Nie pomogło zawodzenie i zgrzytanie zębów antyfanów. Na nic zdały się krwawe krucjaty przeciwko milutkim stworkom za pomocą prasy, telewizji i stron internetowych. Nawet nieudolny marketing Sony nie przeszkodził Little Big Planet w podboju czytników konsol. W ciągu sześciu tygodni na rynku gra sprzedała się w liczbie przekraczającej jeden milion.
Nie pomogło zawodzenie i zgrzytanie zębów antyfanów. Na nic zdały się krwawe krucjaty przeciwko milutkim stworkom za pomocą prasy, telewizji i stron internetowych. Nawet nieudolny marketing Sony nie przeszkodził Little Big Planet w podboju czytników konsol. W ciągu sześciu tygodni na rynku gra sprzedała się w liczbie przekraczającej jeden milion.
W tym momencie Sackboye tańczą swój taniec zwycięstwa, a przeciwnicy Czarnulki mogą po prostu iść do kąta. Co ciekawe, największy wpływ na sprzedaż tytułu miała Europa. W ciągu pierwszych siedmiu dni na starym kontynencie rozeszło się 176 tysiące kopii gry. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Japonii. Wygląda na to, że naszym braciom z Kraju Kwitnącej Wiśni nie spodobała się kreatywna rozrywka zaproponowana przez deweloperów z Anglii. Cóż, trudno.
Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem fanbojem Playstation. Po prostu śmiać mi się chce, jak pół świata ujada, zamiast cieszyć się z tego, że na rynku pojawił się kolejny hit. Bez względu na to, na jaka platformę go opublikowano.
Źródło: n4g.com