We Włoszech polityka jest jeszcze bardziej znienawidzona niż w Polsce. Wczoraj zaś pojawiła się kolejna okazja do zademonstrowania swojego niezadowolenia z projektów rządu Berlusconiego i to nie za sprawą kolejnej kontrowersyjnej wypowiedzi. Wszystko rozbija się o zmiany zapowiedziane przez ministrów oświaty i administracji publiczne, czyli świadectwa uczniów w formie elektronicznej.
We Włoszech polityka jest jeszcze bardziej znienawidzona niż w Polsce. Wczoraj zaś pojawiła się kolejna okazja do zademonstrowania swojego niezadowolenia z projektów rządu Berlusconiego i to nie za sprawą kolejnej kontrowersyjnej wypowiedzi. Wszystko rozbija się o zmiany zapowiedziane przez ministrów oświaty i administracji publiczne, czyli świadectwa uczniów w formie elektronicznej.
Jak poinformowały włoskie media, nowa procedura ma już niedługo wejść w życie i jak to zwykle bywa nie wszyscy są z niej zadowoleni. Rodzice mieliby otrzymywać elektroniczne świadectwa swych pociech zarówno na koniec pierwszego, jak i drugiego semestru. Oprócz ocen pojawić się ma także informacja o zachowaniu dziecka, czy postępach jakie robi. Dodatkowo na życzenie rodziców, wprowadzone może zostać powiadamianie SMS-em o nieobecności dziecka w szkole.
Dumni ze swojego projektu ministrowie, nie przejmują się krytyką niektórych nauczycielskich związków zawodowych, które twierdzą, że nie ma pieniędzy na takie zmiany w szkolnych kasach. Ciekawe, jak szybko nasi politycy spróbują wprowadzić podobne usprawnienia. Cieszę się tylko, że czasy szkolne już za mną.
Źródło: Rzeczpospolita