Wszystkie osoby, które z zapałem grają w gry online pokroju World of Warcraft powinny być postrzegane, jako ludzie, którzy gdy się na coś uprą, będą robili wszystko aby swój cel osiągnąć.
Sam kiedyś nałogowo grałem w Lineage 2. Jeszcze, gdy byłem w liceum podczas wakacji moja dzienna rutyna wyglądała bardzo szaro: wstawałem o godzinie 14 i zasiadałem do komputera, wstawałem od niego dopiero ok.20 aby wyjść na osiedle do znajomych. Gdy wracałem do domu znów zaczynałem grać w L2, po to, aby skończyć o 6-7 rano i położyć się spać.
Wszystko to tylko po to, aby podbić poziom, zdobyć nowy unikatowy przedmiot, czy razem z klanem wybrać się na raida. Czy pracodawcy nie powinni na pierwszym miejscu zatrudniać takich osób? Cóż, okazuje się, że nie koniecznie.
Wszystkie osoby, które z zapałem grają w gry online pokroju World of Warcraft powinny być postrzegane, jako ludzie, którzy gdy się na coś uprą, będą robili wszystko aby swój cel osiągnąć.
Sam kiedyś nałogowo grałem w Lineage 2. Jeszcze, gdy byłem w liceum podczas wakacji moja dzienna rutyna wyglądała bardzo szaro: wstawałem o godzinie 14 i zasiadałem do komputera, wstawałem od niego dopiero ok.20 aby wyjść na osiedle do znajomych. Gdy wracałem do domu znów zaczynałem grać w L2, po to, aby skończyć o 6-7 rano i położyć się spać.
Wszystko to tylko po to, aby podbić poziom, zdobyć nowy unikatowy przedmiot, czy razem z klanem wybrać się na raida. Czy pracodawcy nie powinni na pierwszym miejscu zatrudniać takich osób? Cóż, okazuje się, że nie koniecznie.
Pewien Amerykanin pochwalił się w CV swoimi konkretnymi osiągnięciami w grze World of Warcraft. Okazało się, że osoba, która przeprowadzała z nim rozmowę kwalifikacyjną odrzuciła jego podanie, gdy zobaczyła akapit traktujący o grze MMO.
Osoba ta powiedziała, że gracze WoW nie są w stanie skumulować 100% swojej uwagi na pracy, bowiem myślami są gdzieś indziej. Poza tym często są niewyspani i wyglądają niechlujnie. Wygląda więc na to, że lepiej nie wpisywać nic na temat gier do CV, choć często są one dla niektórych z nas ważniejsze od samej pracy...
Źródło: kotaku