Technologia w służbie odmiennych stanów świadomości

Technologia w służbie odmiennych stanów świadomości

CC new1lluminati / flickr.com
CC new1lluminati / flickr.com
Olga Drenda
15.01.2013 15:00, aktualizacja: 13.01.2022 12:51

Od Dream Machine po audio-dragi: kiedy nowe technologie stają się medium dla starych pragnień wykroczenia poza rzeczywistość. Jak to działa? Czy to działa?

Od Dream Machine po audio-dragi: kiedy nowe technologie stają się medium dla starych pragnień wykroczenia poza rzeczywistość. Jak to działa? Czy to działa?

Na przełomie tysiącleci amerykański badacz Erik Davis opublikował „Techgnozę” - książkę, w której wysnuł teorię o tym, że zaawansowanie technologiczne wcale nie zmieniło ludzi w chłodno myślących pragmatyków. Mało tego – twierdził on, że w mediach elektronicznych myślenie irracjonalne, magiczne czuje się jak w domu.

Do tej kategorii na pewno należy wywoływanie stanów ekstatycznych, transowych, mistycznych. To zajęcie z bardzo długą, jeszcze prehistoryczną tradycją. Z zasady unikam wszelkich generalizacji, ale w tym przypadku faktycznie trudno znaleźć na Ziemi kulturę, w której takie zwyczaje nie występują. Niektórzy badacze są wręcz skłonni poszukiwać źródeł wierzeń religijnych w ludzkim upodobaniu do wykraczania poza podstawowy stan czuwania, a antropolog outsider Terence McKenna sądził, że konsumpcja psychoaktywnych substancji doprowadziła do tak wyjątkowej ewolucji homo sapiens.

Trans, ludzka rzecz

Każdy, kto dysponuje nawet pobieżną wiedzą antropologiczną, wie, że stany transowe czy mistyczne można wywołać za pomocą substancji narkotycznych, ale nie tylko. Taniec i muzyka, medytacja, modlitwa, post, oddychanie w określony sposób (np. według metody Stanislava Grofa) to bardziej pracochłonna droga do tego samego celu.

Rozwój wiedzy o mózgu sprawił, że w XX wieku dołączyły do tego zestawu eksperymentalne rozwiązania bazujące na technologii. Ich podstawową zasadą działania jest stymulowanie mózgu za pomocą światła i dźwięku tak, aby osiągnąć psychodeliczny efekt. Nie wymagają tak wiele samozaparcia jak wielogodzinny taniec czy medytowanie, nie mają też potencjału ryzyka, jaki niosą ze sobą przynajmniej niektóre substancje psychoaktywne (na pewno te bezmyślnie zażywane „dla zabawy”). A jak (i czy w ogóle) działają?

Maszyna snów

Beatnicy w latach 40. i 50. minionego stulecia byli pod silnym urokiem odmiennych stanów świadomości. Jedną z ich ulubionych substancji była meskalina, występująca w kilku odmianach kaktusów. Indianie Meksyku i południa USA znali je jako święte rośliny, a ich konsumpcja zainspirowała Aldousa Huxleya do napisania „Drzwi percepcji”. Kontrkulturowy artysta Brion Gysin zbudował Dream Machine (Flicker), stroboskopowe urządzenie, które docelowo miało wywoływać transowe stany i halucynacje zbliżone do meskalinowych wizji.

Oświetlony w środku walec z wyciętymi otworami, umieszczony na płycie adaptera kręcącej się z częstotliwością 78 lub 45 obrotów na minutę, jednostajnie migotał. Częstotliwość migotania (8-12 Hz) odpowiadała falom mózgowym alfa, rejestrowanym w stanie relaksu. Ci, którzy mieli do czynienia z tym urządzeniem (jego fanem był m.in. Kurt Cobain), wspominali o malowniczych halucynacjach płynących pod powiekami.

Przez uszy
CC new1lluminati / flickr.com
CC new1lluminati / flickr.com

Moje własne doświadczenia z odsłuchu nie były ciekawe. Jeśli cokolwiek odczułam, to wielką nudę i lekki ból głowy. Znacznie ciekawsze transowe dźwięki i bardziej wartościowe wrażenia można znaleźć w prawdziwej muzyce. Szukać warto tam, gdzie występują drony, od La Monte Younga począwszy (wybór jest duży, od współczesnej muzyki poważnej po ambient – co kto lubi).

Podglądanie snów

W początkach ery Internetu psychodeliczny guru ery hippisowskiej, Timothy Leary, zauroczony koncepcją „cyberprzestrzeni” Williama Gibsona, prorokował, że Sieć pozwoli ludziom na nieograniczone poszerzanie świadomości i doprowadzi do masowego wyzwolenia umysłów. Ta optymistyczna wizja nie ma już racji bytu, ale z pięknej pionierskiej epoki pozostały nam pamiątki takie jak symulacja doświadczenia psychodelicznego lub snu w grze.

LovelySweetDream (warto zwrócić uwagę na sugestywny skrót) czy dużo późniejsza mroczna Datura, obie na PlayStation, starają się naśladować takie przeżycie, a gracz porusza się w nich w sennym świecie bez jednoznacznego scenariusza. Podobne zadanie wyznaczył sobie Gaspar Noe w filmie „Enter the Void”. Mnie podglądanie czyichś snów nie wydaje się ciekawym zajęciem, bo cała frajda polega na uczestnictwie w tym wielowymiarowym przeżyciu, gdy sami lewitujemy albo mówimy w języku mrówczym. Jeśli nagrywanie snów będzie kiedyś możliwe, zapewne czekają nas rozczarowujące scenariusze.

Datura - Video Review

Nakręć się, dostrój i... co dalej?

Reszta może potraktować zjawisko jako ciekawostkę, która – w przeciwieństwie do substancji chemicznych - może zadziała, a może nie. Relacje z elektronicznych wypraw w odmienne stany świadomości mają zawsze subiektywny charakter i efekt, podobnie jak w hipnozie, prawdopodobnie zależy wyłącznie od oczekiwań i nastawienia. Nieoczekiwanie można więc dojść do wniosku, że najmocniejszym dragiem jest autosugestia.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)