to serial brytyjskiej stacji Channel 4, który rozpoczął się 15 stycznia. Do tej pory wyemitowano trzy odcinki, cały sezon będzie liczył ich sześć. Trudno jednoznacznie zakwalifikować "Utopię" do jakiegoś gatunku, ale przeczytałam w pewnym mądrym serwisie, że to thriller science fiction – i przy takim określeniu możemy pozostać.

Akcja serialu skupia się wokół grupki osób, które na początku znają się tylko z forum internetowego. Łączy je to, że wszystkie weszły w posiadanie manuskryptu powieści graficznej "The Utopia Experiments", opowiadającej historię naukowca, który wszedł w konszachty z diabłem.

Manuskryptu na tyle pożądanego, że istnieją ludzie, którzy potrafią dla niego mordować i w wymyślny sposób torturować każdego, kto stanie im na drodze. Nie działają jednak sami, stoi za nimi tajemnicza organizacja The Network, której zależy, by prawdziwe znaczenie "Utopii" nie wyszło na jaw.

Główni bohaterowie (jednego z nich gra Nathan Stewart-Jarrett, którego możecie kojarzyć z "Misfits", pozostali aktorzy są nieco mniej znani w Polsce) nie poradziliby sobie z ciężarem, który tak nagle na nich spadł, gdyby nie tajemnicza pomoc od pewnej nieznajomej osoby. Zaczyna się walka o przeżycie.

Obraz

Jednocześnie obserwujemy powiązany z tym wszystkim wątek pracownika Ministerstwa Zdrowia, który ma kłopoty z rosyjską mafią. Przemycane są też sugestie dotyczące pogarszającej się kondycji całego świata. W Sydney wybuchły zamieszki, ceny żywności szybko rosną, pojawia się dziwna choroba.

Wszystko w serialu łączy się i zazębia, przybliżając widza do odkrycia prawdy o "Utopii". Ale nie poznamy tej prawdy za szybko – w dwóch odcinkach, które obejrzałam, historia dopiero zaczęła się komplikować, a podejrzewam, że przed nami jeszcze sporo twistów i fałszywych tropów.

Trailery zapowiadające serial są dość specyficzne. Bardziej wprowadzają w klimat, niż mówią, o czym jest "Utopia".

Utopia | Tuesday 15 January, 10pm | Channel 4

Kolorowa jazda bez trzymanki

Największą siłą serialu jest znakomicie napisany scenariusz. Fabuła wciąga od pierwszej sceny i nie pozwala oderwać się od ekranu. Wszystko dzieje się w wariackim tempie, nie dając bombardowanemu kolejnymi szalonymi pomysłami scenarzystów widzowi ani chwili na zaczerpnięcie oddechu.

Obraz

I choć to wszystko – spiski, geekowe klimaty, absurdalna przemoc - już było, "Utopii" udało się stworzyć własny, surrealistyczny klimat, który sprawia, że wydaje się świeża. W pewnym stopniu odpowiedzialna jest za niego specyficzna muzyka oraz jaskrawe kolory, atakujące nieprzyzwyczajonego do takich zdjęć widza. Bohaterowie noszą wściekle kolorowe ubrania (pewnie po to, żeby wtopić się w tło), trawę ewidentnie pociągnął pędzlem książę Potiomkin, a w baśniowych, pełnych kwiatów ogrodach tryska najczerwieńsza na świecie krew mordowanych ludzi.

Kolejny serial kultowy?

Po dwóch odcinkach nie można ogłaszać żadnego serialu pozycją kultową, ale "Utopia" ma z pewnością wszystko, czego trzeba. Pierwszy sezon będzie liczył tylko sześć odcinków, czyli tyle, ile potrzeba, żeby opowiedzieć historię, nie zamęczając widza zapychaczami, jak czynią to amerykańskie produkcje.

Jak wielu zjadaczy 24-odcinkowych sezonów seriali z USA, czasem czuję się ich oglądaniem zmęczona i mam ochotę przewijać wszystko, co wydaje mi się niepotrzebne. W brytyjskich serialach nie ma zbędnych scen, nie ma dialogów, które napisano tylko po to, żeby coś działo się na ekranie, nie ma tylu klisz i męczących dłużyzn.

A ponieważ "Utopia" wydaje się skrojona pod gust przeciętnego geeka, wróżę jej spory sukces nie tylko na Wyspach, ale też za granicą. Oczywiście jeśli utrzyma przez dłuższy czas wysoki poziom z początku serii.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)